To wszystko dzięki Wam i w szczególności jednemu komentarzowi, który zawitał w dniu moich urodzin i oczywiście mojej rosnącej pogardzie do własnej siebie
takiego czegoś nie zostawia się, nawet po takim długim i głuchym upadku
dziękuję tym wszystkim osobom, które wytrwały do samego końca chociaż to jeszcze nie jest ten ostateczny koniec *złowrogie spojrzenie*
wybaczcie za styl, wieki nie pisałam
muszę się rozkręcić
M.
- Naszym fotografom udało się złapać samotnie spacerującego Kim Jonghyuna. Czy przypadkiem dobrze nam znana grupa SHINee nie miała być na wakacjach? Co robił Jonghyun na lotnisku i czy coś się za tym kryje? Może szykuje nam się jakiś mały skandal, w którym bierze udział jakaś kobieta? Czekajcie na nową porcję informacji.
- K-kobieta? - Key opadł bezwiednie na kanapie obok Taemina. Tancerz objął go ramieniem.
Zaskoczenie i ból. Coraz więcej pytań i brak odpowiedzi.
Bardzo
często jest tak, że nic się nie układa po naszej myśli. Powtarzamy sobie w
duchu, że tym razem się uda, że tym razem będzie inaczej. Wierzymy w to z
całego serca i trwamy w tym przekonaniu aż do następnego spięcia. Tak naprawdę
całe nasze życie jest jedną wielką wędrówką ku nieznanemu. Żyjemy od jednego
problemu do następnego. Może jest to pesymistyczne podejście, ale jak
najbardziej przypominające dzisiejszą rzeczywistość. Tylko my decydujemy, w
którą stronę zmierzamy i czy chcemy iść w pojedynkę czy dla odmiany z
towarzystwem.
Może ta opowieść jest zbyt dramatyczna czy emocjonalna, ale czymże byłoby ich
życie bez tych pięknych, tak bardzo nierealnych chwil oraz mniej kolorowych i
bardziej drastycznych? Piątka przyjaciół - inne charaktery, wygląd
zewnętrzny, głosy. Pełne sprzeczności cechy, które połączone w całość tworzą
coś fascynującego, coś przyjaznego i urzekającego. Jest to zdecydowanie
przyjaźń, muzyczna przyjaźń, wrażliwe serca, dalekie myśli i stęsknione
spojrzenia. Dusza artysty - tak łatwo ją zranić. Najlepszym i najbardziej
znanym nam lekarstwem może być miłość. Niby pojedyncze słowo, znane od pokoleń
przez co współcześnie źle pojmowane. Rzucone w przestrzeń, wyrwane z kontekstu,
albo szczelnie zamknięte we własnym sobie. Nie wiadomo, co jest gorsze - źle
usytuować uczucia czy nie czuć nic. W takich rozterkach najważniejsze jest
wsparcie wyrozumiałych przyjaciół. A co będzie dalej? Czas pokaże.
Okoliczny
park, nagrzane ławki, kilka kropli wcześniejszego deszczu. Gdyby cokolwiek
mogło teraz ostudzić jego gwałtowny temperament.
- Co tak długo?
- Coś mnie zatrzymało.
Chwilka zastanowienia i złe
przeczucie.
- Dlaczego jesteś taki zły? C-coś
się stało?
- Wiesz, bardzo nie lubię gdy
ktoś mnie kłamie.
Moment ciszy i kontynuacja:
- A szczególnie nie cierpię
słyszeć kłamstwa od mojej wspólniczki.
- C-co?
- Zawsze ceniłem w tobie to, że
potrafisz użyć swój wygląd do niecnych celów - mocniejsze spojrzenie. Ale
widzę, że dzisiaj nie potrafiłaś poradzić sobie z doborem ubrań. Ładna kurtka.
Męska?
- Spodobała mi się. Chyba nie
masz nic przeciwko? - kobieta zaczęła być ostrożna. "Nie bądź głupia, nie
daj się sprowokować!" - pomyślała.
- Oczywiście, że nie. Kochana,
przecież we wszystkim wyglądasz zabójczo! Wiesz o tym.
- Naturalnie, że wiem! To czemu
chciałeś ze mną rozmawiać?
- Męskich perfum też używasz?
Koniec. Lekkie drżenie rąk,
wstrzymany oddech i totalna luka w głowie.
- Rozumiem, że to jakiś kamuflaż
- rzekł i gwałtownie wstał z ławki.
Rozmowa zakończona? Dziewczyna
zaczęła tracić grunt pod nogami, czuła, że jej towarzysz coś wie. Widziała to w jego oczach. Spojrzenie szaleńca, który pobudzony własnymi pragnieniami nie ugnie się przed niczym i nikim.
- A ty gdzie idziesz? - zapytała.
- Nie jesteś mi już potrzebna.
- Słucham?
- Dobrze słyszałaś. Zniknij.
Spakuj swoje rzeczy i znikaj. Za bardzo mi podpadłaś.
- C-co ty mówisz?! Czym ci podpadłam?
- Nie pytaj się jak głupia! Wiesz
dokładnie, o co mi chodzi. Teraz nie mogę uwierzyć, że ci nawet zaufałem, ale
to już koniec. Zabieraj się ode mnie i nigdy o nic nie proś.
- Hee, posłuchaj przecież nie
możesz mi tego zrobić! Znasz moją aktualną sytuację, pozwól mi zostać - wyciągnęła ręce w błagalnym geście.
- Miałaś swoją szansę, a ja
najwyraźniej byłem za dobry. Do wieczora masz zabrać swoje rzeczy.
- A-ale ja nie mam gdzie... -
pierwsza łza.
- To już nie jest mój problem.
Zadbaj o to żebyśmy nie musieli się znowu widzieć. A dokładniej - ani słowa o
tym, co robiliśmy. O niczym. Rozumiesz?! Bo nie będę już taki łagodny.
Odszedł, pozostawiając młodą
kobietę w osłupieniu. Z bezsilności upadła na ławkę i zaczęła po raz pierwszy
myśleć o tym, co ze sobą zrobić. Nie ma już nic dobrego w swoim życiu, już
dawno to straciła. Jedyne co jej zostało to kłamstwa. Na każdym kroku pewne
niedomówienia. Zebrała się w sobie i poszła odbywać swoją karę.
Zatracona we własnych przemyśleniach wróciła do mieszkania swojego dawnego pracodawcy i jego przyjaciół. Miejsce to wiało pustką i wspomnieniami poprzednich dni. Spojrzała na kuchnie, która wraz z procentowym asortymentem była ich główną bazą i pomieszczeniem do obmyślania kolejnych nierealnych wizji Heechula. Dobrze wiedziała, co to za typ mężczyzny, ale usprawiedliwiała go tym, że przez ostatni miesiąc to on był dla niej kimś w rodzaju przyjaciela. To chyba za silne określenie i na pewno nietrafne. Był towarzyszem, który poznał ją na tyle żeby wykorzystać jej zdolności, dzięki którym obie strony mogły skorzystać. A co z tego mieli i co za tym stoi okaże się niebawem.
- Evelyn, a co ty tu robisz? - tuż za nią zabrzmiał dobrze jej znany głos Siwona.
Chłopak ten po, a raczej przed Heechulem był kolejnym kolegą, tylko bardziej zaufanym. Kobieta zmieszała się trochę i prowadzona intuicją odpowiedziała:
- Hej, właśnie pakuję swoje rzeczy, bo nie uwierzysz - chwila ciszy i kontynuacja - znalazłam sobie niedaleko mieszkanie i nie chce wam już siedzieć na głowie.
- Przecież dobrze wiesz, że nikomu nie przeszkadzasz. Możesz zostać z nami tyle ile chcesz.
- Zawsze tak powtarzasz, a ja dobrze wiem, że mieszkanie z tyloma facetami i to takimi przystojnymi nie jest dobrym wyjściem.
Sprawiła, że się uśmiechnął i zrezygnował z dalszej dyskusji, bo dobrze wiedział, że jego argumenty nigdy do niej nie dotrą. Za uparta.
- A zostaniesz chociaż do kolacji?
- Bardzo chęt..
W porę przypomniała sobie ostatnie słowa Heechula - "Do wieczora masz zabrać swoje rzeczy" i z lekkim bólem serca, spowodowanym odrzuceniem propozycji zapięła ostatnią walizkę i powiedziała:
- Siwon, naprawdę to doceniam, ale spieszę się. Zobaczymy się niebawem i uściskaj ode mnie chłopców.
Rzuciła mu to krótkie zdanie na pożegnanie i lekko cmoknęła w policzek.
- Na pewno ich wyściskam - mruknął lekko zbity z tropu zachowaniem dziewczyny i wrócił do poprzedniego zajęcia czyli do nic nie robienia.
Pewność siebie i niespotykana uroda były jej największymi atutami i oczywiście nie można zapomnieć o magnetyzującym spojrzeniu i zwinnym kobiecym ruchom. Każdy wpadający przypadkiem na jej postać w odpowiednim czy mniej sposobnym miejscu i czasie ma nieodparte wrażenie, że takie kobiety jak ona posiadają wszystko. Pieniądze, uroda i każdy mężczyzna na wyciągnięcie ręki. Dla niektórych są to najistotniejsze wartości w dwudziestym pierwszym wieku. Dla niej też były dopóki nie straciła tego w mgnieniu oka, oczywiście nie w dosłownym znaczeniu.
Jakiś szybki plan. Coś co pomogłoby jej wrócić na poprzednią pozycję i ponownie pozyskać zaufanie swojego byłego szefa. Nic jej nie przychodziło do głowy, a przecież zawsze miała coś w zanadrzu.
- Jakie to irytujące! - burknęła pod nosem i nie wiedząc czemu znalazła się pod domem, do którego ostatnim razem musiała się zwinnie zakraść. Czy czuła wyrzuty sumienia? Sama nie wiedziała co to za uczucie, ale widząc przez okno kilka postaci krzątających się po kuchni poczuła ścisk w żołądku. Chyba zgłodniałam - pomyślała na wytłumaczenie i dalej przyglądając się lokatorom rozpoznała wśród nich Onew.
- Przecież ja mam nadal jego kurtkę! - uderzyła się otwartą dłonią w czoło i nie zastanawiając się dłużej skierowała się ku frontowym drzwiom. Ale zanim zdecydowała się na kolejny krok pomyślała - właściwie to nie jest dobry pomysł żebym po tym wszystkim się tam pojawiła. Podrywanie Jonghyuna, mieszanie w jego przyjaźni z Kibumem, praktyczne przyczynienie się do jego wyjazdu. Jestem aż za bardzo w to wszystko zamieszana, ale chyba jest jeszcze szansa na to żeby naprawić tych kilka błędów. Tylko jest jeden problem. Heechul. Jeśli się dowie, że tu jestem to chyba mnie zabije. Będę musiała się kryć. Sama moja obecność w domu może mnie w jakiś sposób ochronić, ale jeżeli cokolwiek wygadam to może być moim gwoździem do trumny. Muszę się pilnować, bo nie mam innego wyboru. Nie mam gdzie iść, co ze sobą zrobić, portfel wieje pustką, a Onew i ta cała reszta jest moją jedyną nadzieją. W końcu już wcześniej zdecydowałam się mu pomóc. Pomimo wszystkiego może to doceni. Miejmy nadzieję.
Szybko poprawiła makijaż rozmazany przez kilka wcześniejszych łez, złapała mocniej walizkę i lekko drżącą ręka zadzwoniła do drzwi. Ding-dong. Nabrała powietrza w płuca i zanim drzwi się uchyliły i pojawiła się tam brązowa czupryna obiecała sobie w duchu, że teraz wszystko będzie inne, że może w końcu to będzie jej szansa na wyswobodzenie się z poprzedniego życia pełnego porażek i niechcianych decyzji.
Szybko poprawiła makijaż rozmazany przez kilka wcześniejszych łez, złapała mocniej walizkę i lekko drżącą ręka zadzwoniła do drzwi. Ding-dong. Nabrała powietrza w płuca i zanim drzwi się uchyliły i pojawiła się tam brązowa czupryna obiecała sobie w duchu, że teraz wszystko będzie inne, że może w końcu to będzie jej szansa na wyswobodzenie się z poprzedniego życia pełnego porażek i niechcianych decyzji.
- Dostawca pizzy?
- Może to Jonghyun?
- Mam nadzieję, że to nie dziennikarze! Jak wyglądam?
Żadna z tych nadziei czy obaw nie znalazła swoich odpowiedników w życiu realnym. W tym momencie była to najmniej spodziewana się osoba.
- Niczego nie zamawialiśmy, niczego nie chcemy kupić i nie mamy nic do powiedzenia - brązowa czupryna wychyliła się zza drzwi, przysłaniając parę ciemnych oczu. Gdy przypadkowy podmuch wiatru poprawił jego widoczność przed nim stała kobieta, która nigdy więcej nie powinna się tu pojawić.
- Cześć! Może zaprosisz mnie do środka? Chyba nie będziemy tak stali, oczekując na jakiś cud - blondynka zwinnie prześlizgnęła się obok Onew, pozostawiając mu walizki do zabrania. Przynajmniej nie wydała słownego rozkazu. Uśmiechnęła się figlarnie i puściła mu oczko.
- No bezczelna - mruknął pod nosem i zabawił się w tragarza. "No świetna mi zabawa. My się właśnie szykujemy do wyjazdu, a jeszcze ona mi jest potrzebna. Coś mi się wydaje, że sama jej obecność nie przyniesie niczego dobrego" - pomyślał i przyuważył obiekt swoich myśli w kuchni.
- Widzę, że jeszcze nie rozpakowaliście zakupów - wystarczyła jej chwila żeby zabrać się za zwinne układanie produktów.
Zaalarmowani kobiecym głosem do kuchni weszli pozostali mieszkańcy domku.
- A ona co tutaj robi? - Minho rzucił krytyczne spojrzenie na kobietę, która po raz kolejny bez zapowiedzi dołączyła do ich grona.
- Jakbyś nie zauważył pięknisiu to wam pomagam i zamiast tak stać i robić maślane oczy w moją stronę to byś wypakował te cięższe rzeczy, bo wszystkiego samego nie zrobię - nagle przerwała i pokazała palcem na głowę Taemina, która wychyliła się zza drzwi - a ty możesz nalać nam czegoś do picia, bo ta pogoda doprowadza mnie i moją skórę do wysuszenia.
- Wcale nie robię maślanych oczu - burknął pod nosem Minho i rozpakowując kolejne torby, rzucił jej gniewne spojrzenie.
Jedyna płeć piękna z całej gromadki bez większych ceregieli zabrała się za kobiecą robotę w kuchni. Reszta towarzystwa działała instynktownie, nie zastanawiając się zbytnio nad nową sytuacją. Tylko Onew stał z rozdziawioną miną i powoli, a nawet za powoli zaczynał układać sobie napływający potok myśli.
- Chwila, chwila-a - zaczął cicho. Podrapał się po głowie i zamrugał nienaturalnie powiekami.
Mruczenie pod nosem nic nie pomogło, a złość i kilka przekleństw na końcu języka o dziwo też nie pomagało. Może troszeczkę delikatniej?
- Mogę cię prosić na słówko? - nie czekając na reakcję, złapał pod rękę nową lokatorkę i ze stanowczością wyprowadził na taras. Teraz to sobie pogadamy - pomyślał i bez głębszej refleksji zaczął stanowczo:
- W tej chwili sprytna intrygantko wysłuchasz, co mam do powiedzenia - uśmiechnął się tajemniczo i gestem ręki uciszył blondynkę. - Nie wiem co ty kombinujesz i chyba nie chcę wiedzieć. Już za dużo jest tego wszystkiego. Na każdym kroku jakieś znaki zapytania, a ty razem z nimi. Ponadto nie trzeba być geniuszem żeby zauważyć, że Heechul zrezygnował z twoich usług. A-ale jak teraz o tym myślę to może to być kolejny jakiś chory punkt w jego planie. Mam cię przygarnąć i pozwolić dalej mieszać w naszym życiu? Przykro mi, ale nie mam za grosz zaufania do ciebie.
Z każdym kolejnym zdaniem chłopak przybierał coraz bardziej bezsilny wyraz twarzy. Prawdą był fakt, że nie żywił do niej samych negatywnych uczuć. Było coś jeszcze, co w tym momencie pozwoliło mi na krótką myśl żeby zapomnieć o przeszłości i bez zbędnych pytań pozwolić jej zostać. Jednak każdy wie, że zaufanie jest podstawą. Tak prosto je stracić...
- Posłuchaj... - Evelyn podeszła bliżej swojego rozmówcy i kontynuowała - daj mi chociaż wyjaśnić. Obiecuję żadnych więcej kłamstw. Zaufaj mi. Chociaż raz.
Widząc pewien zalążek szczerość w jej oczach, pozwolił sobie na chwilową uległość. Ta dziewczyna miała coś w sobie. Coś, co uśpiło wewnętrzny niepokój. Wziął głębszy wdech.
- No dobrze. Pogadamy sobie później, a teraz coś mi się wydaję, że robota czeka na ciebie w kuchni - zdobył się na delikatny uśmiech i gestem ręki zaprosił ją do środka,
- Dziękuję! Jesteś wspaniały - pocałowała go przelotnie w policzek i cała w skowronkach wróciła do poprzedniej czynności.
Został sam.
W kuchni dobiegł go dźwięk rozmów, a pomiędzy nim głośne śmiechy. Szybko się zaaklimatyzowała - pomyślał i oparł się plecami o ścianę.
Gdyby mogła ona przejąć wszystkie moje troski, jest na tyle twarda i potężna. Głupia myśl... Głupi Onew. Jeszcze z jakieś dziesięć minut temu, a konkretnie przed przybyciem Evelyn miał jakąś nadzieję i pomysł na poprawę, a oczywiście na półmetku musi się pojawić najbardziej nieoczekiwana przeszkoda. Przeszkoda? Może przesadzam. Cokolwiek zaplanowałem nigdy się nie udawało, zawsze były jakieś ubytki, coś co przeszkadzało nam wypocząć i odetchnąć powietrzem wolności.
Cofnął się wspomnieniami wstecz. Po kolei przywoływał w pamięci obrazy poprzednich dni.
Zakupy, niespodziewana rozmowa, kilka przebłysków i powoli formująca się w całość układanka tajemnic. Chciał uwierzyć w zmianę Evelyn, chciał poczuć, że jest po ich stronie i nie prowadzi po raz kolejny podwójnej gry na ich niekorzyść. Zawsze można być niepoprawnym optymistą, panie Onew - pomyślał i spojrzał przez drzwi tarasowe. W jego tęczówkach udało się dostrzec obraz działających przyjaciół. Oto właśnie jak posiłek potrafił integrować ludzi - Minho wraz z Taeminem myli, obierali i doprawiali warzywa. Po drugiej stronie przy udziale muzyki z kuchennego radia zgrabna blondynka przyprawiała mięso na patelnię. Onew uśmiechnął się pod nosem, ale po chwili otworzył usta ze zdumienia. Wokół stołu krzątał się nie kto inny jak Key.
- C-chwila - wszedł gwałtownie do domku, ściągając na siebie uwagę chłopaka z kolorowymi kosmykami, który zamarł z talerzami nad stołem. Uśmiechał się od ucha do ucha jak przedszkolak, który robi coś ze świadomością otrzymania nagrody. Tak właśnie maskujemy wszystko, bo po co zachowywać się jak dorosły człowiek i podejść do problemu w sposób dojrzały.
- Co ty taki zdziwiony? - Key wrócił do poprzedniej czynności i kontynuował wypowiedź - Pewnie spodziewałeś się, że będę siedział w pokoju. Oj Onew, przecież nie mógłbym ominąć przygotowań do kolacji, a szczególnie przy towarzystwie takiego cudownego gościa - kiwnął głową w stronę Evelyn i ponownie przyozdobił twarz kolejnym uśmiechem. Ale nie był on zwyczajny, było w nim coś innego, coś co pobudziło wewnętrzny niepokój Onew.
- Pomożesz mi czy będziesz tak stał? - poczuł delikatne szarpnięcie w okolicy ramienia. Bez słowa zabrał się za rozkładanie naczyń wraz z Key. Przez cały czas bacznie obserwował i słuchał jego trajkotania. Wiedział, że coś jest nie tak.
- Szkoda, że już niedługo wyjeżdżamy, strasznie mi się spodobało to miejsce. A wam? - zawołał do Minho i Taemina, kiedy usłyszał ich potwierdzenie kontynuował swój monolog - Może kiedyś tu wrócimy, albo jeszcze zostaniemy na jakieś parę dni. Co o tym sądzisz? Tak mało zobaczyliśmy! To jak, może jakaś zmiana planów? Evelyn mogłaby nam towarzyszyć.
- Ja? - blondynka wtrąciła się do rozmowy, kładąc dwie duże miski mięsa z przyprawami. - Nie wydaje mi się żeby to był dobry pomysł.
- Dlaczego? Mamy przecież tak dużo wspólnego - puścił jej oczko i zajął miejsce przy stole tak jak Minho i Taemin.
- Key - lider zaczął delikatnie - już zamówiliśmy bilety na powrót, a zresztą...
- To był wasz wspólny wyjazd. odpoczynek od wszystkiego. Całej waszej piątki, ja tutaj jestem chwilowo, bo... - zaczęła Evelyn, ale Key jej przerwał:
- Ja nie odpocząłem.
- A zresztą to bez Jonghyuna to nie jest to samo - dodał Onew.
Nieoczekiwanie Kim Kibum uderzył pięścią w stół. Wszyscy zamilkli. Wiadomo, że był to delikatny temat nie tylko dla Kibuma, ale dla całej reszty. W powietrzu było czuć narastające napięcie, a brak słów wcale nie pomagał i nie studził rozgrzanych emocji.
- Nie wzięliście warzyw - rzucił pod nosem i poszedł do kuchni po kulinarne dzieło Minho i Taemina, którzy jak reszta towarzystwa przy stole zaczęła gorączkowo wymieniać zdania.
- I co mamy teraz zrobić?
- Może jednak posiedzimy jeszcze parę dni.
- Mieliśmy wracać do domu.
- Ale o co w ogóle tutaj chodzi?!
- Cicho bądźcie!
Resztę posiłku zjedli przy opowieściach Evelyn, która ze wszystkich sił starała się walczyć z ich ponurymi minami. Jedynie Kibum miał spokojną twarz. Za spokojną.
- Fantastyczna historia, a może teraz uraczysz nas jedną ze swoich przygód, w których brali udział ci z SuJu?
Cisza.
- Kibum... - zaczął Onew.
Kolorowy spojrzał się na niego gniewnie i kontynuował
- Szkoda - mruknął. Skoro nie to może zechciałabyś wytłumaczyć nam wszystkim jak tutaj trafiłaś. To kolejny punkt twojego planu? Czy może trafiłaś tutaj przypadkiem, albo hmm... Byłaś tutaj już wcześniej, bo zachowujesz się całkiem naturalnie w naszych progach.
Kobieta wzięła głęboki oddech, który mógł być zapowiedzią słów wyjaśnienia. Jednak ku złudzeniu zebranych nie była w stanie, a może brakowało jej odwagi na choćby parę szczerych wyjaśnień.
- Nie musisz się wysilać, najwyraźniej po tych wszystkich sytuacjach, w których brałaś udział lub nie nawet nie czujesz obowiązku cokolwiek powiedzieć - chłopak z kolorowymi kosmykami wycofał się z kuchni i skierował się ku drzwiom na plażę. "Przestań w końcu zachowywać się jak piętnastolatek z wyimaginowanymi problemami emocjonalnymi" - pomyślał i wrócił na swoje miejsce.
Nikt z zebranych nie krył zdziwienia zaistniałą sytuacją. Kończyli resztki obiadu w głuchej ciszy, zabarwianej odgłosem fal. "Jeżeli za moment niczego nie wymyślę to cała okazja zniknie jak ostatnia porcja mięsa pochłonięta przez Tae" - pomyślał najstarszy i poczuł przypływ pewnej genialnej ustawki.
- Mam pomysł - lider zerwał się na równe nogi i dając znak gestem ręki, gdzie idzie zniknął na parę minut w piwnicy.
Wrócił zadowolony z procentowym ekwipunkiem. Całe towarzystwo nagle się ożywiło, a on sam dodał:
- Dla rozluźnienia atmosfery.
- J-jak ty..,? Przecież cały zapas wykorzystaliśmy na imprezę z SuJu! - Minho rozszerzył oczy ze zdziwienia, nie kryjąc przy tym garstki zadowolenia.
- Coś niecoś zostawiło się na czarną godzinę i oczywiście na specjalną okazję - wręczył każdemu po butelce, zatrzymując się przy Evelyn i dodał głośno - Mam nadzieję, że w końcu przyjdzie czas na prawdę. "Jak dla mnie to wystarczy trochę alkoholu i mamy cię w garści, piękna!" - pomyślał, tryumfując w myślach.
- To za co pijemy? - wtrącił Taemin, otrzymując swój przydział alkoholu w postaci skromniej butelki. "Czy mi się wydaję czy znowu dostałem najmniejszą porcję?" - pomyślał smutno, porównując swoją butelkę do należącej do Minho.
- Jak to za co?! Za ostatnie chwile wakacji i za najlepsze towarzystwo! - krzyknął lider i pociągnął zdrowy łyk z butelki.
- Niepełne towarzystwo - sprostował pod nosem Key i sączył napój, nie włączając się przez długi czas do rozmowy.
Zapewne każdy z was ma za sobą różne piwne przygody. Tracimy głowę, mamy ochotę na różne rzeczy, a to wszystko dzięki naszym wewnętrznym motywacją, napędzających nas do działania.
- A pamiętasz Minho kiedy Taemin tak strasznie się upił, że stwierdził, że najlepszym wyzwaniem dla niego będzie zrobienie szpagatu na stole kuchennym? Chłopaczysko tak się starało, że wywinął orła uderzając się głową o żyrandol. A tak bardzo chciał wygrać zakład.
- Jakbym mógł to zapomnieć, a szczególnie, że to ja, tak j-ja musiałem go wtedy nieść do pokoju. Ale co jest dziwne - Minho zawahał się na chwilę i kontynuował - nie pamiętam, co się dalej działo.
- A-ale ja b-bardzo dobrze-e pam-miętam! - wtrącił najmłodszy, co chwilę czkając. - P-poszliśmy do mojego łóżka, z-zacząłeś mnie-e rozbierać i-i...
- Błagam nie kończ dalej! - dodała Evelyn i dostała ataku śmiechu. - Ha! Śmieszne macie te historie.
- A-ale to n-nie jest śmieszne-e! To wszystko to-o najszczersza prawda. Prawda, Minho?
Tancerz spojrzał się słodkim i zamglonym wzrokiem na rapera, który by przełamać zbliżające się napięcie, poklepał przyjaciela po plecach i stwierdził na głos, że chłopak oczywiście za dużo wypił. "Muszę zanotować w myślach żeby wytłumaczyć z nim tą historię, bo coś mi tutaj nie pasuje" - pomyślał i spojrzał przelotnie na lidera, który jakby chwilowo nieobecny co chwila przenosił wzrok to z Key na Evelyn. "Co ty kombinujesz, Chicken?" - zastanowił się i postanowił włączyć Key do rozmowy.
- Nigdy, ale to przenigdy nie zapomnę, kiedy nasza dwójka Kimów wpadła na pomysł żeby urządzić w naszym domu karaoke z widownią - tutaj wskazał na siebie, Taemina i Onew. Musieliśmy oceniać ich poczynania. Oczywiście obiektywnie. Tak się obaj wczuli, że po kilku drinkach ze zmęczenia i ze śmiechu zasnęli wtuleni w siebie z mikrofonami w dłoniach, których rzecz jasna nikomu nie chcieli oddać. Pamiętasz to Key?
Chłopak już dawno nurkował w pamięci. To należało do jego ulubionego koszyka wspomnień, które pielęgnował i trzymał jako ciepłą podstawę jego relacji z Jonghyunem.
Czy on mnie kiedykolwiek zechce? Wcześniej to było takie dziecinne, tak silnie dramatyczne. A teraz kiedy go nie ma? Sam nie wiem czy jego nieobecność bardziej boli czy to, że zdaję sobie sprawę z nieudolności moich marzeń. Marzeń, które dotyczą nas. Chyba ten tani alkohol rozjaśnił mi umysł. W końcu znam swoje uczucia, ale też znam gorzką prawdę. Prawdę, która zaglądając w przyszłość nie widzi miejsca na ''nas''.
- Takich rzeczy się nie zapomina - odburknął i uśmiechnął się łagodnie. Pełna sprzeczność.
- No tak... Ciekawe, co tam u naszego przystojniaczka - zastanowił się na głos Minho, ale nim zdążył rozwinąć dalej temat został przygnieciony groźnym spojrzeniem Taemina. Było to nieme ostrzeżenie przed konfrontacją, do której nie mogło dojść.
Każdy z nich zanurzył się w swoim procentowym przyjacielu. Tylko jedyna kobieta z całego towarzystwa spojrzała tęsknie na plaże.
- To już ta godzina? Co wy na to żeby wyjść i obejrzeć zachód słońca? - zaproponowała i nie czekając na odpowiedź reszty wyszła na plażę.
"Coraz bliżej, już puenta się zbliża!" - pomyślał lider i obserwując Key, który chwiejnie zbliżał się ku wyjściu wziął go pod rękę i poszedł za Taeminem i Minho, którzy tak jak mieli w swoim zwyczaju przepychali się w drzwiach tarasowych. Key pociągnął lidera za ramię i rozchylił delikatnie usta żeby coś powiedzieć, lecz nim zdążył Onew go uprzedził:
- Tak, to dobry pomysł żebyś z nami poszedł i nie, nie zgadzam się żebyś siedział sam w pokoju, a szczególnie, że przed chwilą piłeś!
- No dobra, dobra. Ale usiądę sobie tutaj, bo jestem jakoś b-bardzo zmęczony. Obiecuję psze pana, że nigdzie nie pójdę i będę sobie tutaj grzecznie siedział, zgoda?
- Zgoda - przytulił go mocno.
Przez pierwszy moment najstarszemu z grupy zachciało się śmiać. "Jest on taki słodki, kiedy tak mówi" - pomyślał gwałtownie, ale po chwili spojrzał w jego oczy i powstrzymał się przed uśmiechem. Było to najsmutniejsze spojrzenie, które kiedykolwiek widział w jego oczach. To już nie jest ten sam chłopak. Zdobył się na uśmiech, usadził przyjaciela na tarasowym krześle i ruszył ku reszcie gromadki.
- Szkoda, że cię tu nie ma, Jjong - mruknął pod nosem i przymknął na chwilę oczy, rozkoszując się ciszą. Szum morza ucichł, rozmowy przyjaciół gdzieś zniknęły, a jego własny oddech stawał się coraz bardziej miarowy.
- Może go obudzimy?
- Zostawcie... śpi jak suseł. Ja z nim posiedzę. Onew, mógłbyś przynieść jakiś koc?
- I herbatę? Zaraz będę.
- M-minho?
- Tak?
- Ale ty masz s-strasznie wyłupiaste-e oczy!
- Dobra, młody chyba już czas do łóżka. Idziemy!
- Nie-e! Takie-e wielkie oczy jak, jak...! Nie wiem co.
- Idziemy spać! Dobranoc, Evelyn.
Znalazł się w wspólnym domu SHINee. Ktoś go trzymał za rękę i szeptał kojące słowa. Nie wiedzieć czemu widział poruszające się usta swojego rozmówcy, ale nic nie słyszał. Ale chwila moment, przecież bardzo dobrze znał tę twarz. Spojrzał na ich dłonie i uśmiechnął się pod nosem. Poczuł, że ta scena miała już kiedyś miejsce. Deja vu. Ponownie podniósł wzrok na blondyna i usłyszał wyraźnie, jego słowa i swoje własne, mimowolnie wychodzące ze swoich ust.
- Wiesz, że nic nie może nas rozdzielić?
- Nie może? – podniósł głowę i powiedział z nadzieją w głosie – Nawet jakaś dziewczyna?
- Nawet JAKAŚ dziewczyna – przytaknął i przytulił mocniej przyjaciela – Jesteś moim Key i tylko moim, najlepszym przyjacielem. Nie oddam cię nikomu i sam też nie odejdę.
- Przyrzekasz?
- Przyrzekam Key, przyrzekam.
I tutaj jego sen się kończył. "Przecież to było... to stało się całkiem niedawno temu" - pomyślał, otworzył gwałtownie oczy i rozejrzał się dookoła. Słońce już dawno zaszło, jedynym oświetleniem były zapachowe świeczki, które stały obok pełnego kubka z gorącym napojem, zaś niecałe dwa metry dalej stała tyłem do niego blondynka, o której istnieniu prawie zapomniał. Opierała się o barierkę sącząc resztki herbaty.
Chłopak liczył na to, że jeżeli bardzo mocno się postara być cicho to może uda mu się niezauważalnie wrócić do swojego pokoju, przekręcić klucz i udawać, że nie istnieje. Jakoś nie miał ochoty na kolejną konfrontację z kobietą, która wydawała mu się tak nieszczera, jak zapewnienia, że Ewa Minge nie miała żadnych operacji plastycznych. "Nie ma co dłużej zwlekać" - dodał sobie otuchy w myślach i wstał z krzesła. Oczywiście nie zauważył tego, że był szczelnie przykryty kocem i nie przewidział też tego, że koc wyląduje, na stoliczku rozlewając całą herbatę.
- Tego koca wcześniej nie było! - zezłościł się na siebie i porażkę swojego genialnego planu ucieczki.
- O, już się obudziłeś - ściągnął na siebie całą uwagę blondynki, która przybyła mu na pomoc, uśmiechając się od ucha do ucha z powodu tej małej demolki.
- Przyniosę szmatki i świeżą herbatę. Poczekaj chwilę.
Wróciła po pięciu minutach z zestawem sprzątającym i owocową herbatą. "Może jak nie będę się odzywał to sobie pójdzie" - w głowie zaświtał mu kolejny pomysł, do którego podszedł bardzo ambitnie. Sięgnął po napój i tak jak postanowił tak zrobił. Mijały kolejne minuty ciszy aż do momentu:
- Wiesz, z jednej strony to rozkoszuję się takimi chwilami, a z drugiej wiem, że nie należą do mnie i że nie powinnam czerpać je tutaj.
- Jeżeli chcesz powiedzieć, że nie powinno cię tu być to zgadzam się z tobą - pomimo wewnętrznych obietnic nie mógł się powstrzymać żeby nie dodać tego komentarza.
- Nie będę się z tobą kłóciła, bo oboje wiemy, że masz rację - westchnęła. Miałam bardzo mieszane uczucia idąc tutaj do was i byłam prawie pewna, że Onew mnie tutaj nie wpuści. Oczywiście po tym wszystkim, co wam zrobiłam.
- I co teraz mam ci uwierzyć? Uwierzyć w twoją teatralną skruchę? Evelyn - poprawił się na krześle i kontynuował - jesteś dla mnie jak lis, a kojarzy mi się z tobą wyłącznie oszustwo, fałsz, podstęp i oczywiście spryt. Jak mam ci uwierzyć?
- A jeżeli ci powiem, że się zmieniłam? Też mi nie uwierzysz. Nie jestem w stanie cię o cokolwiek prosić. Jedynie... Chciałabym żebyś postarał się mnie wysłuchać.
- Mam słuchać kolejnego monologu zakrapianego fałszem?
Złapała go delikatnie za ramię i powiedziała ściszonym głosem:
- Posłuchaj, a sam ocenisz.
Całej sytuacji przyglądał się zza uchylonych drzwi najstarszy z muzycznej grupy. Dzisiejszego wieczoru pierwszy raz zdobył się na szczery i niewymuszony uśmiech. Był to uśmiech pełen nadziei, która dla niego zwiastowała pewne zmiany, które będą podstawowym budulcem napędzającym kolejne zdarzenia.