czwartek, 30 sierpnia 2012

Rozdział 7 "A teraz do łóżka i ściągaj koszulę"

 Jestem, jestem już jestem!

+ Naturalnie jestem za spotkaniem Misao_


Poprzedni dzień obfitował w wiele wydarzeń. Jak się innym może wydawać były to wydarzenia dramatyczne, wprost nieprawdopodobne. Jednak jakimś trafem doszło do nich i wydaję się, że nikt nie miał na to większego wpływu. Może los tak chciał, może ktoś inny (na przykład ja :-D), ale dokładnie wiedział co robi, ponieważ dalszy ciąg tego będzie zacnie interesujący.

Szpital, aparatura, poszkodowany, kilka łez i jeszcze więcej aparatury.
- Key, może naprawdę się położysz? - Zaczął lider marszcząc przy tym czoło - siedzisz tu już którąś godzine, a jeszcze niedawno sam byłeś umierający.
Wystarczyło jedno spojrzenie na Kolorowego by poprzeć zdanie lidera, że nie wygląda on najlepiej - podkrążone i zaczerwienione oczy, blada twarz, lekka gorączka, zamglony wzrok. Wszyscy byli zmęczeni. Noc spędzona w szpitalu, obawa, ale na szczęście stłumiona przez lekarza. Pierwsze najważniejsze pytanie:
- Doktorze, czy on wyjdzie z tego? - dopytywali się przenosząc wzrok z lekarza na poszkodowanego wokalistę.
- Wstępne badania wskazują na to, że pacjent nie posiada żadnych złamań i innych poważniejszych ubytków.
Czwórka Szajniaków odetchnęła z ulgą wierząc doktorowi na słowo.
- Jednakże - kontynuował - z resztą grupy medycznej przyuważyliśmy kilka zastanawiających obrażeń, które wymagają codziennych oględzin.
Spojrzał bystrym wzrokiem spod okularów na zebranych chłopaków.
- Oczywiście wszelką opiekę zagwarantujemy jak najlepszą - przemówił lider występując przed resztę grupy.
- Nie raz zdarzały się nam jakieś misterne sytuacje, które wymagały naszego bystrego oka, zaradności i szczególnej opieki całej naszej zgrai, więc na pewno sobie poradzimy - dodał Minho uśmiechając się lekko do wszystkich, starając się także rozładować przygnębiającą atmosferę. W odpowiedzi otrzymał dwie pary śnieżno białych zębów. Trzecia para zaginęła gdzieś w pobliżu łóżka poprawiając poduszki, kołdrę i inne szpitalne dodatki. Słuchał wypowiedzi doktora z lekką obawą. A jeżeli on z tego nie wyjdzie? Jeżeli nigdy się nie obudzi? Chwileczkę... Dramatyzuję jak jakaś baba! Ale jestem ciekawy co się tak naprawdę stało. Usiadł przy łóżku blondyna i pilnował jak własnej zdobyczy.
- Czuję, że mogę wam uwierzyć, więc miejcie na uwadze własne zdrowie, a w najbliższym czasie w szczególności jego, chociaż w tym momencie widać, że swojego strażnika już ma - skończył wypowiedz doktor na końcu zaciekawiony z lekkim rozbawieniem wskazał na Kibuma. Lider otrzymał kartkę z lekarstwami dla Jonghyuna, którą muszą zakupić po jego bezpośrednim przebudzeniu i wyeksportowaniu do domu.
Reszta przyjaciół poszła w ślady kolorowego usadawiając się wygodnie naokoło łóżka ze śpiącym blondynem.
- Słuchajcie chłopaki, jesteśmy tu już długi czas zmęczeni, zagłodzeni, a takie siedzenie w niczym nie pomaga - odezwał się trzeźwo lider - dochodzi już ranek, skoczmy na miasto po jakieś jedzenie. Co wy na to?
- Ja jestem za - pokiwał głową brunet - i jeszcze bardziej za dużą ilością kawy.
- Idę z wami - odezwał się tancerz przyozdabiając swoją wypowiedź głośnym ziewnięciem. Rozbawił tym rapera, który wziął go pod rękę nazywając po raz drugi "Śpiącą Królewną".
Trójka chłopaków już z lepszym humorem, ale mniejszym zapasem siły skierowała się ku drzwiom.
- Ki, chodź z nami to trochę się rozbudzisz, przecież on nigdzie nie ucieknie, a pomóc mu teraz nie zdołasz - nalegał Jinki delikatnie ciągnąc Divę za rękę.
- Idźcie beze mnie, ja z nim zostanę - zakończył prośbę kolegi zaspanym głosem wracając do poprzedniej czynności czyli - obserwowanie, pilnowanie i nieudawanie zmęczenia.
Lider jeszcze przez krótką chwilę próbował odciągnąć kolorowo włosego od bezczynnego siedzenia , aby ten wyszedł chociaż na chwilę na świeże powietrze razem z nimi  po całej nocy doglądania Blinga. Jak na złość chłopak pilnował i pilnował swojego przyjaciela nawet nie chcąc nigdzie się ruszyć. Przecież go tutaj samego nie zostawię za żadne skarby!
- Zaraz wrócimy - usłyszał głos wychodzących nie spuszczając wzroku z Jonga.
Z nadzieją spoglądał na niego doszukując się jakiejś ludzkiej reakcji, niestety blondyn leżał na łóżku z lekkimi, gdzieniegdzie większymi obrażeniami i oddychał miarowo. Przynajmniej oddycha - pocieszał się Kibum. Uścisnął mocniej rękę wokalisty, przymknął lekko oczy i położył dziwnie ciężką głowę na skrawku szpitalnego łóżka. Czekał na to na co czekałby każdy na jego miejscu, chciał poczuć uścisk dłoni blondyna. Już nigdy nie pozwolę na coś takiego. Nie chcę go stracić. Te nasze kłótnie są nie do zniesienia... I znowu to cholerne poczucie winy. Nie minęła dłuższa chwila jak Key po całej masie negatywnych myśli zasnął oddychając lekko.
W momencie gdy Kibum odpłynął w nieznane, Jonghyun zaczął poruszać się flegmatycznie na szpitalnym łóżku. Gdy przesunął lekko biodro w lewą stronę poczuł mocny ból w boku. Syknął cicho otwierając oczy.
- Co do... ? - odezwał się zachrypniętym głosem badając wnętrze gdzie aktualnie przebywał. Gdy wykonywał chociaż lekki ruch jakąkolwiek kończyną jego ciało błagało o pomoc. Jak ja się tu do cholery znalazłem? Co się stało i dlaczego tak strasznie mnie wszystko boli? Blondyn denerwował się przy okazji mocno zaciskając usta z bólu. Ukojeniem była czyjaś dłoń trzymająca jego. Bummie... Obrazy z poprzedniej nocy zaczęły do niego wracać. Pocałunek. Kłótnia. Alkohol. Bójka. I teraz TO co mi po tym wszystkim pozostało - ból. Jak już odzyskam siły to ten drań pożałuje tego wszystkiego! Dalsze przemyślenia przerwał mu przebudzony w idealnej chwili Key.
- Jongi, obudziłeś się! - krzyknął mało elokwentnie Kolorowy i zarzucił się przyjacielowi na szyję jak najdelikatniej potrafił by nie wywołać niepożądanych efektów.
- Tak się bałem, że już cię straciłem, - kontynuował - że już się nie obudzisz i nie będę mógł cie przeprosić za to wszystko, że...
- Poczekaj, poczekaj! Za co chcesz mnie przepraszać - wokalista przerwał lament przyjaciela.
- Bo to wszystko przeze mnie. Przeze mnie leżysz tutaj cały poobijany. - odpowiedział smutno Ki chcąc się odsunąć od blondyna.
Teraz nie mam zamiaru cię już puścić.
- Bummie - głaskał przyjaciela po kolorowych włosach - to nie jest twoja wina, że jestem takim idiotą i spadłem ze schodów wychodząc z klubu. Przecież mu nie powiem, że biłem się z tym debilem i jeszcze do tego oberwałem. Wszystko w swoim czasie. Trochę za dużo wypiłem. Już zapomnijmy o tym i uśmiechnij się do mnie tak pięknie jak potrafisz na zgodę.
Kibuma nie trzeba było prosić dwa razy. Jak mi tego brakowało... Oboje dosłownie szczerzyli się w swoją stronę czując ciepło w sercach. Chcieli by trwało to wiecznie.
- Tylko obiecaj mi, że więcej nie umówisz się z tą łajzą - poprosił już trochę poważniej Jongi poprawiając się na łóżku - nie mam do niego zaufania, a zresztą to trochę boję się o ciebie. Ludzie jego pokroju mogą być niebezpieczni.
Przecież tylko mnie pocałował...
- Jongi, jestem już duży i potrafię odróżnić dobro od zła - puścił oczko do rozmówcy - a co do ciebie to ograniczaj spożycie alkoholu, dobrze? Wtedy będę bardziej spokojniejszy.
Oboje znów obiecali sobie kilka rzeczy, ale tym razem wiedzieli, że to co sobie teraz mówią nie zostanie puszczone mimo uszu. Przyjaźń została odnowiona i polepszona. W sytuacjach gdy możemy kogoś stracić dopiero wtedy tak naprawdę zdajemy sobie sprawę jaka ona może być dla nas wartościowa.
- To już koniec mazgajenia, lepiej pomóż mi się uwolnić od tych wszystkich zbędnych dodatków, bo muszę rozprostować nogi. - rzekł Bling Bling podnosząc się żeby wstać, ale na marne. Kolorowy go wyprzedził i zablokował jakikolwiek ruch siadając blisko blondyna.
- Nigdzie się nie ruszasz bez mojej pomocy, połamańcu - zażartował Key.
- Jesteś pewien? - Jonghyun zbliżył swoją twarz do Kolorowego planując coś chytrego, coś z czym Kim nie wygra. ŁASKOTKI!
Kolorowy będąc niebezpiecznie blisko wokalisty poczuł... Przyspieszone bicie własnego serca. Ale? Przypomniał mu się pocałunek z Heechulem dzięki czemu raptownie posmutniał. Nie uszło to uwadze Jonga.
- Bummie, co się stało? - zapytał dokładnie przyglądając się jego twarzy.
- Bo... - zaczął odpowiedź, lecz dalszą rozmowę przerwały mu odgłosy wchodzącego Onew, Tae i Choi'ego.
- O! Nasz blondynek w końcu się obudził! Możemy wracać do domu! - zawołał tryumfalnie chicken-lider podając kawę Divie, który odsunął się szybko od wokalisty przyjmując napój.
Tancerz i raper poszli zawiadomić doktora o dobrej nowinie. W między czasie lider pokazywał wokaliście maści jakie dla niego kupił w aptece.
- Na wieczór musisz posmarować obolałe miejsca tą i tą, później mig pod kołdrę i nie ruszać się, czyli nie nadwrażliwiać mięśni. Key, lepiej dopilnuj wszystkiego i wiesz co? Najlepiej to ty weź te maści i opatruj Jonga, bo jeszcze sobie sam zrobi krzywdę.
Śmiech zaniósł się po pokoju sprawiając, że wszystko zaczęło wracać do normy. Bling z pomocą pielęgniarki przebrał się, lekko orzeźwił i całą grupą mogli wracać do domu. Pierwsze co było najważniejsze dla nich i dla chorego to zdrowy, duży posiłek. Zasiedli do stołu. Jong niewyraźnie przyglądał się jedzeniu zaserwowanemu przez lidera.
- Ale ja nie jestem głodny - zaczął się tłumaczyć.
- Bez żadnego ale! - usłyszał cztery groźne głosy nalegające o kilka kęsów.
Po skończonym posiłku Key zaprowadził Jonghyuna do ich wspólnego pokoju, pomógł się przemyć.
- A teraz do łóżka i ściągaj koszulę - zarządził Kolorowy wyjmując maści z torebki.
- Dobrze mamo - odpowiedział wokalista udając dziecięcy głosik przy tym robiąc słodką minę do rapera. Ale on się ładnie uśmiecha. Kolorowy nie spuszczając go ze wzroku potknął się niechcący o własne nogi wywołując ''zabójczy'' śmiech u przyjaciela. Ból dawał we znaki nawet przy takich ludzkich odruchach.
Gdzie tu jest instrukcja obsługi?

Kilka pokoi dalej brunet rozmawiał z  maknae.
- Myślę, że Key na pewno się nim zaopiekuje, więc się niczym nie martw - pocieszał młodego Choi.
- Mam nadzieję, że z tego wyjdzie, ale masz rację, że Ki to dobry opiekun. - przyznał rację tancerz nakładając na siebie bluzę.
- Ja... Sam chciałbym takiego mieć - dodał po chwili trochę ciszej.
Brunet odwrócił się w jego stronę i rozłożył szeroko ręce.
- Przecież masz mnie, młody - odpowiedział szczerząc zęby. Oj Tae, głupiutki...
Brunet nie czekając na reakcję Taemina podszedł do niego i mocno przytulił.
- Już się o niego nie martw, wszystko będzie dobrze - mówił Choi głaszcząc go po włosach.
Młodszy przybierając lekki rumieniec na twarzy z biegu wydarzeń, powiedział cichutko wyswobadzając się z uścisku tancerza:
- Idę potańczyć.
I zniknął z mocno bijącym sercem.


9 komentarzy:

  1. Aww jak słodko :D Idealne na to żeby się obudzić x) I fajnie, że jesteś za ^^ Jeżeli masz gg to napisz 35779846 ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. No to Jongi się dorobił, połamaniec jeden xD no to teraz mamusia Key się ładnie nim zaopiekuje ;p
    Jestem ciekawa jak poprowadzisz ten wątek z Heechul'em ;3 hehe.
    czekam na kolejny rozdział, życzę duuuużo weny i pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę, że powróciłaś z nowym rozdziałem. Bardzo mnie to cieszy! :) Ale godzina dodania notki mnie zdziwiła. :D kochany wątek z JongKey i 2Min. ^^
    Życzę dużo weny,
    H. ~:D

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja chciałabym, zebyś informowała mnie o rozdziałach a GG " 21300711 Z góry Ci dziękuję.
    Mam nadzieję, że prędko zobaczę kolejny rozdział z tą pełnią nieświadomej miłości :) Weny życzę

    OdpowiedzUsuń
  5. zyskałaś mnie jako nową fankę ;D
    zaczytałam się tak w twoje opowiadanie, że nawet nie zauważyłam jak doszłam do końca tego rozdzialiku.. to czekam na następny rozdzialik ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Uhhh świetne!Biedny Dino,wszystko go boliii.Prawie mi go szkoda.Prawie.A Key już wyzdrowiał?I gdzie chce ich zabrać chiken-lider?Nie mogę się doczekać nowej notki!Pisz szybko!

    OdpowiedzUsuń
  7. Biedny obolały Jonghyun... Ale coś czuję, że Key ... dobrze... się... nim... zajmie... Czuję to w kościach :D
    Fajny rozdział. Coś wesołego na poprawę humorku ;)
    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  8. No kocham to opowiadanie! Jest wspaniałe, taki fluff :D
    Pisz szybciutko :)
    Życzę weny i zapraszam do mnie na nowiutkie, tyle co zaczęte opowiadanie o SHINee:
    http://awesome-pumpkin.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Boże to było boskie. Biedny Jjong cały pobijany i wszystko go boli . Mam nadzieje że umma KiBum się nim dobrze zajmie. Życzę Ci duuuużo weny. Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń