środa, 22 sierpnia 2012

Rozdział 5 "Gorzej już być nie może"

Czuję wypalenie i brak zainteresowania


- No i tak ma być! - nasz kochany lider krzyczał z kuchni sam do siebie. Był szczerze zadowolony i to bardzo. Nie musiał się niczego obawiać, ponieważ jego plan tym razem wypali. Bez żadnych odwołań, wykrętów, głuchych telefon i tak dalej. Włożył sobie do buzi następną kanapkę żeby swoim głośnym samozadowoleniem nie ściągnąć na dół całe  towarzystwo. To będzie niespodzianka, niespodzianka dla moich kochanych chłopców. Tylko kiedy im powiedzieć? Dzisiaj wieczorem na kolacji! Muszę przyszykować coś wyjątkowego i chyba wiem już co... Pobiegł na górę układając już sobie plan na resztę dnia, plan niezawodny, którego nikt mu nie zepsuje. Czyżby?
- Minho, Taeś ?! - krzyczał szukając przyjaciół po pokojach. Otworzył drzwi od pokoju Choi'ego i zastał dwójkę leżącą na łóżku i oglądającą jakiś film. Tak się nasz młody zajmuje poszkodowanym.
- Widzę Minho, że już ci o wiele lepiej - zagadnął uśmiechając się szyderczo.
- Tak, tak - zapytany oderwał na chwilę wzrok od monitora - dzięki Tae ból bardzo szybko minął.
Młodszy uśmiechnął się delikatnie i przybrał lekko widoczny rumieniec na twarzy? Przecież liderowi nie mogło to się przewidzieć. Zrezygnowany bąknął niezrozumiale, że idzie na zakupy i że wróci trochę później. Wycofał się szybko z pokoju, pokręcił kilkakrotnie głową i ruszył do pokoju Kimów. Tym razem postanowił zapukać. Cisza. Wszedł do środka.
- Chłopacy - zaczął od progu - idę do sklepu na lekkie zakupy, więc...
Mógł kontynuować swój wywód, ale raczej nie było słuchaczy. Jjong spał sobie w najlepsze, a po Key nie było śladu. Blondyn kręcił się niebezpiecznie w swoim łóżku i było blisko żeby z niego spadł.
- Bummie, Bummieee-e ... - mamrotał cichutko przez sen przy tym machając rękoma we wszystkie dostępne strony. Zszokowany lider podszedł do kolegi i szturchnął go lekko co nie dało skutku. Krótki namysł i jedno uderzenie pięścią w głowę przyniosło oczekiwany rezultat.
- Onew, co ty robisz?! - lekko orzeźwiony Jjong krzyknął na swojego budziciela - daj się człowiekowi wyspać.
- Spałeś już bardzo długo, zjedz te kanapki co masz na stoliku i to migiem!
Blondyn pokiwał głową, opróżnił talerz w mgnieniu oka. Przetarł oczy. Pić! Po takiej imprezie potrzebował duże zapasy płynów.
- Idę do sklepu - zaczął Onew podążając za wokalistą - będę później.
- A właśnie! Mamroczesz przez sen - rzucił na koniec wychodząc z domu.
Ja mamrocze? Ciekawe co mówiłem? Mam nadzieję, że nic o czym nie powinien wiedzieć...
Na górze kolorowo włosa postać opuściła łazienkę. Key poszedł z zasępioną miną do ICH wspólnego pokoju. Spokojnie... On mi wszystko wyjaśni i będzie pomiędzy nami dobrze, będzie tak jak zawsze. Przynajmniej chciał żeby tak było. Serce biło mu jak rozszalałe. Czemu ja się tak cholernie denerwuje? Przecież to on jest winny nie ja! Kim ustabilizował bicie serca, zacisnął pięści, przybrał obojętny wyraz twarzy. Najważniejsze jest dobre wejście. Otworzył drzwi z hukiem (prawie jak Braveheart ;D), rzucił na podłogę ręcznik.
- Nie obchodzi mnie co to była za dziewczyna... - rozpoczął z zaciętą miną, ale ze złością zdał sobie sprawę, że blondyna nie ma w pokoju. Kanapki też zniknęły. Zaraz mu pokażę co to znaczy mnie ignorować!
W tym samym czasie Jonghyun na dole w kuchni, obładowywał się butelkami z wodą i ruszył na górę przy okazji zahaczając o toaletę. Odstawił napoje na bok, przemył sobie twarz zimną wodą. Mam nadzieję, że to mnie przebudzi... Oczywiście głowa nadal musi tak cholernie boleć! Popatrzył na swoje odbicie w lustrze. Key! Miałem z nim pogadać. Odwrócił się gwałtownie zapominając o Bożym świecie, w efekcie czego potknął się o butelki stojące naokoło niego. Z hukiem wylądował na podłodze obijając swoją i tak już emanującą bólem głowę. Gorzej być już nie może! Jednak każdy ma prawo się pomylić. Podniósł się lekko masując obolałe części ciała. Otworzył oczy z niemałą trudnością. Dostrzegł COŚ małego, zajmującego prawy kąt łazienki. Co to może być? Sięgnął ręką przy tym robiąc grymas na twarzy z powodu bólu... Po chwili trzymał w dłoniach kawałek zwiniętego pergaminu. Podniósł się z ziemi nie odrywając oczu od znalezionej zdobyczy. Postanowił przeczytać zawartość. Zdenerwowany do granic możliwości kopnął butelki stojące, a właściwie już leżące nie tylko w łazience, ale i też na korytarzu. Jeżeli to jego karteczka i to jeszcze z taką zawartością, to... !
Gdy blondyn szukał swojego przyjaciela na górze raper z bijącym sercem i złością wymalowaną na twarzy krzątał się po kuchni.
- Hej Bummie - usłyszał protekcjonalny głos za sobą - nie zgubiłeś przypadkiem czegoś?
Ten głos poznałbym wszędzie.
- Oczywiście, że nie - odpowiedział Kolorowy butnie. Znowu to bicie serca.
Blondyn wetknął niezauważalnie karteczkę do swoich spodni. Podszedł żeby przytulić rapera. Nie chcę się z nim kłócić. Ku jego zdziwieniu przyjaciel odepchnął go.
- Myślisz, że już wszystko będzie dobrze jak podejdziesz z tym swoim uśmieszkiem i będziesz chciał mnie przytulić?
- Ale Bummie, co się dzieję? - wokalista nieco spoważniał.
- Oczywiście ty nic nie pamiętasz. To ja ci odświeżę pamięć bardzo szczegółowo - Kibum nie kontrolował już swojego głosu i tego co mówi - Zostawiłeś mnie. Poszedłeś się najebać i to grubo, później tak jak ma nasz Jonghyun w zwyczaju poszedłeś się przelizać z jakąś pindą. Mówiłem ci, że tak będzie. A ty obiecywałeś mi, że tego nie zrobisz. Jednak dla ciebie ważniejsze jest to żeby zamoczyć swe usta w alkoholu, później zająć je jakąś pustą szmatą. Nawet nie wiesz...
Całą wypowiedz Kolorowy przerwał własnym szlochem. Nie chciał być słaby, nie chciał się ugiąć pod tymi wszystkimi emocjami.
- Bummie - po raz drugi Jong podszedł do Ki z zamiarem przytulenia go.
Reakcja była taka sama.
- Nie dotykaj mnie i nie mów tak do mnie! Przytul mnie, potrzebuję tego. Potrzebuję ciebie... Nie chciał tego mówić. Ranił siebie i swojego przyjaciela.
- Masz rację... Nic nie pamiętam i nie potrafię sobie nic przypomnieć. Inna strategia.Ale nie wierzę, że tak się zachowałem!? Że niby ja byłem z jakąś dziewczyną, to jak ty mi wytłumaczysz to, co?!
Wyciągnął z kieszeni karteczkę i rzucił ją na stół.
- Nie wiem co to jest!
- Przyjrzyj się dokładniej, bo na pewno to należy do ciebie. - Bling Bling położył ręce na swoich biodrach w geście zwycięstwa.
Diva sięgnął po karteczkę, przeczytał zawartość po czym wybałuszył oczy. Heechul? Jak on to zrobił i jakim cudem ta karteczka znalazła się u Jonga? Przecież prawdy mu nie powiem... Ale mogę inaczej to rozegrać. Uśmiechnął się. To będzie za tamtą dziewczynę.
- Aaaaa. Już wiem co to jest. Dostałem tą karteczkę od DZIEWCZYNY, zapisała mi swój numer. Dzięki, że ją znalazłeś, przyda się - Key puścił mu oczko i uśmiechnął pokazując wszystkie zęby.
Coś mi tu nie pasuje...
- Masz pretensje o to, że NIBY całowałem się z jakąś dziewczyną, a sam cały wieczór spędziłeś z inną?! - blondyn rozpoczął powoli kończąc bardziej nerwowo. Mój Bummie z jakąś dziewczyną?
- Rozmawiamy teraz o tobie, a nie o mnie, a zresztą jak mi nie wierzysz to zobacz!
Sięgnął po telefon, wykręcił numer podany na kartce. Usatysfakcjonowany przyłożył słuchawkę do uchą mówiąc:
- No cześć kociak. Właśnie znalazłem twoją karteczkę. Oczywiście, że mi się to spodobało. To może się zobaczymy się dzisiaj? Teraz.  Będę gotowy za 30 minut. Nie mogę dłużej na ciebie czekać. Tęsknię.
Jonghyun nie wierzył w to co słyszał. Wpatrywał się w przyjaciela nie kryjąc zdziwienia.
- Miłego spotkania - powiedział i postanowił wycofać się do pokoju, nie mógł teraz na niego patrzeć. Ale właściwie dlaczego jest mi smutno? Jak chce się umawiać z kobietami to droga wolna, ale nie takim kosztem...
- Poczekaj! Jeszcze z tobą nie skończyłem - krzyknął za nim Kibum.
- Ale ja już skończyłem - odpowiedział cicho i zostawił Tęczowego samego w kuchni.
Mieliśmy się pogodzić, a wyszło jeszcze gorzej. Trochę przesadziłem... Ale zaraz! Sam do tego doprowadził! Z natłokiem myśli zaczął szykować się na ''spotkanie''. Wybrał najbardziej ekstrawaganckie ciuchy jakie miał, poprawił i tak idealną fryzurę i wyszedł z domu bez słowa. Poczekał na swojego KOCIAKA krótką chwilę. Heechul pojawił się swoim samochodem, gdzie zaprosił Kibuma uwodzicielskim gestem. Wiedziałem, że zadzwoni, jednak z nim będzie trochę prościej. Key przewracało się coś w żołądku od mocnego spojrzenia kierowcy.
- Cześć kociaczku - przywitał się i musnął delikatnie rapera w policzek.
Całą scenę z okna oglądała pewna blond postać. Pech chciał, że nie widział co się działo w samochodzie. Co ja właściwie robię? Kręcił głową chodząc z jednego kąta pokoju w drugi.
Kiedy Jjong bił się za swoimi myślami dwójką mężczyzn rozmawiała w drodze na ''spotkanie''.
- Powiem ci Key, że mnie trochę zaskoczyłeś, że tak szybko do mnie zadzwoniłeś - odezwał się Heechul kładąc rękę na udzie rapera.
- Lepiej kieruj porządnie, bo coś nam się stanie - zażartował Ki chcąc uwolnić się od jego dotyku.
- Pojedziemy w jakieś dyskretne miejsce to nie będziesz musiał się bać gapiów i innych - obiecał kierowca nadal nie odrywając ręki od nogi Kima.
W co ja się wpakowałem?
Minęła już druga godzina, a Kibum nie wracał do domu. Jonghyun nie potrafił znaleźć sobie miejsca. Trzymał tylko w geście totalnej desperacji telefon w ręce z natychmiastową chęcią zadzwonienia do przyjaciela. Już powinien przecież wrócić... Jak na zawołanie usłyszał dzwonek do drzwi.
- Ja otworzę! - zbieg na dół ile sił w nogach, ale zrozpaczony spostrzegł, że na dole zdejmował buty Onew. Obładowany był masą toreb.
- Dobrze, że jesteś Jongi - rozpoczął widząc wokalistę przy schodach - pomóż mi z tymi zakupami, a ja zawołam resztę.
- Już idę. Nie fatyguj się, bo Key jak coś nie ma. Poszedł na spotkanie z jakąś dziewczyną.
- Dziewczyną mówisz? - zapytał podchwytliwie lider pokonując drewniane stopnie. Mam tylko nadzieję, że nie poszedł z tym Heechulem, bo będę miał z nim znowu do pogadania.
Chwilę później całą czwórką wyładowywali produkty zakupione przez Onew.
- Po co tyle nakupowałeś. Coś dzisiaj szykujesz. Może jest co do świętowania? - dopytywał się Taemin odbierając wszystko co brał do ręki Choi nie chcąc go przeciążać, bo przecież Minni, nie powinien w takim stanie nosić ciężkie torby.
- Powiedzmy, że jest co świętować -  mówiąc to akurat wyciągnął wino kładąc je na blacie.
Reszta uśmiechnęła się widząc zakup.
- Ale wszystko na kolacji, jak już będziemy w komplecie - dodał obserwując ich reakcję.
Zabrali się za robienie wspólnej kolacji.
W czasie drogi powrotnej gdy Key próbował dyskretnie uwolnić się od pieszczot Heechula, Jonghyun wypatrywał go w oknie z lepszym zasięgiem. Momentalnie przyuważył podjeżdżający samochód. To oni. Nie mylił się co do swojego przyjaciela, ale jednak co do jego ''towarzyszki'' pomylił się na całej linii.

- Dziękuję ci za cudowne spotkanie - dziękował Key wychodząc z samochodu. Jednak tak łatwo nie da się go pozbyć.
-
Cała przyjemność po mojej stronie - odpowiedział Heechul idąc w jego ślady.
Diva skierował się w stronę domu, ale nim zdążył cokolwiek zrobić, gdziekolwiek się ruszyć poczuł jego ręce na swoim pasie.
- Mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy - rzekł Hee przybliżając się do rapera.
Nie było czasu na protest. Ich usta zetknęły się w pocałunku. Początkowo był on delikatny, ale Heechul czując zgodę ze strony Kibuma wpił się w nie mocniej. Kończąc ich pierwszy pocałunek Heechul oblizał wargi towarzysza i zniknął bez słowa w swoim samochodzie zostawiając zmieszanego Kibuma.
Drzwi od domu otworzyły się z hukiem.
- Gdzie on jest? - krzyczał Jjong - zaraz mu obiję tą śliczniutką twarz!
- Jongi, uspokój się, przecież nic się nie stało! - krzyczał za nim lider.
Rozpoczęła się awantura.
- Jak to nic się nie stało? Ten pedał wykorzystywał Key i to jeszcze pod naszym domem! Zaraz mu coś zrobię!
- Nie reaguj pochopnie - dołączył się Minho
- To jest moja sprawa z kim się umawiam i nie powinno cię to obchodzić od momentu kiedy... Od wiesz którego momentu - zwrócił się Key do blondyna przekrzykując wszystkich.
- Że to niby moja wina? - nie wierzył w to co słyszy.
- Tak na dobrą sprawę to gdyby nie twoje zachowanie w klubie to cała sprawa wyglądałaby inaczej - rzekł lider wprowadzając wszystkich do domu.
Oni chyba sobie żartują!
- Dobrze! Skoro wszyscy jesteście przeciwko mnie. A szczególnie ty - zwrócił się do Key - to ja wam życzę udanej kolacji.
Nim każdy z nich zdążył jakkolwiek zareagować usłyszeli trzask zamykanych drzwi.

8 komentarzy:

  1. Ojojojojojo. Bieeedny Jiongi Q.Q . No i coście zrobili~!!! Nie ładnie tak mówić, że to wina biednego Bling Blig'a Q=Q. A co do autorki, to jesteś wredna i bezduszna DDDDD;. Kończyć w taki momencie? DD;. Ale co mi pozostaje? Czekać. Piisz szyyybko ~!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Skarbiee, ja się interesuję twoim blogiem.! :) Ucieszyłam się jak zobaczyłam notkę. ; 333 Nie waż mi się przestawać pisać. Bo cię znajdę, gdziekolwiek mieszkasz i ci nakopię do tyłka. ^^
    Rozdział jest boski. Jongi zazdrosny i chyba o to nam chodziło. :D Key odgrywa prawdziwą divę, chociaż teraz to mi szkoda i jego, i Jonghyuna. Nie łatwiej sobie paść w ramiona, wykochać się za wszelkie czasy i żyć w harmonii? Ehh. Ta męska logika. ^^ Heechul znów jest tym złym charakterem. xD To już trzecie moje opowiadanie, gdzie to właśnie on odgrywa tą rolę i szczerze mi to nie przeszkadza. :D
    Czekam na next,
    Hikari.! ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudo! Geniusz! Fantastiko!! Pełne napięcie! Ale za ten przerywnik, to zatłukę! od razu chce się czytać więcej ;d Czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedny Dinuś o-o mam nadzieje że dojdą do porozumienia ;p
    A tak szczerze to myślałam, że Heechul zgwałci Kibuma albo coś w tym stylu o_O (tak, tak mam zrytą banie i to dokładnie)
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału *3*
    Czekam z niecierpliwością, życzę dużo weny i pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziś znalazłam Twój blog i bardzo mi się podoba, więc czekam niecierpliwie na następne rozdziały :D Do tego masz fajny styl i przyjemnie się to czyta, także nie przestawaj pisać, bo Cię znajdę i naślę na Ciebie klątwę kurczaka! xd (cokolwiek to jest ;p)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cud,miód,orzeszki.Ten rozdział jest boski!Bardzo fajnie opisałaś bohaterów i ich charaktery oraz relacje.Ojj biedny Dino,szkoda mi biedaczka.Ale zarówno szkoda mi też Keya.Yhhh faceci i ich myślenie.A co do Keya i Heechula miałam taką samą myśl jak kociara.Że ten go zgwałci a Jongi zabije.*_*To by było niezłe(Wybacz ale mam zrytą psyche,jak widać zresztą). Czekam z niecierpliwością na nowe rozdziały.Weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  7. Normalnie tylko brakowało, żeby na końcu ktoś krzyknął - NO TO FOCH! PIERDOLE! NIE ROBIĘ! - albo coś z tej serii.
    Piękne. W jednej chwili się śmiałam, w innej czułam smutek, zmieszanie. Wszystko genialnie opisane :)
    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  8. Mójj Jjongiś;-;Biedactwo,wszyscy przeciwko niemu;-;Super coraz ciekawsze się robi;)Weny

    OdpowiedzUsuń