niedziela, 27 stycznia 2013

Rozdział 19 "Zakochałeś się czy co?!"

Robimy małą zmianę



Kompletny nieład i wszystko co mogłoby działać na niekorzyść mieszkańców domku przy plaży było aktualnym problemem na ich nieco obolałych głowach. Godzina była wczesna, morze spokojne, a Słońce leniwie wychylało się ponad linię horyzontu. Wypadałoby wspomnieć o zdarzeniach minionej nocy, które w świecie show biznesu stałyby się najgorętszym tematem, wprost idealnym na pierwszą stronę znanych gazet. Lekko niewyraźne zdjęcie, a na nim trzy postacie w wirze niebezpiecznej kłótni. Wystarczy mały zalążek nieprawdziwej informacji i rzekomo dobre źródło, a oko czytelnika powędruje za najświeższymi plotkami. Ile w tym prawdy, a ile kłamstwa?

- Minho, zostaw Taemina i chodź mi pomóc wynieść te butelki!

Zdanie – „Czujcie się jak u siebie w domu” jest całkowitym znakiem uprzejmości ze strony gospodarza, którego główną chęcią jest zapewnienie gościom mile spędzonych chwil. Staramy się ze wszystkich sił zachować precyzję i absolutną harmonię. Całość powinna być dopięta na ostatni guzik. Proponujemy wymyślne dania pobudzające kubki smakowe, napoje nie z tej ziemi, kuszące zapachem przekąski i dużo dobrego humoru. Przewidujemy subtelne zakończenie i mały dreszczyk samozadowolenia. Gdy spotkanie zmierza w złym kierunku myślimy - „Dlaczego? Czy może zupa była za słona?”, to są błahostki, które rozpaczliwie nękają ludzkie poczucie winy. Czy zaangażowanie i włożone serce w przygotowanie zjawiskowego wieczoru zostało niedocenione?

- Minho, do cholery! Otwórz te drzwi, ktoś dzwoni!

Zapraszam do środka, uważaj na próg. Delikatny obrót w prawo, następnie szybkie spojrzenie w przeciwnym kierunku – na sam widok ręce opadają z bezsilności. Przyszli, upili się i poszli. Dokładnie to tak wyglądało, a żeby zostać zapamiętanym zostawili po sobie na pamiątkę przystojnego kalekę w łóżku i wysypisko śmieci, ogarniające cały dom. Opis mieszkania po imprezie przywodził na myśl perfekcyjnie urządzone pobojowisko bitewne. Rebelia, konflikt zbrojny czy spór pomiędzy szlachtą a chłopami? Poczynając od butelek, a pokaźnie kończąc na niezidentyfikowanych częściach męskiej garderoby w każdym dostępnym koncie - wszystko to wymagało niezwłocznej likwidacji. Organizatorzy muszą się popisać swoją niebywałą umiejętnością władania miotłą i odkurzaczem. Brygada sprzątająca ruszyła - miny zacięte, mięśnie naprężone, silna gotowość do walki. Tempo spowolnione, wzniosłość w oczach i gwałtowna muzyka w tle. Ach ci mężczyźni...
- Ej, czy my naprawdę tyle wypiliśmy? - spojrzeli posępnie na artystyczną wierzę wykonaną z opróżnionych butelek po najróżniejszych piwach. Na ten widok niejeden krytyk podniósłby kciuk w geście aprobaty.
- Tym razem jakoś żaden z nas nie opróżnił zbyt wielu butelek - trzeźwo zauważył Choi. Przetarłszy lekko dostrzegalnie mokre czoło od pracy, spojrzał na efekt ich dotychczasowej aktywności. W holu stało kilka worków z odpadami, a pomyśleć, że napój z tych wszystkich butelek wylądował w żołądku każdego z nich. Czy jest jakaś granica stanowczego powiedzenia sobie nie? Wierzysz w cuda?
- No właśnie mnie to dziwi - stłumiony głos lidera dochodził z kuchni. Chłopak stacjonował na tamtejszym posterunku kolejną godzinę. Mieszkali w wynajętym domku, więc należało utrzymywać względny porządek. Podłoga i wszystkie panele lśniły. Gdzie on się tego nauczył? Był niezaprzeczalne idealnym odpowiednikiem głowy każdej rodziny. "Pan złota rączka" radził sobie we wszystkim sam, nie prosił nikogo o pomoc chyba, że... Chodziło o kobiety. Pod wpływem przeciwnej płci z silnego duchem i ciałem mężczyzny stawał się niepewnym i lekko zagubionym chłopakiem. Zdecydowanie dziwna metamorfoza. 
- Onew - brązowowłosy usłyszał niedaleko siebie wyraźny głos Minho - nie wydaje ci się, że źle zrobiliśmy, że zaprosiliśmy ich do nas? Rozejrzał się dookoła siebie, natrafił do zmieszany wzrok bruneta.
- Powiedzmy, że miałem w tym mały interes - podrapał się po głowie i dodał - ale teraz widzę, że jednak popełniłem błąd. Chociaż...
Nieco zdziwiony Minho nie pozwolił dokończyć przyjacielowi i poniesiony emocjonalną ciekawością nazbyt głośno zapytał:
- Jaki interes?! Pół nocy cię nie było i jeszcze starasz mi się powiedzieć, że cały wieczór był zaplanowany łącznie z biednym Jonghyunem w łóżku?! - chłopak nie wytrzymał i rzucił najbrudniejszą szmatką jaką miał pod ręką prosto w zgrabny nosek Onew. Na widok zaskoczonej miny poszkodowanego kolegi Minho roześmiał się głośno i oparł rękami o blat, znacznie wypinając się przy tym tylną częścią swojego ciała.
- No widzisz? Na mnie nie da się złościć, jestem za bardzo czarujący - odrzucił ubrudzoną tkaninę w stronę rapera. Zirytowany złapał za łyżkę i bezzwłocznie sprawdził w odbiciu czy nos pozostał w nienaruszonej całości.
- Co mnie nie zabije to mnie wzmocni - spojrzał na swojego towarzysza, który poprawiając koszulę skierował się ku salonowi gdzie czekała go masa roboty. - A ty gdzie się wybierasz? 
- Wracam do Taemina - rzekł lekko zasępiony - te wszystkie śmieci same się nie posprzątają, a młody pewnie już opada z sił. W końcu prawie nic nie spaliśmy. 
Zakończenie udekorował głośnym i rozkosznym ziewnięciem, które rozniosło się po pomieszczeniu niczym niezlokalizowane echo. Lider przejął rozpoczęty wątek. 
- A właśnie... - tutaj starszy podszedł do bruneta i pochylił się delikatnie ku niemu - nie musisz mi dziękować za to, że mogłeś spędzić trochę więcej czasu z Taeminem, pomimo tego, że mieliście oboje pilnować barku. Westchnął głęboko i dodał - Nawet wybaczę wam waszą nieobecność.
"Śmierdzi mi tutaj jakimś podtekstem erotycznym" - pomyślał gorączkowo Choi i postanowił wybrnąć jak najszybciej z sytuacji. Dla niego grunt pod nogami stawał się coraz bardziej niestabilny. Czym się tak denerwował? Czyżby mężczyzna, który twardo stąpał po ziemi miał jakiś słaby punkt?
- Doceniam twój bezinteresowny gest - wymiganie się wcale nie jest takie trudne dla Minho - ale wykluczając twoje dziwne myśli to my jesteśmy tylko przyjaciółmi i koniec.
- Przecież ja o niczym sobie nie pomyślałem. - przewrócił oczami i uśmiechnął się pod nosem. - Spokojnie, nie musisz mi się tłumaczyć chyba, że masz coś na sumieniu. A chyba nie masz, co?
- Co? Nie! - raper pokręcił lekko głową z roztargnieniem - Muszę wracać do pracy. Pogadamy później.
I już go nie było. Po raz kolejny lider został sam z nowymi przemyśleniami w głowie.
- Co się dzieję z tymi chłopakami to ja już nie wiem... - nalał kawę do czterech dużych kubków. Trochę kofeiny się przyda szczególnie, że noc była pełna wrażeń i tych pozytywnych i na nieszczęście negatywnych. Usiadł przy stole i rozpoczął swoją własną wędrówkę pomiędzy wspomnieniami, strzępkami rozmów i własnych przemyśleń. Wyglądał na rozluzowanego i spokojnego, wyraz twarzy przywodził na myśl jakiegoś znanego stoika z minionych okresów. Jednak jedna napięta linia na liderskim czole wskazywała na wewnętrzne zmartwienie. Czuł, że popełnia błąd za błędem. Co go skłoniło żeby mścić się w taki sposób? Sam przez to wplątał się w sytuację bez łatwego wyjścia. Był kapitanem na swoim własnym statku, pogoda mu nie dopisywała, morze było wzburzone, fale uderzały w pokład jakby nie chciały pozwolić na jego dalszą wędrówkę. Niespodziewanie chłopak uderzył pięścią w stół.
- Co ja narobiłem? - pytanie pozostało bez odpowiedzi, sama scena była krótkim melodramatycznym zdarzeniem, któremu od dłuższego czasu przyglądał się Lee Taemin. Tancerz jak zwykle miał wyczucie czasu i brak talentu w ukrywaniu swego wątłego ciała. Prędko został przyuważony przez bystre oko lidera.
- Siadaj Taemin, zrobiłem kawę - podsunął kubek pod nos przyjaciela. Zachowywał się jakby nic przed chwilą się nie zdarzyło. Wybrał maskę z nazwą "Lubię tłumić w sobie uczucia".
- Dzięki - sięgnął łapczywie po naczynie i zamoczył w nim usta. Nastała cisza, która była przerywana lekkimi siorbnięciami starszego. Coś mu nie pasowało. Przecież Taemin miał w sobie najwięcej energii z całej grupy, a tryskającym samozadowoleniem przewyższał nawet lidera. Zdecydowanie coś tutaj nie grało. Cichy, speszony, bez życia i tego słodkiego uśmiechu na twarzy.
- Tae - ściszył nieco głos - wszystko w porządku? Nie wyglądasz za dobrze.
- Nic mi nie jest. - przetarł lekko oczy - Jestem tylko trochę zmęczony.
- Wypij to zrobi ci się lepiej, a później pozwolę tobie i Minho trochę odpocząć. 
Młodszemu oczy się zaświeciły, a głowa zaczęła się kręcić w różne strony.
- Kogo szukasz? - starszy poklepał go po ramieniu żeby trochę rozbudzić.
- Wiesz co? - dodał - Chodź, ja cię zaprowadzę do pokoju. Położysz się na chwilę. Dobrze?
- Dobrze - nie miał siły żeby protestować. Onew wziął tancerza pod rękę, wspólnie skierowali się ku sypialni. Minęli salon gdzie Minho próbował się pozbyć wielkiej plamy na dywanie. Metoda woda plus mydło dobrze nie działała na zabrudzenie. W momencie gdy lider wraz z młodszym przechodzili obok niego podniósł oczy, zaciekawiony spoglądał na dwójkę. Wzrokiem zatrzymał się na niższej postaci, a konkretniej to na jego narządach wzroku. Zaprzestał dotychczasowemu sprzątaniu, zagłębił się w ciemnych oczach Taemina. Nie było one tak jak zawsze migoczące się z radości, poczuł w nich lekki chłód i odrzucenie. "Co się stało?" - pomyślał gorączkowo i podniósł się z ziemi. Zrobił krok w stronę przyjaciół.
- Taemin... - zaczął cicho. Tancerz odwrócił od niego wzrok, a najstarszy żeby pozbyć się niezręcznego milczenia powiedział:
- W kuchni czeka na ciebie kawa. Zanieś jedną Key, bo pewnie też będzie miał ochotę. Ja idę zaprowadzić go - tutaj wskazał wzrokiem na tancerza - do pokoju, bo sam widzisz jaki jest zmęczony.
- Jasne, ja już tutaj sam dokończę, bo niewiele mi zostało.
Gdy Onew z Taeminem opuścili salon raper nie mógł pozbyć się wrażenia, że coś się zmieniło pomiędzy nim a Maknae. Nie wiedział czy coś zrobił źle, czy może za wiele powiedział, coś o czym Taemin nie powinien wiedzieć. Zdenerwowany na brak odpowiedzi na swoje pytania i plamę na dywanie, która jak na złość nie chciała zniknąć wpadł na mały pomysł. Spojrzał na zielony fotel, który stał pod ścianą i uśmiechnął się pod nosem. Z łatwością uniósł go i zręcznie położył w miejscu gdzie niegdyś była plama.
- Przynajmniej jeden problem z głowy. - zadowolony spojrzał na efekt swojej ciężkiej pracy. "Teraz czas  na jakiś zastrzyk nowej energii" - postanowił i pospiesznie czmychnął do kuchni. Złapał za ucho kubka z kawą i usatysfakcjonowany popijał napój, mając przed oczyma wyraz twarzy Taemina. Jak grom z jasnego nieba uderzyły go obrazy wczorajszej imprezy...

***
Głośna muzyka, wielki tłok w przymałym salonie, zbliżenie kamery na dwie postacie, które tańczyły na środku wyimaginowanego parkietu. Jeden wyższy z przydługimi brązowymi włosami, drugi nieznacznie niższy z żądnymi spojrzenia rysami twarzy oraz widoczną dyspozycją do tańca. Melodia była szybka, basowe brzmienia uderzały w klatkę piersiową. Dwójka bawiła się w najlepsze, nie zważając na lekko podpite towarzystwo. Ich własne twórcze wygibasy przerwała zmiana piosenki na wolną, znacznie spokojniejszą i malowniczą. Oboje stanęli jak na zbiórce w szeregu, spojrzeli na siebie i na pary kołyszące się w rytm muzyki. Pójść w ich ślady? Młodszy wyratował sytuację.
- Może pójdziemy się przewietrzyć? - gestem ręki wskazał na drzwi tarasowe.
Minho zerknął na pary, które zaczęły niebezpiecznie przybliżać się w ich stronę. Wizja czystego morskiego powietrza i spacer z najlepszym przyjacielem szczerze go zachęciła. Taemin patrzył wyczekująco na bruneta, który skinął ochoczo głową. Zręcznie złapał rapera za rękę i już nie było po nich śladu. Przy wyjściu udało mu się odnaleźć wzrokiem Key w towarzystwie jakiegoś podejrzanego chłopaka. "Kto to z nim siedzi?" - zastanowił się, ale na głębszą refleksję nie miał czasu, bo lada moment znajdzie się sam na sam z Minho. W głębi serca czekał na tą chwilę. Niedopuszczalne pragnienie. Gdy byli już na zewnątrz uderzyło ich ciepło imprezowej nocy. Prędko zdjęli buty, zostawili je przy domku i napełnieni radością szli przed siebie. Taemin lekko pobudzony alkoholem odłączył się od przyjaciela i pobiegł żeby zamoczyć stopy w wodzie. Brunet spojrzał na niego z rozbawieniem. "Ile on ma w sobie radości, a wigoru mu nie brakuje, co on bierze, że ma na to wszystko siłę?" - pomyślał i schował ręce do kieszeni. W tle było słychać plusk wody i śmiech całego w skowronkach Maknae.
- Minho! - zawołał - Chodź tutaj! Woda jest jeszcze ciepła.
- Nie. Zaraz pewnie cały będę mokry - spojrzał krytycznie na swoje nowe spodnie.
- Oooo-oj, Minho nie bądź taki!
Chłopak zawsze uginał się pod prośbami najmłodszego, a wliczając w to jego wyraz twarzy, który stopiłby nawet najtwardszy lód człowiek stawał się bezsilny. Dlatego Minho starał się nie utrzymywać z nim kontaktu wzrokowego, bo gdyby odważyłby się to od razu zostałby spisany na straty. Niespodziewanie poczuł kilka kropelek wody na swojej twarzy i usłyszał niepohamowany chichot Taemina. "No to teraz młody się doigrałeś!" - pomyślał mściwie i bez zastanowienia dołączył do swojego młodszego przyjaciela.
- Sam tego chciałeś - brunet złapał tancerza w pasie i próbował przewrócić go do wody. Dziecinna zabawa.
- Już się poddaję - pomiędzy serią śmiechów i wygłupów dało się usłyszeć głos Taemina. Oboje cali mokrzy i wyczerpani wylądowali na piachu.
- No pięknie - podsumował Minho - nie dość, że mokrzy to jeszcze cali w piachu.
- Nie narzekaj, jutro i tak ze mną przegrasz. - Taemin spojrzał ukradkiem na bruneta, który podchwycił temat.
- No zobaczymy, zobaczymy - pokazał swój rządek białych zębów. Wiadomo było, że jutro zostanie rozstrzygnięty spór pomiędzy nimi, a stawka będzie wysoka. Minho wykorzystał fakt, że noc była ciepła i ściągnął przemoczoną koszulę. Wspólnie leżeli na piasku i wpatrywali się w gwiazdy. Wpatrywali to nie jest odpowiednie słowo, raper był zafascynowany niebem, Taemina zaś interesowało co innego. Czymś innym była nieskazitelna sylwetka bruneta, która działała magnetycznie na jego wzrok.
- Jestem gdzieś brudny, że się tak we mnie wpatrujesz? - zagadnął wesoło Minho i podparł się łokciem żeby lepiej widzieć tancerza, który pomyślał - "To że się tak na mnie patrzysz to wcale nie pomaga mi w oddychaniu". Spłonął rumieńcem.
- Tae, nic ci nie jest? - Choi przybliżył swoją twarz do przyjaciela - Wyglądasz jakbyś miał gorączkę. Pokaż czoło.
Delikatnie położył swoją rękę na wspomniane miejsce i z lekkim zmartwieniem próbował wybadać stan zdrowia Maknae, który niezaprzeczalnie był krzepki, jedynie serce biło jak rozszalałe. Zbuntowane i nieusłuchane.
- Jesteś lekko rozpalony - zdiagnozował i przeniósł rękę na policzek, który w miarę stawał się purpurowy. Taemin rozszerzył oczy ze zdziwienia i pod wpływem chwili poczuł chęć zrobienia czegoś odważnego. Położył swoją rękę na dłoni Minho. Spontaniczny gest, który okazał się pełen brawury. Chwila została zatrzymana, ale nie dane jej było długo trwać. Odezwał się telefon starszego i przerażony głos Onew.
- Gdzie wy jesteście?! Macie jak najsztbciej wrócić! Coś się stało Jonghyunowi!
***

Po kawie nie było śladu. Chłopak totalnie odpłynął w nieznane tereny, pozostawiając sprawy przyziemne. Głuchy na wrzaski najstarszego siedział i dumał.
- No co z nim jest, do cholery?! - lider nie wytrzymał i uderzył go jak najlżej potrafił w sam czubek głowy.
- Zakochałeś się czy co? - wrzasnął i dodał - Nie słyszysz, że ktoś dzwoni do drzwi? Prosiłem żebyś otworzył, ale jak zwykle sam muszę wszystko robić.
Zły do granic możliwości, mówiąc półgłosem wulgaryzmy pod nosem otworzył drzwi, a w nich ukazała się nieznana mu kobieta.
- Cześć, czy tutaj mieszka Jonghyun? - oparła się o ścianę i zamrugała ponętnie oczyma. No i strzała ugodziła kogoś prosto w serce. Miłość nie wybiera. I jak tutaj nie odmówić kobiecie?
- M-może masz ochotę na... - czy on się kiedykolwiek jąkał?
- Bardzo chętnie - odważnie przekroczyła próg domku i powędrowała do kuchni gdzie nadal siedział Minho. Na widok kobiety rozbudził się nieco. Kobieta ta nie była przeciętna, budziła zachwyt i uwielbienie. Typ człowieka, który potrafi owinąć sobie kogoś wokół palca. Grzecznie się przywitali, poczęstowali zimną wodą i owocami. Onew zawołał Key i Jonghyuna, ale nie dawali oni znaku życia, więc poszedł po nich lekko wzburzony. Minho zaś prowadził gładką rozmowę z nowo przybyłą. Chwilę później dołączyła do nich reszta grupy z Chickenem na czele. Pozostała trójka wyglądała na zmęczoną, jedynie Key wykazywał na twarzy lekką podejrzliwość. Na widok Jjonga blondynka zerwała się z krzesła, odtrąciła Kolorowego, stającego tuż obok niego i zaszczyciła wokalistę uściskiem, który wyrażał się w zdaniu "Dawno się nie widzieliśmy, tęskniłam".
- To wy się znacie? - zagadnął Taemin głośno ziewając.
Próbując wyswobodzić się z rąk kobiety lekko speszony blondyn powiedział:
- Poznaliśmy się na lotnisku jak szukałem torby, ale nie sądziłem, że się zobaczymy. Co ty tutaj robisz?
- Przyszłam cię zobaczyć - zapewniła i ponownie zajęła miejsce przy stole. Reszta chłopaków stała w osłupieniu. Pierwszy raz spotkali się z taką sytuacją, że pewność siebie dziewczyny była większa od ich poziomu. Dołączyli do niej rozlewając dla każdego napój. Wszyscy byli oczarowani jej postacią, a historia detektywistyczna gdzie poszukiwanym był Jonghyun zaparła im dech w piersiach. Sceptycznie do całej sytuacji podchodził Key, który przerywał ciągle złośliwymi uwagami.
- No na pewno przechadzając się w nocy przypadkiem natrafiłaś na nasz dom i przypadkiem wiedziałaś, że tu mieszkamy. Wiarygodna ta twoja historia - skrzyżował ręce na piersi i głęboko oddychał. "Ta lalunia na pewno miała jakiegoś swojego pomocnika. A do tego jeśli będzie się wokół niego kręciła to...".
Chłopak poczuł jak ktoś go kopie w kostkę pod stołem. Onew zawsze musi zastosować jakąś karę. Schylił się żeby pomasować swoje źródło bólu i zobaczył jak kobieta trzyma swoją rękę na udzie Jonghyuna. Krew w nim zawrzała, ale starał się opamiętać, nie mógł przecież ukazać przed wszystkimi swoją słabość.
- Przepraszam za Key. Mieliśmy wczoraj obfity dzień, wszyscy jesteśmy trochę zmęczeni. - lider wytłumaczył buntownicze zachowanie Kolorowego i uśmiechając się zdecydowanie za szeroko zaczął kontynuować rozmowę. W pozie obrażonej Divy siedział przez następną godzinę przenosząc wzrok z dziewczyny na blondyna i tak w kółko. Kiedy w końcu nadszedł moment pożegnania powiedziała do wszystkich:
- Mam nadzieję, że się niedługo zobaczymy. Jesteście wspaniali. A ty - tutaj zwróciła się uwodzicielsko do Jonghyuna - zadzwoń do mnie. Musnęła jego policzek i wręczyła małą karteczkę do ręki. Dla Kolorowego to było za wiele, niesiony emocjami wrócił do pokoju gdzie starając się nie roznieść wszystkich rzeczy, które miał pod ręką zrezygnowany usiadł na łóżku. Po chwili usłyszał głos lidera w kuchni:
- Ona jest wspaniała! Może pójdziemy teraz na spacer po plaży, albo pozwiedzamy trochę miasto?
Chłopak zerwał się na równe nogi i ruszył ku szafie z ubraniami. Postanowił, że nie będzie się tym przejmował, bo...
- Bo żadna dziewczyna nie będzie mi podnosiła ciśnienia!
Z tym nastawieniem powrócił do poszukiwań swoich ulubionych turkusowych rurek. Gdy nurkował pomiędzy półkami poczuł czyjeś ręce w okolicach bioder.
- Czy już ci mówiłem, że wyglądasz słodko jak się złościsz?

11 komentarzy:

  1. Jaki wspaniały rozdział. <3 Cudo. Tylko dlaczego takie zakończenie??? No ale Key musi wyglądać super słodziutko, gdy ma wkurzoną minkę. Mam nadzieję, że Jong totalnie oleje tą laskę i skoncentruje się na Key. W końcu żadna baba się do niego nie umywa. Ale nie powinien pozwalać jej trzymać dłoni na swoim udzie. Nie ładnie tak prowokować Kibuma.

    OdpowiedzUsuń
  2. to powinno być karalne, że tak rzadko dodajesz rozdziały ;) ale, wreszcie się doczekaliśmy nowego, więc Ci wybaczamy :)
    uwielbiam 2min, mam nadzieję, że Żaba się opamięta. No i JongKey... nie mogę doczekać się następnej części! :)
    tak nawiasem mówiąc, dopiero teraz się ujawniam, ale czytam Twój blog już od dawna i bardzo, bardzo go lubię. podoba mi się Twój styl pisania, no i oczywiście wyobraźnia.
    weny życzę :)

    zapraszam do czytania i komentowania:)
    http://wiezirodzinne.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. hmm... zastanawiam się dlaczego Minnie tak reaguje...
    i łączę się z Key w bólu, ta laska jest straaasznia sztuczna, nachalna i czemu oni sa w nią tak wpatrzeni? pff kochany Jongie na koniec <3
    O! i jeszcze ta śliczna scenka 2min nad możem ^^ cudeńko hihi
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Omo, ale dłuuugi :D więcej takich, więcej złoszczącego się Kibuma! Jak ja uwielbiam sceny zazdrości i sceny kłótni kochanków zwłaszcza w Yaoi >DD
    Pisz szybko, bo zwariuję, a już się co raz bardziej rozkręca *___*
    zakładam, ze to Jonghyun objął Kibuma na końcu, mam rację? :3
    Czkam na kolejny rozdział, życzę duuużo weny i pozdrawiam <333

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy już mówiłam, że bardzo podoba mi się jak piszesz? Jeżeli nie to właśnie teraz ci to mówię :D Długim rozdziałem wynagrodziłaś taką przerwę xd i nie ma co, obfity w wydarzenia ^^ A sam koniec to tak słooodko *u* Ale dobrze, że są ferie, szybciej dodasz nowy rozdział xD już na niego czekam i weny życzę ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. kyaa *.* scenka 2min nad morzem słodziaśna, oby więcej takich *.*
    i mam nadzieję, że to Jongi objął Kibuma ;)
    aww nie mogę się doczekać kolejnego rozdzialiku ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Któż to jest za Kibumem? :D Czyżby Jjong...? Mam taką nadzieję :P
    Reasumując to rozdział uroooczy :) Trochę czekania było, ale przynajmniej warto :)
    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  8. Właśnie skończyłam czytać wszystkie dodane dotychczas rozdziały.
    Jesteś niesamowita*____* Opowiadanie wciągające jak diabli, mam nadzieję, że szybko dodasz kolejną część. :D
    Duuuuużo weny życzę! :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Następny rozdział poproszę, cały weekend minął mi na czytaniu tego wspaniałego opowiadania (a raczej już książki ;). *w*
    Muszę przyznać, że masz wspaniały styl pisania.
    WIĘCEJ, WIĘCEJ, WIĘCEJ! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Bożebożeboże, kiedy następny rozdział? *o*
    Mam nadzieję, że już piszeesz!
    Musisz, nie zawiedź nas bo widzę, że moje zdanie o tym opowiadaniu podziela wiele osób. Więcej! :33333

    OdpowiedzUsuń
  11. Boziu cudowne >w< Czemu wszyscy zawsze kończą w takim momencie? :c
    Obstawiam,ze to Heechul,chociaż mam WIELKĄ nadzieję,że Dinożarł *w*

    OdpowiedzUsuń