Pierwszy pocałunek. Nie zawsze zaplanowany tak jakbyśmy chcieli. Może w czasie romantycznej kolacji z ukochaną osobą? Na spacerze przy świetle księżyca? A co powiesz na delikatne złączenie w czasie rejsu na jakąś egzotyczną wyspę? Mało zachęcające. Liczy się spontaniczność i wiedza, że jest to ta jedyna osoba, która działa na ciebie w taki czy inny sposób. Ta słodycz w ustach, mocniejsze uderzenia rozszalałego serca, i miłość, która pozostawia po sobie silny znak. Pomimo lat i szwankującej pamięci jest w nas, siedzi cichutko i czeka na swoją kolej.
- Myślicie, że będzie z nim wszystko dobrze? - dopytywał się Taemin, trzymając w ręku herbatę, która dawno zdążyła wystygnąć.
- Oczywiście, że tak - odpowiedział gorliwie lider. Zasmucony spojrzał na resztę grupy - Mnie bardziej ciekawi dlaczego zawsze my musimy mieć pecha do wszystkich imprez? Ostatnio gdziekolwiek poszliśmy czy coś planowaliśmy wychodziło jak wychodziło. Czyli bardzo źle. Chyba musimy na jakiś czas sobie odpuścić takie wyjścia i domowe party. Mieliśmy przecież tutaj odpoczywać, a nie po raz kolejny kolekcjonować kaleków w domu.
Chłopak starał się nieco rozweselić czteroosobowe zgromadzenie, pomijając Jonghyuna, który drugą godzinę grzał swoje łóżko, śpiąc delikatnym snem. Poszkodowany przykryty aż po samą szyję wydawał się spokojny, kołdra unosiła się wraz z miarowymi oddechami wokalisty. Wyglądał jak śpiące dziecko po sytym obiedzie. Błogi uśmiech, włosy w lekkim nieładzie zdobił gruby bandaż, ręce leżały wzdłuż ciała, usta suche, a miejsce pod oczyma zdobiły lekkie cienie. Nastała grobowa cisza, pomimo dobrych chęci najstarszego nikt z nich nawet nie zamrugał radośnie oczyma czy nie zmusił się na drobny uśmiech. Dochodziła już 4:00. Czas pędził niemiłosiernie, a zmęczenie złośliwie dokuczało każdemu z osobna.
- Wiecie co? - odezwał się niespodziewanie Minho - Lekarz powiedział, że to kwestia kilku dni nim Jjong powróci do zdrowia i to jest jedyny plus, ale... - tutaj zawahał się na chwilę - co się stało, że wszyscy tak szybko zwiali? Przecież impreza się właśnie rozkręcała! Jak już wróciliśmy z Tae to nikogo nie było...
- Dobrze, że z łaski swojej odebrałeś telefon, bo byśmy mieli kolejny problem na głowie - zagroził mu Onew skrzydełkiem kurczaka przed nosem, zniesmaczając przy tym swojego kolegę - A czemu tak zwiali to mnie się nie pytaj. Sam byłem zaskoczony. Przyszedłem i nikogo już nie było. Widziałem jak kilka osób ubierało płaszcze, nawet nie podziękowali. A zrobiliśmy takie pyszne kanapki z Key - rozmarzył się na chwilę, ale szybko wrócił na ziemię - Ktoś mi opowie w końcu co się stało?
Wszyscy jak na zawołanie spojrzeli na Kibuma. Oczywiście bez przymusowego bicia mógł przyznać, że zna sytuację na pamięć. Takie wydarzenia się pamięta. Co się stało i dlaczego sprawy nabrały takiego drastycznego obrotu. Najchętniej zapomniałby o wszystkim, właściwie to prawie wszystkim i poszedłby na wielkie zakupy - najlepszy sposób na odstresowanie się od przyziemnych spraw. Chłopak pod ciężarem spojrzeń poczuł się zobowiązany do opowiedzenia całej historii. "Jak to całej? Chwileczkę! Bez zbędnych szczegółów będzie bezpieczniej. A zresztą... Zaraz. Przecież Jonghyun śpi, a my jesteśmy wszyscy przyjaciółmi, w rodzinie nie ma tajemnic." - chwilka zawahania i przeciągłe spojrzenie na leżącego blondyna wystarczyło by przekonać własnego siebie, że to nie jest idealny moment na opowieść pt. "Jak to Kibum odkrył swoją orientację". Niekończąca się opowieść bez szczęśliwego zakończenia? Czas pokarze.
- Dalej, Bummie - ponaglił przyjaciela tancerz i nadstawił ucho. - Chyba, że nie chcesz nam powiedzieć. Spochmurniał nieco i spojrzał na kolorowo włosego chłopaka wyczekująco. Ten tylko westchnął przeciągle i przysuwając się nieco bliżej łóżka z pacjentem, przemówił lekko zachrypniętym i zmęczonym głosem:
- Od czego mam zacząć?
Nim ktokolwiek zdążył odpowiedzieć, dało się usłyszeć w pokoju silny odgłos przesuwanego krzesła. Hałas przyczynił się do ruchu poszkodowanego Jjonga na łóżku, chłopak z pozycji wyprostowanej i sztywnej zwinął się w nieszczelny kłębek twarzą do zgromadzenia. Na szczęście spał dalej. Wszyscy odetchnęli z ulgą.
- Ciszej trochę, Onew! - matczyna, a może przyjacielska troska obudziła się w Key. Podszedł delikatnie do przyjaciela i przetarł mu czoło kolorową chusteczką, którą zawsze pod ręką trzymał na jakiś wypadek. "Jakiś pech mnie prześladuję. Z mojej przyczyny po raz kolejny mam okazję się tobą zajmować. Z jednej strony sam dobrze wiesz, że jestem do tego stworzony, ale to nie ty powinieneś tutaj leżeć tylko ja... Ja jak zwykle jestem za to wszystko odpowiedzialny. Ja i moja głupota" - ciągłe wyrzuty sumienia atakowały zmęczonego Kibuma. Czemu tak po prostu ludzie nie potrafią wyznać swoich uczuć? Ale czy wtedy wszystko stałoby się łatwiejsze i takie jakbyśmy tego chcieli? Czy naprawdę warto zaryzykować wszystko to, co się budowało przez wiele lat?
Nie zwracając uwagi na zbulwersowanego rapera, winowajca krążył nieco chwiejnie pomiędzy przyjaciółmi i przeniósł swoje bystre oczy nie na Kibuma, co było dziwne, lecz na dwójkę pozostałych członków grupy. Minho i Taemin przerazili się nieco i wcisnęli się jak najmocniej we własne krzesła.
- A wy co macie na swoją obronę? - najstarszy złożył zapracowane ręce na biodrach i z wyższością rozpoczął przesłuchanie. Wszystko to wyglądało jak pedagogiczna rozmowa z dwójką młodzików, którzy zostali przyłapani na gorącym uczynku. Onew grał tutaj najważniejszą i najdostojniejszą postać. Samego siebie.
- Nie żebym był zły na was, ale coś mi się przypomina, że - w tym momencie podrapał się po głowie, aby po chwili kontynuować, przybierając niezaprzeczalnie stalowy wyraz twarzy - mieliście oboje zająć się w czasie mojej krótkiej nieobecności barkiem i jedzeniem. Nie było was na wyznaczonym miejscu i musiałem przywołać do pomocy Kibuma, który b-był zajęty czymś innym. Brunet spojrzał na zajętego rapera i pomyślał - "Ja mam szczerą nadzieję, że ten biedny chłopak nie wplątał się w żadne kłopoty. Nigdy nie podobał mi się ten cały Heechul. Nie budzi ani krzty zaufania. Coś mi się wydaję, że tutaj będzie grubsza sprawa. Ale! Muszę z chłopakiem porozmawiać na osobności. To będzie trudna rozmowa". Z nowymi postanowieniami czekał na jakąkolwiek reakcję ze strony przepytywanych. Żmudna nadzieja. Zamiast tego ponownie dało się usłyszeć odgłos dobiegający z łóżka, postać niebezpiecznie kręciła się na swoim łóżku jakby nie mogła znaleźć wygodnego miejsca. Czwórka przyjaciół zapominając o chwilowej napiętej atmosferze, spojrzała z lekkim strachem na Jonghyuna. Zabandażowany otworzył delikatnie oczy, zbadał dokładnie wnętrze pokoju i mocno zachrypniętym głosem przemówił:
- Heechul dobierał się do Kibuma, a ja go u-uratowałem - po tym fundamentalnym zdaniu pozwolił sobie na kontynuację przerwanej drzemki, a Kolorowy nie wierząc własnym uszom, nabrał łapczywie dużą ilość powietrza do ust i czekał. Wstrzymał na chwilę powietrze, by uciszyć własne serce, które napędzane stresem próbowało wyswobodzić się z wnętrza jego ciała. Już nieco purpurowy na twarzy czekał. Czekał na srogie spojrzenia przyjaciół i zdanie pt. "A nie mówiłem?", "Tak mówiłeś, ale nie zdążyłeś przestrzec mnie przed czymś innym. Czymś co z każdym spojrzeniem zdaję się rosnąć i silnie kwaterować wewnątrz mnie." - udało mu się pomyśleć i poczuć czyjeś silne ręce na ramieniu, a właściwie kilka mocnych dłoni na sobie. Ugiął się lekko pod ciężarem i spojrzał do w górę. Ku jego zaskoczeniu odnalazł trzy dobrodusznie uśmiechające się buzie. Onew pokazał nawet rządek swoich śnieżnobiałych zębów, Taemin jak miał w zwyczaju uśmiechał się słodko, zarażając przy tym swoim optymizmem Minho, który z tancerza przeniósł wzrok na Kibuma. Idealny czas na to żeby coś powiedzieć.
- To nie będziecie na mnie krzyczeć? - zapytał w nadzieją w głosie, mrugając przy okazji zmęczoną parą oczu.
Odpowiedzią okazał się silny, niedźwiedzi uścisk, pomiędzy który nie dało się wpuścić żadnych negatywnych uczuć, przyjaciele odrzucili kłótnie, złe myśli, docinki i lekką agresję. Oczyścili poprzednią napiętą atmosferę i pozwolili zastąpić ją rodzinnym zbliżeniem. Nikt z nich nie chciał przerywać wspólnego dialogu bez zbędnych słów. Wiedzieli, że mogą na siebie liczyć w każdej sytuacji, a teraz nastała jedna spośród kilku niewypowiedzianych gdzie potrzebowali połączyć siły. Odruchowo pierwszy przerwał niekrępującą ciszę najstarszy przedstawiciel nietypowej rodziny:
- Posłuchajcie - spojrzał na wszystkich ostrym wzrokiem, by rozbudzić ich ospałe komórki - bardzo dobrze wiem, że jest kilka uciszonych spraw, które powinny być poruszone i proponuję po posprzątaniu domu, szybkim prysznicu i długim śnie zrobić Obrady Kurzego Stołu część drugą. Wtedy postanowimy, co zrobić z naszymi przyjaciółmi z przeciwnej grupy. Chodzi mi tutaj o SuJu - przetarł zmęczone oczy i mówił dalej - nie pozwolimy, aby doszło ponownie do takiej sytuacji - wskazał na łóżko wraz z blondynem.
- Masz oczywiście rację, Jinki - odpowiedział szybko Choi, złapał za rękę tancerza i dodał po chwili - Ja z Tae zajmiemy się sprzątaniem w kuchni i w łazienkach. Proponuję żebyś ogarnął salon, a Kibum...
- Ja zajmę się Jjongiem - Key z niesamowitą szybkością wszedł w słowo brunetowi - bo ktoś musi na niego patrzeć. Chyba, że będę bardziej potrzebny przy sprzątaniu.
- Jak trzeba będzie coś powycierać to damy ci znać - żartobliwie przytaknął lider. Wraz z najmłodszym i Minho skierowali się ku wyjściu z pokoju.
- Taaak - odpowiedział przeciągle raper - zawsze wiedziałem, że moją specjalnością jest wycieranie półek. Tutaj pomyślał o sytuacji sprzed kilku dni, a na samą myśl dostał gęsiej skórki i uśmiechnął się pod nosem. "Czuję, że było to wieki temu. A nadal pamiętam każdy szczegół. Każdy detal, część jego idealnego ciała." - powoli otrząsnął się z myśli, słysząc głos lidera.
- Key, może prześpij się chwilkę, bo zaczynasz już mówić o dziwnych rzeczach, które nie miały miejsca - z lekkim rozbawieniem podreptali do kuchni. "Czy ja sobie to wyobraziłem? Wspaniale, Kibum. Jest z tobą coraz gorzej" - niezwykle optymistycznie pocieszył się w myślach. Zaplanował przebrać się w coś wygodnego, zrobić herbatę i pilnować swojego poszkodowanego przyjaciela aż do własnego wyczerpania. Każdą z jego przyszłych czynności przerwała niespodziewany powrót tancerza. Bardzo niespodziewany.
- Co się stało Taemin? O czymś zapomniałeś? - Kolorowy zagadnął z nutką wesołości w głosie. Prawda była taka, że uwielbiał tego chłopaka. Zawsze, chociaż momentami nieświadomie emanujący optymizm tancerz zarażał jego skołowaciałą postać. Miał w sobie tyle energii, a teraz wyglądał na trochę zestresowanego. Przyjrzał mu się dokładniej i dodał:
- Nie pomagasz Minho?
- Zaraz do niego wracam - powiedział szybciutko i podszedł bardzo blisko do rapera. Dziwnie niezręczna sytuacja zaalarmowała Kolorowego.
- Tae, powiesz mi o co chodzi? Widzę, że chcesz coś powiedzieć - wskazał chłopakowi krzesło.
- Bo ja, ja... - zaczął niepewnie.
- Tak? - ta wrodzona niecierpliwość wrzała w jego wnętrzu i rozpalała wszystkie zakamarki ludzkiego ciała.
Młodszy zacisnął pięści i zmarszczył czoło. Każdy mógłby stwierdzić, że bije się z własnymi myślami. Przysunął krzesło bliżej Kibuma i odważnie przemówił:
- Key, słyszałem, że się w kimś zakochałeś - zlustrował starszego wzrokiem.
"Tego to się akurat nie spodziewałem" - pomyślał gorączkowo Kolorowy, pokiwał ledwo dostrzegalnie głową i ukradkowo skierował oczy w stronę łóżka.
- Możesz mi powiedzieć jak to jest... - zawahał się na chwilę, odchrząknął głośno i dodał - Jak to jest kogoś kochać?
"Tego to tym bardziej się nie spodziewałem. Taemin! Czemu wybrałeś sobie taki moment kiedy jestem najbardziej zgubiony niż kiedykolwiek?"
- Taemin - zaczął jak najdelikatniej potrafił - wydaje mi się, że to nie jest dobry pomysł żebym teraz o tym mówił. Ale skąd takie pytanie?
- Ja po prostu muszę to wiedzieć - powiedział dobitnie.
"Czemu to jest takie skomplikowane? Muszę być po prostu pewien, że to jest właśnie to..." - pomyślał zrozpaczony.
- Taemin, chyba nie potrafię ci pomóc. B-bo..
Młodszy przerwał mu dokładnie dobierając słowa.
- Powiedz mi tylko czy chcesz być ciągle przy tej osobie? Nie myślisz o niczym innym tylko o niej? Czujesz się przy niej jakbyś pierwszy raz w swoim życiu był w idealnym miejscu, z idealną osobą? - tancerz rozpoczął serię pytań. Miał rozmarzoną minę. Pokój zniknął na dobrą chwilę, a wszystkie wspomnienia wróciły, budząc lekko uśpione nadzieje - Chcesz być tylko z nią? Cierpisz gdy nie zwraca na ciebie uwagi? Gdy kłócicie się o kolejną drobnostkę? C-czy z dnia na dzień czujesz, że kochasz tą osobę coraz mocniej?
"Zdecydowanie tak" - chciał powiedzieć to wszystko na głos, lecz nie mógł. Inne słowa cisnęły się na język, zdecydowany odruch, który pod wpływem emocji zapanował nad ciałem Kibuma.
- Nie chcę za dużo, pragnę tylko by spojrzał na mnie inaczej. By przyrzekł, że nie opuści dla nikogo innego. Żeby nie odszedł, żeby zawsze był... Reszta się nie liczy.
Nastała cisza. Kibum zdał sobie sprawę, że tym razem powiedział za dużo. O wiele za dużo. Przestraszony spojrzał na tancerza, a następnie na blondyna, który nieoczekiwanie zmienił swoją pozycję na łóżku, był odwrócony do towarzystwa plecami. "Mam nadzieję, że śpi. Zawsze wiedziałem, że jestem skończonym idiotą" - przemknęło mu przez myśl. Przytłoczony własnym zachowaniem odnalazł spojrzenie Taemina. Chłopak uśmiechał się do niego dobrodusznie. Nieoczekiwanie zerwał się z krzesła i przytulił z całych sił zdezorientowanego Kibuma. Po chwili szepnął mu do ucha widocznie rozpromieniony:
- Dziękuję, Key. Już wszystko teraz rozumiem.
- N-nie ma sprawy, Tae. A powiesz mi o kim tak pięknie mówiłeś? - delikatnie uwolnił się od szczerego uścisku swojego młodszego przyjaciela.
Nim tancerz zdążył odpowiedzieć do pokoju Kimów bez niezbędnego pukania wszedł Minho.
- Przepraszam, że przerywam damskie pogaduszki - roześmiany chował coś za swoimi plecami - ale mam tutaj coś, co mogłoby któregoś z was zainteresować.
- Co? - Taemin był szybszy.
- Właściwie to nie wiem co mam z tym zrobić - brunet wystawił ręce z ocalałym mlekiem bananowym z wczorajszej imprezy. - Własnym ciałem broniłem.
Kibum roześmiał się i chwilę później poznał odpowiedź na swoje poprzednie pytanie.
- Chyba znam idealne miejsce dla tego napoju - tancerz wesoło podskoczył do starszego chłopaka - w moim brzuszku! Zwinnym ruchem jakby to robił niepierwszy raz zabrał mu dwie ostatnie butelki jego ulubionego mleka bananowego. Zaskoczenie z rozbawieniem malowało się na twarzy wysokiego rapera. Kibum zaś myślał nad czymś intensywnie, wzrokiem ogarniał blond postać, która gdyby nie lekko przyspieszony oddech, wyglądałaby na niezdolną do życia. Chwilowo odcięty od świata chłopak usłyszał niespełna minutę później zmartwiony głos Minho tuż przy swoim uchu:
- Wszystko dobrze?
- Tak. Tylko trochę martwię się o niego - roztargniony wskazał czubkiem głowy źródło swoich dotychczasowych myśli.
Jak zwykle Minho ubogi w słowa poklepał przyjaciela po ramieniu i skierował się do drzwi, przy wyjściu dodał cicho:
- On też za tobą tęskni.
Tak, w rodzinie nie ma żadnych tajemnic. Informacje zatajone kiedyś będą miały swój własny solowy występ. Spotkają się ze zdziwionymi spojrzeniami i wieloma znakami zapytania. Kto by nie chciał odpocząć od codzienności, tych wszystkich przytłaczających wspomnień i porażek życiowych czy zawodowych.
- Taemin, ty mały skubańcu! Gdzie jest moje mleko? Może byś mi jakoś ładnie podziękował, a nie chowasz się przede mną? I tak cię znajdę!
- Nie dadzą mu spać - myśląc jak zwykle tylko o jednym Diva, podszedł do łóżka Jonghyuna i poprawił kołdrę, która mocno powyginana pod każdym kątem miała romantyczne spotkanie z podłogą. Jak ten chłopak potrafił się wiercić!
"Czy mogę w końcu się przebrać?" - spojrzał na swoje ekstrawaganckie ciuchy, które pod wpływem całkiem obfitego dnia wyglądały jakby przed chwilą zostały wyjęte z pralki. Nie chodziło tutaj o piękny zapach czy śnieżnobiałą biel. Koszulka jak i idealnie dopasowane rurki były mocno pogniecione. A do takiego stanu rzeczy Diva przecież nie mógł dopuścić. Raz, dwa, trzy i był już w samych bokserkach. Gdy szukał jakiś dresowych ciuchów w walizce, usłyszał dobrze mu znany odgłos mozolnego wstawania z łóżka. Prawie goły odwrócił głowę w prawą stronę i napotkał zamglony wzrok Jonghyuna.
- Dzień dobry - rzekł przyozdabiając swoją wypowiedź długim i namiętnym ziewnięciem.
- Jonghyun! - zawołał Kibum, nie zwracając uwagi na swój lekko niezręczny ubiór, a właściwie na jego brak - Jak się czujesz?
- B-bardzo - zaczął - dobrze. Ale! - dodał po chwili.
- Co się dzieję? - podbiegł do niego Kibum i patrzył się na niego wyczekująco.
- Strasznie głowa mnie boli - złapał się za miejsce emanujące bólem.
- To normalne, nieźle uderzyłeś się w głowę.
- N-naprawdę? - spytał z niedowierzaniem.
- To ty nic nie pamiętasz?
"To dobrze czy raczej źle?"
- Chyba nie, ale na pewno niedługo sobie wszystko przypomnę.
- Mam nadzieję - odpowiedział nie całkiem szczerze Key i wstał żeby w końcu znaleźć jakieś ciuchy do ubrania. Nim dokładnie podniósł się poczuł rękę wokalisty w okolicy własnego nadgarstka. Zaciekawiony i lekko przestraszony spojrzał się na Jonghyuna, który nieco zbity z tropu zapytał cicho:
- Czy ja, c-czy my...?
- Tak? - chłopak poczuł gorące rozchodzące się po całym ciele.
Blondyn machnął tylko ręką i uśmiechnął się delikatnie.
- To niemożliwe! Pewnie mi się śniło - zaśmiał się na wspomnienie dziwnego zdarzenia, które pomimo jego sugestii tak naprawdę przydarzyło się realnie, kilka godzin temu.
- Powiesz mi o co chodzi? - zagadnął zniecierpliwiony Kolorowy. Przy purpurowych policzkach pokazał się lekki grymas.
- Może ci powiem, Bummie, ale - wskazał na swoje łóżko - położysz się ze mną? I tak jesteś już w idealnym stroju i na pewno jesteś zmęczony. Jjong przeleciał wzrokiem po półnagim przyjacielu i złapał go za rękę.
- Ja? Czuję się jak nowo narodzony, nie jestem zmęczony. A teraz daj mi się ubrać! - na własną obronę pokazał brak sińców pod oczyma, ale to nie przekonało jego przyjaciela. Pociągnął go mocniej za rękę i było po sprawie. Kilka minut później leżeli na małym jednoosobowym łóżku.
- No nie powiem, dużo miejsca to my nie mamy - odezwał się od razu Jonghyun, który nie mógł ułożyć się w sposób dla niego wygodny.
- Widzisz? To ja pójdę zrobić ci herbatę - pod byle pretekstem Kibum postarał się wstać z łóżka i uciec od niezręcznej sytuacji, lecz noga Bling Blinga nie pozwalała mu na to. Był kompletnie zablokowany i zdesperowany. "Czemu on musi robić wszystko tak żebym czuł się jeszcze gorzej? Nie wystarczy mu to, że za każdym razem rumienię się na jego widok? Co za sadystyczny dupek! Sadystycznie przystojny dupek." - myśli kłębiące się w kolorowej czuprynie nie pozwalały trzeźwo myśleć, a do tego to ciepło bijące od niego i te ręce, które... Stop! Oplotły się wokół jego talii? Chłopak miał wrażenie, że zaraz tego nie wytrzyma i wybiegnie z krzykiem z ich wspólnego pokoju. "Spokojnie. Przecież to są ręce twojego przyjaciela. Tylko przyjaciela. Tylko ręce. Nic więcej!" - powtarzał sobie w duchu na uspokojenie szalonego tętna. Gdy próbował zachowywać się normalnie, nie jak zakochany po uszy dzieciak, poczuł gorący oddech Jonghyuna na swoim uchu.
- Bummie, kim jest twoja wybranka? Opisz mi ją.
"Jaka wybranka do cholery?! Przecież to ty! Aaaa. Zapomniałem. Przecież jestem zakochany w jakiejś dziewczynie. Racja."
- Jest blondynką. Ma ciemne oczy. Bardzo dobrze śpiewa.
- Naprawdę śpiewa? - Jonghyun nie mógł uwierzyć, lecz zmartwił się po chwili - Ale chyba nie lepiej ode mnie?
- Oczywiście, że nie - potwierdził Key. Chciał jak najszybciej uciec od krępujących pytań - A ty co taki zainteresowany jesteś?
Pytany chłopak poruszył się prawie niezauważalnie na łóżku.
- Po prostu jestem ciekawy kto skradł serce mojemu Bummiemu. - na koniec zaśmiał się delikatnie i przymknął lekko oczy. Oboje potrzebowali szczerej rozmowy, ale aktualnie najważniejszą potrzebą był dla nich sen. Niczego więcej nie chcieli. Mieli siebie, a to wydawało się najważniejsze. Błoga podróż do krainy spełnionych marzeń i wiecznej wędrówki ku nieznanemu nastała nieubłaganie. Przyjaciele nie mieli za dużo czasu by nacieszyć się własnym towarzystwem i nierozerwalnym wewnętrznym połączeniem pomiędzy nimi. Nić ta była niewidoczna, lecz bardzo silna. Zbudził ich głos dobiegający z kuchni:
- Jjong, Key! Chodźcie się przywitać! Mamy gościa - lider nawoływał dwójkę, robiąc przy tym niemały hałas.
Uwierzcie mi, że nie chcieli się obudzić, bo to co czekało na nich w kuchni będzie kolejnym ciężkim etapem w ich życiu.
- Dalej, Bummie - ponaglił przyjaciela tancerz i nadstawił ucho. - Chyba, że nie chcesz nam powiedzieć. Spochmurniał nieco i spojrzał na kolorowo włosego chłopaka wyczekująco. Ten tylko westchnął przeciągle i przysuwając się nieco bliżej łóżka z pacjentem, przemówił lekko zachrypniętym i zmęczonym głosem:
- Od czego mam zacząć?
Nim ktokolwiek zdążył odpowiedzieć, dało się usłyszeć w pokoju silny odgłos przesuwanego krzesła. Hałas przyczynił się do ruchu poszkodowanego Jjonga na łóżku, chłopak z pozycji wyprostowanej i sztywnej zwinął się w nieszczelny kłębek twarzą do zgromadzenia. Na szczęście spał dalej. Wszyscy odetchnęli z ulgą.
- Ciszej trochę, Onew! - matczyna, a może przyjacielska troska obudziła się w Key. Podszedł delikatnie do przyjaciela i przetarł mu czoło kolorową chusteczką, którą zawsze pod ręką trzymał na jakiś wypadek. "Jakiś pech mnie prześladuję. Z mojej przyczyny po raz kolejny mam okazję się tobą zajmować. Z jednej strony sam dobrze wiesz, że jestem do tego stworzony, ale to nie ty powinieneś tutaj leżeć tylko ja... Ja jak zwykle jestem za to wszystko odpowiedzialny. Ja i moja głupota" - ciągłe wyrzuty sumienia atakowały zmęczonego Kibuma. Czemu tak po prostu ludzie nie potrafią wyznać swoich uczuć? Ale czy wtedy wszystko stałoby się łatwiejsze i takie jakbyśmy tego chcieli? Czy naprawdę warto zaryzykować wszystko to, co się budowało przez wiele lat?
Nie zwracając uwagi na zbulwersowanego rapera, winowajca krążył nieco chwiejnie pomiędzy przyjaciółmi i przeniósł swoje bystre oczy nie na Kibuma, co było dziwne, lecz na dwójkę pozostałych członków grupy. Minho i Taemin przerazili się nieco i wcisnęli się jak najmocniej we własne krzesła.
- A wy co macie na swoją obronę? - najstarszy złożył zapracowane ręce na biodrach i z wyższością rozpoczął przesłuchanie. Wszystko to wyglądało jak pedagogiczna rozmowa z dwójką młodzików, którzy zostali przyłapani na gorącym uczynku. Onew grał tutaj najważniejszą i najdostojniejszą postać. Samego siebie.
- Nie żebym był zły na was, ale coś mi się przypomina, że - w tym momencie podrapał się po głowie, aby po chwili kontynuować, przybierając niezaprzeczalnie stalowy wyraz twarzy - mieliście oboje zająć się w czasie mojej krótkiej nieobecności barkiem i jedzeniem. Nie było was na wyznaczonym miejscu i musiałem przywołać do pomocy Kibuma, który b-był zajęty czymś innym. Brunet spojrzał na zajętego rapera i pomyślał - "Ja mam szczerą nadzieję, że ten biedny chłopak nie wplątał się w żadne kłopoty. Nigdy nie podobał mi się ten cały Heechul. Nie budzi ani krzty zaufania. Coś mi się wydaję, że tutaj będzie grubsza sprawa. Ale! Muszę z chłopakiem porozmawiać na osobności. To będzie trudna rozmowa". Z nowymi postanowieniami czekał na jakąkolwiek reakcję ze strony przepytywanych. Żmudna nadzieja. Zamiast tego ponownie dało się usłyszeć odgłos dobiegający z łóżka, postać niebezpiecznie kręciła się na swoim łóżku jakby nie mogła znaleźć wygodnego miejsca. Czwórka przyjaciół zapominając o chwilowej napiętej atmosferze, spojrzała z lekkim strachem na Jonghyuna. Zabandażowany otworzył delikatnie oczy, zbadał dokładnie wnętrze pokoju i mocno zachrypniętym głosem przemówił:
- Heechul dobierał się do Kibuma, a ja go u-uratowałem - po tym fundamentalnym zdaniu pozwolił sobie na kontynuację przerwanej drzemki, a Kolorowy nie wierząc własnym uszom, nabrał łapczywie dużą ilość powietrza do ust i czekał. Wstrzymał na chwilę powietrze, by uciszyć własne serce, które napędzane stresem próbowało wyswobodzić się z wnętrza jego ciała. Już nieco purpurowy na twarzy czekał. Czekał na srogie spojrzenia przyjaciół i zdanie pt. "A nie mówiłem?", "Tak mówiłeś, ale nie zdążyłeś przestrzec mnie przed czymś innym. Czymś co z każdym spojrzeniem zdaję się rosnąć i silnie kwaterować wewnątrz mnie." - udało mu się pomyśleć i poczuć czyjeś silne ręce na ramieniu, a właściwie kilka mocnych dłoni na sobie. Ugiął się lekko pod ciężarem i spojrzał do w górę. Ku jego zaskoczeniu odnalazł trzy dobrodusznie uśmiechające się buzie. Onew pokazał nawet rządek swoich śnieżnobiałych zębów, Taemin jak miał w zwyczaju uśmiechał się słodko, zarażając przy tym swoim optymizmem Minho, który z tancerza przeniósł wzrok na Kibuma. Idealny czas na to żeby coś powiedzieć.
- To nie będziecie na mnie krzyczeć? - zapytał w nadzieją w głosie, mrugając przy okazji zmęczoną parą oczu.
Odpowiedzią okazał się silny, niedźwiedzi uścisk, pomiędzy który nie dało się wpuścić żadnych negatywnych uczuć, przyjaciele odrzucili kłótnie, złe myśli, docinki i lekką agresję. Oczyścili poprzednią napiętą atmosferę i pozwolili zastąpić ją rodzinnym zbliżeniem. Nikt z nich nie chciał przerywać wspólnego dialogu bez zbędnych słów. Wiedzieli, że mogą na siebie liczyć w każdej sytuacji, a teraz nastała jedna spośród kilku niewypowiedzianych gdzie potrzebowali połączyć siły. Odruchowo pierwszy przerwał niekrępującą ciszę najstarszy przedstawiciel nietypowej rodziny:
- Posłuchajcie - spojrzał na wszystkich ostrym wzrokiem, by rozbudzić ich ospałe komórki - bardzo dobrze wiem, że jest kilka uciszonych spraw, które powinny być poruszone i proponuję po posprzątaniu domu, szybkim prysznicu i długim śnie zrobić Obrady Kurzego Stołu część drugą. Wtedy postanowimy, co zrobić z naszymi przyjaciółmi z przeciwnej grupy. Chodzi mi tutaj o SuJu - przetarł zmęczone oczy i mówił dalej - nie pozwolimy, aby doszło ponownie do takiej sytuacji - wskazał na łóżko wraz z blondynem.
- Masz oczywiście rację, Jinki - odpowiedział szybko Choi, złapał za rękę tancerza i dodał po chwili - Ja z Tae zajmiemy się sprzątaniem w kuchni i w łazienkach. Proponuję żebyś ogarnął salon, a Kibum...
- Ja zajmę się Jjongiem - Key z niesamowitą szybkością wszedł w słowo brunetowi - bo ktoś musi na niego patrzeć. Chyba, że będę bardziej potrzebny przy sprzątaniu.
- Jak trzeba będzie coś powycierać to damy ci znać - żartobliwie przytaknął lider. Wraz z najmłodszym i Minho skierowali się ku wyjściu z pokoju.
- Taaak - odpowiedział przeciągle raper - zawsze wiedziałem, że moją specjalnością jest wycieranie półek. Tutaj pomyślał o sytuacji sprzed kilku dni, a na samą myśl dostał gęsiej skórki i uśmiechnął się pod nosem. "Czuję, że było to wieki temu. A nadal pamiętam każdy szczegół. Każdy detal, część jego idealnego ciała." - powoli otrząsnął się z myśli, słysząc głos lidera.
- Key, może prześpij się chwilkę, bo zaczynasz już mówić o dziwnych rzeczach, które nie miały miejsca - z lekkim rozbawieniem podreptali do kuchni. "Czy ja sobie to wyobraziłem? Wspaniale, Kibum. Jest z tobą coraz gorzej" - niezwykle optymistycznie pocieszył się w myślach. Zaplanował przebrać się w coś wygodnego, zrobić herbatę i pilnować swojego poszkodowanego przyjaciela aż do własnego wyczerpania. Każdą z jego przyszłych czynności przerwała niespodziewany powrót tancerza. Bardzo niespodziewany.
- Co się stało Taemin? O czymś zapomniałeś? - Kolorowy zagadnął z nutką wesołości w głosie. Prawda była taka, że uwielbiał tego chłopaka. Zawsze, chociaż momentami nieświadomie emanujący optymizm tancerz zarażał jego skołowaciałą postać. Miał w sobie tyle energii, a teraz wyglądał na trochę zestresowanego. Przyjrzał mu się dokładniej i dodał:
- Nie pomagasz Minho?
- Zaraz do niego wracam - powiedział szybciutko i podszedł bardzo blisko do rapera. Dziwnie niezręczna sytuacja zaalarmowała Kolorowego.
- Tae, powiesz mi o co chodzi? Widzę, że chcesz coś powiedzieć - wskazał chłopakowi krzesło.
- Bo ja, ja... - zaczął niepewnie.
- Tak? - ta wrodzona niecierpliwość wrzała w jego wnętrzu i rozpalała wszystkie zakamarki ludzkiego ciała.
Młodszy zacisnął pięści i zmarszczył czoło. Każdy mógłby stwierdzić, że bije się z własnymi myślami. Przysunął krzesło bliżej Kibuma i odważnie przemówił:
- Key, słyszałem, że się w kimś zakochałeś - zlustrował starszego wzrokiem.
"Tego to się akurat nie spodziewałem" - pomyślał gorączkowo Kolorowy, pokiwał ledwo dostrzegalnie głową i ukradkowo skierował oczy w stronę łóżka.
- Możesz mi powiedzieć jak to jest... - zawahał się na chwilę, odchrząknął głośno i dodał - Jak to jest kogoś kochać?
"Tego to tym bardziej się nie spodziewałem. Taemin! Czemu wybrałeś sobie taki moment kiedy jestem najbardziej zgubiony niż kiedykolwiek?"
- Taemin - zaczął jak najdelikatniej potrafił - wydaje mi się, że to nie jest dobry pomysł żebym teraz o tym mówił. Ale skąd takie pytanie?
- Ja po prostu muszę to wiedzieć - powiedział dobitnie.
"Czemu to jest takie skomplikowane? Muszę być po prostu pewien, że to jest właśnie to..." - pomyślał zrozpaczony.
- Taemin, chyba nie potrafię ci pomóc. B-bo..
Młodszy przerwał mu dokładnie dobierając słowa.
- Powiedz mi tylko czy chcesz być ciągle przy tej osobie? Nie myślisz o niczym innym tylko o niej? Czujesz się przy niej jakbyś pierwszy raz w swoim życiu był w idealnym miejscu, z idealną osobą? - tancerz rozpoczął serię pytań. Miał rozmarzoną minę. Pokój zniknął na dobrą chwilę, a wszystkie wspomnienia wróciły, budząc lekko uśpione nadzieje - Chcesz być tylko z nią? Cierpisz gdy nie zwraca na ciebie uwagi? Gdy kłócicie się o kolejną drobnostkę? C-czy z dnia na dzień czujesz, że kochasz tą osobę coraz mocniej?
"Zdecydowanie tak" - chciał powiedzieć to wszystko na głos, lecz nie mógł. Inne słowa cisnęły się na język, zdecydowany odruch, który pod wpływem emocji zapanował nad ciałem Kibuma.
- Nie chcę za dużo, pragnę tylko by spojrzał na mnie inaczej. By przyrzekł, że nie opuści dla nikogo innego. Żeby nie odszedł, żeby zawsze był... Reszta się nie liczy.
Nastała cisza. Kibum zdał sobie sprawę, że tym razem powiedział za dużo. O wiele za dużo. Przestraszony spojrzał na tancerza, a następnie na blondyna, który nieoczekiwanie zmienił swoją pozycję na łóżku, był odwrócony do towarzystwa plecami. "Mam nadzieję, że śpi. Zawsze wiedziałem, że jestem skończonym idiotą" - przemknęło mu przez myśl. Przytłoczony własnym zachowaniem odnalazł spojrzenie Taemina. Chłopak uśmiechał się do niego dobrodusznie. Nieoczekiwanie zerwał się z krzesła i przytulił z całych sił zdezorientowanego Kibuma. Po chwili szepnął mu do ucha widocznie rozpromieniony:
- Dziękuję, Key. Już wszystko teraz rozumiem.
- N-nie ma sprawy, Tae. A powiesz mi o kim tak pięknie mówiłeś? - delikatnie uwolnił się od szczerego uścisku swojego młodszego przyjaciela.
Nim tancerz zdążył odpowiedzieć do pokoju Kimów bez niezbędnego pukania wszedł Minho.
- Przepraszam, że przerywam damskie pogaduszki - roześmiany chował coś za swoimi plecami - ale mam tutaj coś, co mogłoby któregoś z was zainteresować.
- Co? - Taemin był szybszy.
- Właściwie to nie wiem co mam z tym zrobić - brunet wystawił ręce z ocalałym mlekiem bananowym z wczorajszej imprezy. - Własnym ciałem broniłem.
Kibum roześmiał się i chwilę później poznał odpowiedź na swoje poprzednie pytanie.
- Chyba znam idealne miejsce dla tego napoju - tancerz wesoło podskoczył do starszego chłopaka - w moim brzuszku! Zwinnym ruchem jakby to robił niepierwszy raz zabrał mu dwie ostatnie butelki jego ulubionego mleka bananowego. Zaskoczenie z rozbawieniem malowało się na twarzy wysokiego rapera. Kibum zaś myślał nad czymś intensywnie, wzrokiem ogarniał blond postać, która gdyby nie lekko przyspieszony oddech, wyglądałaby na niezdolną do życia. Chwilowo odcięty od świata chłopak usłyszał niespełna minutę później zmartwiony głos Minho tuż przy swoim uchu:
- Wszystko dobrze?
- Tak. Tylko trochę martwię się o niego - roztargniony wskazał czubkiem głowy źródło swoich dotychczasowych myśli.
Jak zwykle Minho ubogi w słowa poklepał przyjaciela po ramieniu i skierował się do drzwi, przy wyjściu dodał cicho:
- On też za tobą tęskni.
Tak, w rodzinie nie ma żadnych tajemnic. Informacje zatajone kiedyś będą miały swój własny solowy występ. Spotkają się ze zdziwionymi spojrzeniami i wieloma znakami zapytania. Kto by nie chciał odpocząć od codzienności, tych wszystkich przytłaczających wspomnień i porażek życiowych czy zawodowych.
- Taemin, ty mały skubańcu! Gdzie jest moje mleko? Może byś mi jakoś ładnie podziękował, a nie chowasz się przede mną? I tak cię znajdę!
- Nie dadzą mu spać - myśląc jak zwykle tylko o jednym Diva, podszedł do łóżka Jonghyuna i poprawił kołdrę, która mocno powyginana pod każdym kątem miała romantyczne spotkanie z podłogą. Jak ten chłopak potrafił się wiercić!
"Czy mogę w końcu się przebrać?" - spojrzał na swoje ekstrawaganckie ciuchy, które pod wpływem całkiem obfitego dnia wyglądały jakby przed chwilą zostały wyjęte z pralki. Nie chodziło tutaj o piękny zapach czy śnieżnobiałą biel. Koszulka jak i idealnie dopasowane rurki były mocno pogniecione. A do takiego stanu rzeczy Diva przecież nie mógł dopuścić. Raz, dwa, trzy i był już w samych bokserkach. Gdy szukał jakiś dresowych ciuchów w walizce, usłyszał dobrze mu znany odgłos mozolnego wstawania z łóżka. Prawie goły odwrócił głowę w prawą stronę i napotkał zamglony wzrok Jonghyuna.
- Dzień dobry - rzekł przyozdabiając swoją wypowiedź długim i namiętnym ziewnięciem.
- Jonghyun! - zawołał Kibum, nie zwracając uwagi na swój lekko niezręczny ubiór, a właściwie na jego brak - Jak się czujesz?
- B-bardzo - zaczął - dobrze. Ale! - dodał po chwili.
- Co się dzieję? - podbiegł do niego Kibum i patrzył się na niego wyczekująco.
- Strasznie głowa mnie boli - złapał się za miejsce emanujące bólem.
- To normalne, nieźle uderzyłeś się w głowę.
- N-naprawdę? - spytał z niedowierzaniem.
- To ty nic nie pamiętasz?
"To dobrze czy raczej źle?"
- Chyba nie, ale na pewno niedługo sobie wszystko przypomnę.
- Mam nadzieję - odpowiedział nie całkiem szczerze Key i wstał żeby w końcu znaleźć jakieś ciuchy do ubrania. Nim dokładnie podniósł się poczuł rękę wokalisty w okolicy własnego nadgarstka. Zaciekawiony i lekko przestraszony spojrzał się na Jonghyuna, który nieco zbity z tropu zapytał cicho:
- Czy ja, c-czy my...?
- Tak? - chłopak poczuł gorące rozchodzące się po całym ciele.
Blondyn machnął tylko ręką i uśmiechnął się delikatnie.
- To niemożliwe! Pewnie mi się śniło - zaśmiał się na wspomnienie dziwnego zdarzenia, które pomimo jego sugestii tak naprawdę przydarzyło się realnie, kilka godzin temu.
- Powiesz mi o co chodzi? - zagadnął zniecierpliwiony Kolorowy. Przy purpurowych policzkach pokazał się lekki grymas.
- Może ci powiem, Bummie, ale - wskazał na swoje łóżko - położysz się ze mną? I tak jesteś już w idealnym stroju i na pewno jesteś zmęczony. Jjong przeleciał wzrokiem po półnagim przyjacielu i złapał go za rękę.
- Ja? Czuję się jak nowo narodzony, nie jestem zmęczony. A teraz daj mi się ubrać! - na własną obronę pokazał brak sińców pod oczyma, ale to nie przekonało jego przyjaciela. Pociągnął go mocniej za rękę i było po sprawie. Kilka minut później leżeli na małym jednoosobowym łóżku.
- No nie powiem, dużo miejsca to my nie mamy - odezwał się od razu Jonghyun, który nie mógł ułożyć się w sposób dla niego wygodny.
- Widzisz? To ja pójdę zrobić ci herbatę - pod byle pretekstem Kibum postarał się wstać z łóżka i uciec od niezręcznej sytuacji, lecz noga Bling Blinga nie pozwalała mu na to. Był kompletnie zablokowany i zdesperowany. "Czemu on musi robić wszystko tak żebym czuł się jeszcze gorzej? Nie wystarczy mu to, że za każdym razem rumienię się na jego widok? Co za sadystyczny dupek! Sadystycznie przystojny dupek." - myśli kłębiące się w kolorowej czuprynie nie pozwalały trzeźwo myśleć, a do tego to ciepło bijące od niego i te ręce, które... Stop! Oplotły się wokół jego talii? Chłopak miał wrażenie, że zaraz tego nie wytrzyma i wybiegnie z krzykiem z ich wspólnego pokoju. "Spokojnie. Przecież to są ręce twojego przyjaciela. Tylko przyjaciela. Tylko ręce. Nic więcej!" - powtarzał sobie w duchu na uspokojenie szalonego tętna. Gdy próbował zachowywać się normalnie, nie jak zakochany po uszy dzieciak, poczuł gorący oddech Jonghyuna na swoim uchu.
- Bummie, kim jest twoja wybranka? Opisz mi ją.
"Jaka wybranka do cholery?! Przecież to ty! Aaaa. Zapomniałem. Przecież jestem zakochany w jakiejś dziewczynie. Racja."
- Jest blondynką. Ma ciemne oczy. Bardzo dobrze śpiewa.
- Naprawdę śpiewa? - Jonghyun nie mógł uwierzyć, lecz zmartwił się po chwili - Ale chyba nie lepiej ode mnie?
- Oczywiście, że nie - potwierdził Key. Chciał jak najszybciej uciec od krępujących pytań - A ty co taki zainteresowany jesteś?
Pytany chłopak poruszył się prawie niezauważalnie na łóżku.
- Po prostu jestem ciekawy kto skradł serce mojemu Bummiemu. - na koniec zaśmiał się delikatnie i przymknął lekko oczy. Oboje potrzebowali szczerej rozmowy, ale aktualnie najważniejszą potrzebą był dla nich sen. Niczego więcej nie chcieli. Mieli siebie, a to wydawało się najważniejsze. Błoga podróż do krainy spełnionych marzeń i wiecznej wędrówki ku nieznanemu nastała nieubłaganie. Przyjaciele nie mieli za dużo czasu by nacieszyć się własnym towarzystwem i nierozerwalnym wewnętrznym połączeniem pomiędzy nimi. Nić ta była niewidoczna, lecz bardzo silna. Zbudził ich głos dobiegający z kuchni:
- Jjong, Key! Chodźcie się przywitać! Mamy gościa - lider nawoływał dwójkę, robiąc przy tym niemały hałas.
Uwierzcie mi, że nie chcieli się obudzić, bo to co czekało na nich w kuchni będzie kolejnym ciężkim etapem w ich życiu.
CO? W jakim ty mi momencie przerywasz! Jakim prawem nie. Muahahaha mogłabyś dodać to po północy, bo będę cię męczyć od północy iż nie dodałaś jeszcze nic w tym roku. Świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńWeny życzę and hepi ni jir <3
Najserdeczniejsze życzenia szczęścia, zdrowia
OdpowiedzUsuńoraz wszelkiej pomyślności w Nowym 2013 Roku!
Szczęścia, szczęścia i jeszcze raz szczęścia. <333
OdpowiedzUsuńPiękny rozdział, piękne JongKey.. Kochane. ^^
Świetny rozdział ^^ Przy akcji z mlekiem bananowym wyobraziłam sb Tae jako takiego dzieciaka z kreskówki xd i ten tekst, że miejsce na mleko jest w jego brzuszku! hahaha Totalne aegyo! czemu Key dalej wkreca z ta laska?-.- i czemu przerywasz w TAKIM momencie noooo...
OdpowiedzUsuńWszystkiego naj w 2013 ^^
Piękny rozdział <3 Czekam na next. ^^
OdpowiedzUsuńBył taki kochanyyy ^^
Ojj... Czytając to, aż się cieplej na sercu robi :) Taki kochany rozdział :D
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego rozdziału. Kto przyszedł...?
Pozdrawiam ;3
Yay... za takie przerywanie, ja cie kiedyś znajdę i zabije, zobaczysz!
OdpowiedzUsuńWprowadzasz strasznie dużo tajemnic, to tego opka aż czasami się gubię o_o
Liczę na szybkie wyjaśnienia! :D
Sylwester był świetny a ty co, nudziłaś się, ze pisałaś? xDDD
Czekam na kolejny rozdział i życzę dużo, dużo weny. Pozdrawiam <3
Marysieńko, Maaaryieńko :D Pisz dalej <3 AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA JA CHCĘĘĘĘĘĘĘĘ <3
OdpowiedzUsuńumarłam w butach, świdrowało mi całe ciało jak to czytałam, to takie przesłodkie <33333333333333333333
OdpowiedzUsuńZabije, zabije, zabije jak się spotkamy, a do tego czasu nie dodasz nic nowego xD Tak się po prostu nie robi, chcesz żebyśmy my tu wszyscy padli? xd chcę wiedzieć, co ty dokładnie tu dla nasz szykujesz i to zaraz ^^ Key jak zwykle o zakupach myśli, czas się chyba przyzwyczaić xd a ta akcja z leżeniem w łóżku była megaprzesłodkaiwgltakakawaiiii <3 pominę fakt, że Jjong wydawał mi się wtedy na lekko przyćpanego xD A przy mleku bananowym, to wyobraziłam sobie Tae jako takiego pięciolatka co patrzy na naszego sięgającego-sufitu-Minho z dołu z taakim aegyo na twarzy i nagle skacze xD
OdpowiedzUsuńI wszystkiego dobrego w nowym roku! ;*
Hwaiting!
Czekam z utęsknieniem na kolejny rozdział ! Kiedy masz zamiar skrócić moje męki? :DDD
OdpowiedzUsuńHej świetny blog :) bardzo ciekawe posty, zapraszam do mnie dopiero się rozwijam :)http://travelmakerhyoji.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńBoziu,niech Key mu o tym powie! :c Taka idealna sytuacja,byli razem w łóżku,mógł powiedzieć. :c
OdpowiedzUsuńDobry Dinożarł nie wypuścił go. *w* TaeMine i Minsio >w< Niech się w końcu stanie 2Min,czekam na to! :c