piątek, 24 sierpnia 2012

Rozdział 6 "Nadal czuję smak jego ust"

Trochę krótko, bo jutro wyjeżdżam nad morze z moim kotem i czas mnie gonił niemiłosiernie, przepraszam za to.
Hikari - Kocham Twoje komentarze i zapraszam do Szczecina ;P

Misao_  komentarz powalający i przy okazji także zapraszam do Szczecina ;PP
Kociara Ariana Kira Shirihane - dziękuję za pomysł misiaczki, ale zobaczymy czy skorzystam <3
Generalnie to: każdej z was dziękuję za nieziemskie komentarze, jesteście cudowne <3 <3

Leciutkie sprostowanie: wcale nie jestem wredna, zależy od dnia, poziomu cukru i pieniędzy w portfelu ;D


- Dobrze! Skoro wszyscy jesteście przeciwko mnie. A szczególnie ty - zwrócił się do Key - to ja wam życzę udanej kolacji.
Nim każdy z nich zdążył jakkolwiek zareagować usłyszeli trzask zamykanych drzwi.
Wyszedł...
Key bez zawahania podbiegł do drzwi, otworzył je szybko i wybiegł przed dom.
- Jong, poczekaj! - krzyczał za nim czując słone łzy spływające po policzkach. Nie marz się idioto! Wytarł mokre miejsca wierzchem dłoni szukając wzrokiem przyjaciela.
Zniknął...
Pozostała trójka spojrzała po sobie. Zdziwienie z bezradnością było wymalowane na każdej z ich twarzy. Nikt z nich nie przypuszczał, że blondyn zareaguje tak na całą sytuację. Co my zrobiliśmy?
Taemin i Minho usiedli zrezygnowani przy stole, nie byli oni tak wtajemniczeni w sprawę jak Onew, a szczególnie Key.
- Ki, wracaj do środka - zakrzyczał za nim lider. Jeszcze brakuje tego żeby on gdzieś wybył.
Kolorowo włosy czuł się odpowiedzialny za ''wybuch'' Jonghyuna. Nawet nie wiedziałem, że on tak na to wszystko zareaguje... A zaczęło się od jednej głupiej dziewczyny. Po co ja się umawiałem z Heechulem? Nie przeczę, że było źle, bo było nawet całkiem interesująco. I ten pocałunek... Nigdy wcześniej nie całowałem się z facetem. To było dziwnie przyjemne i nadal czuję smak jego ust. Ale Jongi... Nie chciałem żeby tak się to skończyło. Byłem na niego zły, a jeśli coś sobie zrobi?
Gdy lider szczegółowo wprowadzał maknae i Choi'ego w temat przy okazji obmyślając dobrą strategię Kibum nerwowo zapinał guziki od płaszcza.
- A ty gdzie się wybierasz? - zagadnął go Minho pojawiając się ni stąd ni zowąd.
- Idę go poszukać, to wszystko moja wina i muszę to jakoś odkręcić - odpowiedział Ki z zaciętą miną.
- Nigdzie sam nie pójdziesz, już się robi późno, a jeśli coś ci się stanie?
- A jeśli JEMU coś się stanie? Tego sobie nie wybaczę! - wrzasnął Kolorowy popychając Choi'ego, który blokował mu miejsce do wyjścia.
Kibum nie mając szans ze starszym oparł się o ścianę powoli osuwając się na podłogę. Momentalnie był bezsilny. Przymknął oczy błagając się w duchu, aby wszystko się skończyło, by wszystko wróciło do normy. Poczuł czyjeś ręce podnoszące jego zmęczone ciało ku górze. Nim się ocknął leżał już na kanapie opatulony kocem.
- Dobra, chłopcy ogarniamy! - Jinki pobudził całą grupę do myślenia - Jest już późna godzina, ale nasz kochany blondynek wpadł w tarapaty i musimy go uratować.
Przemawiając chicken-lider wyciągnął kawałek kartki i zaczął szkicować plan działania.
- Widać, że naszemu liderkowi przywództwo służy jak najlepiej - dało się usłyszeć cichy komentarz Minho. Tae parsknął śmiechem złoszcząc ciężko myślącego Jinkiego.
- Młody, to jest bardzo poważna sprawa. Bez śmiania się, wygłupów i braku zainteresowania - mówił ostro wskazując na każdego po kolei ołówkiem.
Lekko przestraszeni powagą sytuacji pokiwali głowami i przystąpili do akcji pod tytułem "Powrót Jonghyuna marnotrawnego do domu". Mając w zanadrzu ołówek, kartkę i kilka kanapek rozpracowali plan działania. Szef przemówił:
- Minho, idziesz po telefon i wykręcasz tyle razy ile się da numer do Jongiego starając się złapać z nim kontakt.
Brunet uśmiechając się tylko i wyłącznie w stronę tancerza poszedł wypełniać swoje zadanie.
- Ki, idź do was do pokoju, znajdź jakiś notatnik z numerami do znajomych Blinga i popytaj się czy u kogoś przypadkiem nie nocuje.
Kolorowy z lekko podkrążonymi oczami podniósł się ciężko z kanapy. Chcąc przyczynić się do szybkiego powrotu przyjaciela do domu w myślach starał sobie przypomnieć miejsce notatnika blondyna. Spojrzał się bezradny na lidera, ale poczuł się dziwnie, bo nie mógł go nigdzie znaleźć, nie mógł nikogo znaleźć. Gdzie oni się podziali? Widział przed sobą tylko ciemność.
Naokoło Kibuma wrzało. Chłopak najzwyczajniej w świecie zemdlał. Onew i Tae pracowali na najwyższych obrotach. Położyli go ponownie na kanapie dbając o to, aby było mu wygodnie. Onew szukał jakiegoś zimnego okładu, a młodszy doglądał go z bliska.
- Onew - zaczął tancerz - albo mi się wydaję, albo on ma gorączkę i to wysoką.
Lider podbiegł szybko i znaną metodą sprawdził temperaturę koledze.
- Jest mocno rozpalony - zdiagnozował i zaczął szukać jakieś leki na zbicie gorączki.
W tym momencie po pokoju wparował Minho.
- Ten debil oczywiście nie ma zamiaru odebrać tego cholernego... Ki! Co ci się stało? - zaniepokoił się brunet.
Biedny Kibum nawet nie miał siły się odezwać. Na pomoc przybył Tae i opowiedział w skrócie Choi'emu co się stało wycierając suchą szmatką mokre od potu czoło Kolorowego. Sytuacja była na tyle poważna, że w pewnym momencie lider chciał dzwonić po pogotowie.
- Onew, proszę cię nie rób tego - błagał słabo Key - sprowadźcie tu Jonghyuna.
Jinki spojrzał na Minho nie wypowiadając żadnych słów, brunet kiwnął tylko głową. Wiedział co ma zrobić. Wychodząc usłyszał za sobą głos Tae:
- Wróć szybko i dzwoń jak coś się stanie!
W tym samym czasie poszukiwany blondyn siedział spokojnie pijąc któregoś z rzędu drinka nie zdając sobie tak naprawdę sprawy co się dzieję z Kibumem pod jego nieobecność w domu. Nawet nie trzeba pisać jaka byłaby jego reakcja na wieść, że JEGO BUMMIE jest prawie umierający. Chłopak zatapiał swój gniew i rozczarowanie w procentowych napojach. Pomagać nie pomagało, ale jednak przyzwyczajenie robi swoje. Jak oni mogli powiedzieć, że to wszystko moja wina?! I ten pedał całujący Bummiego! Ugh... Cholera, jak go spotkam to już bez zastanowienia będę wiedział co mam zrobić! W sumie prawda jest taka, że jeżeli chce się z kimkolwiek całować to ma do tego prawo tak samo jak ja mam prawo całować się z innymi dziewczynami. Dlaczego tak ciężko mu to zaakceptować? Dlaczego tak strasznie jest mi teraz przykro? Nie jestem na niego zły, nie potrafię, ale...- Proszę coś mocniejszego - zawołał do barmanki spoglądając na telefon.
Same nieodebrane od Minho, czemu ON do mnie nie dzwoni? Pewnie jest nadal wściekły za tą dziewczynę. Co do niej to ma trochę racji, chociaż ja i tak mało pamiętam. W końcu mu obiecałem, że będę przy nim...Bling Bling pochłaniając następny kieliszek zdał sobie sprawę, że źle postąpił. Ale całkowitą winę nie ponosi tylko on, drugą część brzemienia nosi pewien kolorowo włosy Kibum zaprzątający myśli podpitego chłopaka.
- Już wiee-em co zrobię! - krzyknął wstając, przy okazji wprowadzając w lekką panikę otaczających go klientów (oczywiście nie swoim idealnym wyglądem ;p). Zapłacił za zamówienia i chciał się skierować do wyjścia gdyby nie jedna postać, która przykuła jego uwagę. Tego drania wszędzie rozpoznam! Zacisnął pieści i podszedł bliżej chcąc usłyszeć urywek rozmowy.
- Usta ma idealne, ale widać, że jest lekko zagubiony i najwyraźniej chciał zrobić na złość swojemu "przyjacielowi" - odezwał się pierwszy.
- Ale chyba jeszcze TEGO nie zrobiłeś? - zapytał drugi z lekkim podekscytowanie w głosie.
- Spokojnie kolego. Już mam wszystko zaplanowane - odpowiedział pierwszy wprowadzając w rozbawienie jego słuchacza.
Tego było za wiele. Reakcja była szybka. Dwie postacie leżały na ziemi wzajemnie się okładając. Jonghyun nie kontrolował już swojego zachowania, miał przed oczami scenę kiedy Heechul całował jego najlepszego przyjaciela, kiedy chciał go wykorzystać.
- Jeżeli jeszcze raz go tkniesz to pożałujesz! - groził blondyn uderzając Hee w twarz.
- A co, zazdrosny jesteś? - udało się bitemu zapytać.
Chwila nieuwagi wystarczyła by powalić na ziemię wokalistę. Wyprowadzili go na dwór gdzie dokończyli niewyrównaną walkę zanosząc się śmiechem.
- Lepiej pilnuj siebie, a nie próbujesz bronić swojego chłoptasia. On i tak jest mój - rzucił na koniec oddalając się z kumplem jakby nigdy nic.
Chłopak leżał na ziemi trzymając się kurczowo za rękę, powoli tracąc świadomość, ból był nie do zniesienia. Telefon brzęczał w jego kieszeni, ruszył lekko ręką, ale nie zdołał po niego sięgnąć. On naprawdę tego pożałuje... Na skraju wyczerpania mocnego bólu w każdej części ciała usłyszał szybkie kroki zmierzające najprawdopodobniej w jego stronę. Zmrużył oczy. Jak przez mgłę widział krzyczącą postać, podjeżdżającą karetkę, ciche rozmowy i czująś dłoń trzymającą jego.
- Bummie.. ? - zapytał ciężko opadając na poduszkę oraz tracąc przytomność.



5 komentarzy:

  1. A ja zapraszam do Krakowa~! :3 Wyjeżdżasz, jak to wyjeżdżasz? :< Kiedy wrócisz? :< Kolejna autorka bloga wyjeżdża. Czy tylko ja grzeję dupę w domu? x.x Ta myśl mnie dobija. Rozdział taki dramatyczny. *-* Key zemdlał, Jonghyun też zemdlał (w karetce, ale to też się liczy). No i chyba nie muszę mówić, że czekam na kolejny rozdział. Nie spiesz się, jak coś. :) Ano i miłego wypoczynku nad morzem, w takim razie. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe... czuję się wyróżniona xD
    Rozdział świetny aczkolwiek dramatyczny. Dosłownie nie mogą bez siebie żyć *o* Heechul ma jakieś wstrętne plany co do Bumka, mam nadzieje, ze nie zrobi mu nic aż tak strasznego.
    Życzę miłego wypoczynku i mam nadzieję że wrócisz z nową weną. Czekam na następny rozdział i Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet nie wiesz, jaką radość mi sprawiłaś tym, że mi odpowiedziałaś kekeke ;p i tak wgl to asdfghjkl mieszkasz w Szczecinie?! bo omgomgomgomg ja też! :D Jeszcze nie wiem jak, ale muszę Cię spotkać x) i nie wiem czemu dopiero teraz piszę komentarz, ale ok xd a co do rozdziału to po prostu świetny ^^ Się teraz będę martwić ciągle o Jjonga i Kibuma [x Ehh nie ma to jak chicken-lider xD Pozdrawiam Ciebie i Twojego kotka ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ołłł jeeee.Nowy rozdział.Suuuupcio.Wiedziałam że ten drań chce go tylko wykorzystać.Wrrrr.A Jongi jest naprawdę zacofany? niedoinformowany? głupi? ślepy?.-.-

    OdpowiedzUsuń
  5. I po kiego on uciekał? Same problemy... Burza hormonów, czy co? Powinni to już mieć za sobą... Nie no, żartuję, ale musiałam to napisać.
    Tak na serio, to bardzo mi się podobało. Ta scena walki całkiem fajnie opisana, a cały rozdział - miodzio.
    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń