Attention - może ze dwa nieatrakcyjne słowa
Chłopak zerwał się na równe nogi i ruszył ku szafie z ubraniami. Postanowił, że nie będzie się tym przejmował, bo...
- Bo żadna dziewczyna nie będzie mi podnosiła ciśnienia!
Z
tym nastawieniem powrócił do poszukiwań swoich ulubionych turkusowych
rurek. Gdy nurkował pomiędzy półkami poczuł czyjeś ręce w okolicach
bioder.
- Czy już ci mówiłem, że wyglądasz słodko jak się złościsz?
Jakby wyglądała twoja reakcja na dotyk pożądanej przez ciebie osoby? Na pewno nie tak jak chłopaka z kolorowymi kosmykami, który pod wpływem minionych zdarzeń zmalał w oczach i z rozdrażnienia przez ostatnią wizytatorkę przeszedł w fazę lekkiego niepokoju.
Jakby wyglądała twoja reakcja na dotyk pożądanej przez ciebie osoby? Na pewno nie tak jak chłopaka z kolorowymi kosmykami, który pod wpływem minionych zdarzeń zmalał w oczach i z rozdrażnienia przez ostatnią wizytatorkę przeszedł w fazę lekkiego niepokoju.
"Że co kurwa?!" - Kolorowy cały zesztywniał, obawiając się najgorszego. Znał już ten dotyk, który przywołał wizje ostatniej nocy. Zacisnął powieki, aby pozbyć się obrazów walki, kłótni i łez. Chłopak zaczął niekontrolowanie trząść się, dodatkowo bezgłośnie pokrzykiwać, co więcej bezowocnie próbując odgonić przykre wspomnienia.
- He-he-chul?! - bez zastanowienia i z głęboką trwogą w głosie Kibum próbował wyrwać się z półznanego uścisku. Postać odpowiedzialna za jego wybuch usiłowała poskromić impulsywny temperament rapera.
- Bummie, to przecież ja! Spokojnie. Nic ci nie zrobię. - niespodziewający się takiego obrotu spraw blondyn widząc niezaprzeczalnie niecodzienne zachowanie swojego przyjaciela, odwrócił go w swoją stronę i przyjrzał się wnikliwie jego twarzy.
- Ja-ja m-myślałem, ż-ze too.. - Kibum nie mógł powiedzieć żadnego sensownego zdania. Opuścił głowę ze zrezygnowania i własnej głupoty. "Zmarnować taką okazję! Idiota ze mnie... Skąd mi on w ogóle przyszedł do głowy?" - skarcił siebie w myślach i nawet nie poczuł, że jest prowadzony przez swojego przyjaciela w stronę łóżka. Nie zdobył się na jakąkolwiek formę sprzeciwu, pójdzie za nim wszędzie. Czy to już wskazuje na zaślepienie? Raczej na niemożność pokazania swoich wewnętrznych uczuć.
- Chodź tutaj - wokalista przywołał gestem dłoni Kibuma, który z cieniem strachu obmyślał ciąg dalszy tego zdarzenia w swojej głowie. I jak tutaj nie skorzystać?
Wszystkie narządy ludzkie według opinii prestiżowych biologów niewątpliwie powinny ze sobą współpracować. Poczynając od tych najmniejszych komórek, które sprawiają, że cała reszta ciała funkcjonuje bez zarzutu, a kończąc na nas samych. W przypadku Kibuma to partnerstwo nie jest zachowane, bo jak rozum może współgrać z sercem? Brzmi to nadzwyczaj osobliwie.
- To ja może pójdę pomóc chłopakom w kuchni, b-bo pewnie.. - zaczął bez przekonania. Nigdy się tak nie zachowywał, wcześniej bez zastanowienia dołączyłby do przyjaciela z szerokim uśmiechem na twarzy. Obecnie wszystko uległo zmianie. Powoli całokształt nabiera barwniejszych kolorów. Nie chodzi tutaj o sprawy idące w dobrym kierunku, lecz o świadomość swoich uczuć, które wcześniej uśpione powoli ujawniają się w zachowaniu Key. Do czego to doprowadzi?
- No nie żartuj sobie. - blondyn uśmiechnął się i dodał - Oni na pewno sobie sami poradzą, a my mamy tutaj do pogadania. To jeszcze bardziej zaniepokoiło kolorowego rapera. "O czym on chce ze mną rozmawiać?" - zastanowił się na moment i niepewnie zbliżył się do przyjaciela. To nie było dobre zagranie dlatego, że Jonghyun czując własną przewagę złapał Kibuma za ręce i przyciągnął do siebie. Rozkręca się.
- Chyba się mnie nie boisz? - wokalista zapytał nader poważnie i usiadł po turecku vis-a-vis rapera żeby dokładnie widzieć jego reakcję. Najlepiej obrócić wszystko w żart lub odpowiedzieć pytaniem na pytanie, przecież wszyscy tak robią.
- Niczego się nie boję... - wziął głęboki wdech i dodał - A jest się czego bać?
- Oczywiście, że nie - Jonghyun nieco rozbawiony z lekkim zawahaniem sięgnął po rękę Key i ścisnął ją delikatnie - Zastanawiam się dlaczego tak dziwnie na mnie zareagowałeś.
Początkowo Key poczuł ciepło rozlewające się po całym ciele, najbardziej ogrzanym organem stała się jego ręką, która pod wpływem dotyku Jjonga zaczęła lekko się trząść. Blondyn nie od dziś zna Kim Kibuma. Wydawało mu się, że wie na jego temat wszystko, ale jego zachowanie, którego dopiero co był świadkiem trochę go zaniepokoiło. W oczach odnalazł smutek, w sercu lęk, a ciało wołało o niezwłoczną pomoc. Ograniczenie słów nie było przeszkodą w zrozumieniu bieżącej okoliczności.
- To nie chodzi o ciebie.
Nastała chwilowa cisza. Rozmowa zmierzała w niekoniecznie dobrym kierunku. Trzeba będzie zdobyć się na szczerość.
- O tego Heechula, tak? - wokalista starał się stłumić silny gniew na członka grupy SuJu. Nie mógł mu darować obu bójek, które wpłynęły w jakimś stopniu na stan jego zdrowia. Czekał tylko na moment żeby spotkać się sam na sam z wrogiem i wyrównać porachunki. Bądź cierpliwy Kim Jonghyunie. Przyjdzie na to czas.
- Tak - Kolorowy odparł krótko i poczuł, że przyjaciel puszcza jego rękę. Szybkie ukłucie w sercu.
- Jeżeli to o niego chodzi to nie mamy o czym rozmawiać - zazdrość bywa czasami nieokiełznana. Chłopak skierował się ku drzwiom, położył rękę na klamce, lecz w porę został zatrzymany przez niespodziewany wybuch przyjaciela:
- Czy naprawdę niczego nie rozumiesz?! - klatka piersiowa unosiła się w górę i w dół. Niemoc powiedzenia wszystkiego zniknęła gdzieś w tłumie.
- Wszystko bardzo dobrze rozumiem. Najwyraźniej jesteś bardzo blisko z Hee i tak to wszystko wygląda, a ja wam tylko przeszkadzam.
"On poważnie nie zdaje sobie z niczego sprawy. Przystojny niedorozwój" - Kolorowy uśmiechnął się pod nosem.
- Mam ci to napisać na czole, że nic nie czuję do Heechula?!
- Skoro tak.. - tutaj uśmiechnął się diabolicznie - mogę się do ciebie przytulić? Bo wcześniej jakoś nie byłeś zachwycony moją osobą.
- Nawet nie wiesz jak bardzo jestem zachwycony... - mruknął pod nosem i rozłożył ramiona w geście zgody.
Szkoda, że blond chłopak nie usłyszał tego zdania, bardziej był zadowolony z przebiegu rozmowy. Jedyne co go zastanawiało to jego położona wewnątrz zawiść, którą żywił do Heechula. Prawda była taka, że chciał mieć Kibuma zawsze przy sobie chociaż czasami tego nie okazywał. Stali tak wtuleni w siebie i oboje myśleli o różnych sprawach, które nękały ich myśli, wszystko i tak kończyło się na pytaniu - "Co się we mnie zmieniło?". Odpowiedź jest prosta i bardzo widoczna, nawet można powiedzieć, że jest na wyciągnięcie ręki.
- Wiesz, że też wyglądasz słodko jak się złościsz o Heechula? - Bling Bling poczuł przy swoim uchu ciepło głosu rapera, które przyprawiło go o dreszcze. Niby banalne zdanie, a jak potrafi podziałać na bratnia duszę. Teraz idealną zagrywką będzie obrócenie wszystkiego w żart.
Po pokoju rozległ się donośny śmiech wokalisty, który nadal pod wpływem zaskoczenia swoim zachowaniem oderwał się lekko od nie do końca przyjacielskiego uścisku i zapytał:
- To w takim razie... Do kogo coś czujesz?
Key nie odpowiedział. Speszony swoim niekontrolowanym zachowaniem spuścił wzrok i pomyślał - "Naprawdę skończony kretyn ze mnie... Kłamstwo nie pomoże, już za dużo niedopowiedzeń było pomiędzy nami". Sytuacja powoli zaczęła nabierać niezwykłego oblicza, ponieważ blondyn z własnym wewnętrznym zdziwieniem złapał drugą ręką podbródek Kibuma i spojrzał mu głęboko w oczy, które wyrażały zaskoczenie. Byli stanowczo za blisko siebie. Bariera została złamana, odległość przestała być nazywana odległością, dodatkowo przyspieszone oddechy nadawały tempa. Po raz pierwszy od ostatniego zauroczenia serce Jonghyuna zabiło szybciej. Zdumiony tym zjawiskiem wybiegł z pokoju, zostawiając samotnego Key z zaróżowionymi policzkami na twarzy. Chłopak zauważył kątem oka postać swojego przyjaciela, który oddalał się brzegiem morza w nieokreślonym kierunku. Wyjrzał dokładniej przez okno.
- Co mu się stało? C-czy on chciał mnie znowu... - tutaj ściszył głos - pocałować?
Zrezygnowany usiadł na łóżku. Dotknął wargi opuszkami palców. Tym zachowaniem przywołał wspomnienia z pamiętnej nocy. Gdyby nie rezultat, którym była grupowa wizyta w szpitalu to Kibum rozpamiętywałby ten dzień jako udany, mając tu przede wszystkim na myśli pocałunek. Gdyby nie stracenie przytomności przez Jonghyuna to kto wie jakby dalej potoczyłaby się ta sytuacja.
- Miałem poszukać moich turkusowych rurek! - no to nastał czas na udawanie, że nic się nie stało. Powiedzcie mi kto tak nie robi?
Kilkanaście minut wcześniej reszta grupy siedziała przy kuchennym stole. W milczeniu dopijali resztki wody, którą zaserwowali na niespodziewaną wizytę nieznajomej kobiety. Każdy z osobna zajęty był własnymi myślami. Najdziwniejsze było to, że najstarszy z nich od dobrych paru chwil nie nakrzyczał na nikogo, jedynym jego zachowaniem, które budziło przerażenie było gadanie pod nosem. Spośród wypowiedzianych zdań dało się najczęściej wyłapać słowa - cudowna, wspaniała, idealna, piękna. Na sam koniec dekorował te epitety przeciągłym wzdychnięciem. Taemin spojrzał na niego ze wzrokiem pod tytułem "Chyba oszalał". Opróżnił do końca szklankę, z zwinnością i szybkością antylopy odłożył ją do zlewu, jednak w drodze powrotnej spotkał tygrysa, którego dzisiaj grał Minho. Nic nie umknie wzrokowi drapieżnika.
- Tae, możesz mi powiedzieć o co ci chodzi? - usłyszał obok siebie zmartwiony głos przyjaciela. Nic nie odpowiedział, co więcej próbował żwawo go wyminąć. Okazało się, że Choi nie ma zamiaru na to pozwolić. Dalej drążył temat:
- Coś ci zrobiłem? - tym razem zmienił ton na nieco milszy. Dotknął ręką ramienia tancerza i cierpliwie czekał. "Przecież zawsze mówiliśmy sobie o wszystkim" - pocieszył się w duchu. Obserwował smukłą twarz młodszego, który bijąc się z własnymi myślami poczuł słone łzy na policzkach, jak w transie usłyszał własne słowa:
- Właśnie chodzi o t-to, że nic mi nie zrobiłeś! - rozpłakał się na dobre. Jego wątłe ciało zostało zamknięte w silnym uścisku Minho. Chłopak pogłaskał go po głowie i dodał:
- Powiedz mi. Razem coś poradzimy.
To nie był najlepszy pomysł. Maknae wyrwał się i odchodząc rzucił:
- Nic nie zrozumiesz...
Płakał jak dziecko. Na korytarzu wpadł przypadkiem na Jonghyuna, który zachowywał się jakby przed chwilą zobaczył ducha. Spojrzał tylko przelotnie na tancerza i wyszedł z domu, co więcej nikomu nawet nie wspomniał o swoim wyjściu. Musiał pobyć sam. Niech się martwią.
Maknae zaskoczony zachowaniem blondyna wytarł szybko łzy i poszedł do pokoju Key. Koniecznie chciał wiedzieć o co chodzi. Wszystko co pozwoli mu chociaż na chwilę zapomnieć o Minho było dla jego duszy zbawieniem. Otworzył bezszelestnie drzwi.
- K-key? - powiedział cicho jakby bojąc się własnego głosu.
- Tak? - usłyszał mocno zachrypnięty odgłos, który dochodził od strony łóżka. Młodszy chłopak dosłownie podskoczył do przyjaciela i zrzucił z niego kołdrę. Zadowolony ze swojego "żartu" uśmiechnął się jak dzieciak, który przed chwilą dostał wymarzoną zabawkę. Poczucie tryumfu nie trwało za długo, jego mina zrzedła gdy zobaczył napuchnięte oczy rapera. Płakał? Najwyraźniej coś mu nie wyszło udawanie bezuczuciowego i stalowego mężczyzny. Po prostu pękł, a razem z nim popłynęły gorzkie łzy, których nawet nowa bluza czy przeceny nie zdołałyby powstrzymać.
- Bummie, nie płacz. To przez Jjonga? - tancerz dopytywał się, szukając po całym pokoju zapasu chusteczek higienicznych. Popłynął potok łez. Nie czekając na odpowiedź dodał wzniośle:
- Jak ja go dorwę to jego ładna twarzyczka nie będzie już taka jak wcześniej! - podał przyjacielowi paczki chusteczek i poczekał aż cały się osuszy. Przez chwilę zapomniał o swoim paskudnym humorze, miał nową misję - polepszyć samopoczucie Kibuma i oczywiście przy okazji wyciągnąć od niego jak najwięcej informacji.
- Umiesz dochować tajemnicę? - zapytał się młodszego, pociągając lekko nosem. Musiał się wygadać.
- Jak najbardziej! - odrzekł pospiesznie Taemin i nachylił się ku Kolorowemu. Jednakże to co usłyszał wcale nie pasowało do jego własnych domysłów. Key nie widząc żadnej pozytywnej reakcji ze strony Maknae schował twarz w dłoniach i na nowo pozwolił łzą zawładnąć swoim ciałem. Tyle razy udawało mu się zahamować masę uczuć. Tym razem poczuł się bezsilny, potrzebował przyjaciela.
- N-naprawdę bardzo się cieszę i prędzej czy później na pewno do tego by doszło. Nie możecie przecież bez siebie żyć. Każdy to wie - młodszy rzekł pocieszająco i niezgrabnie objął zasmuconego towarzysza.
- Ja już nie wiem, co mam robić... - zaczął po czym nieco się przeraził - Ale obiecujesz, że nikomu nie powiesz?
- Możesz na mnie liczyć! - położył rękę na sercu i dodał - Ja pomogę tobie, a ty mnie. J-ja też muszę ci coś powiedzieć...
- Nie martw się, ja już o wszystkim wiem - puścił mu oczko.
- Skąd?! - rozszerzył oczy ze zdziwienia.
- Tae... - pokiwał głową z rozbawieniem - Wszystko po tobie widać i ja się szczerze dziwię, ze Minho się niczego nie domyślił. Własne uczucia dajesz jak na tacy, a takie posunięcie nie jest za dobre. "I kto to mówi?" - skarcił się w myślach.
Nie dane było im kontynuować szczerego dialogu, ponieważ usłyszeli w tle głos pełen grozy, a należał on do lidera. Przekrzyczałby on niejedną sprzedawczynię na straganie żywności.
- Taemin, Key idziemy do miasta trochę pozwiedzać, może kupić co nieco. RUSZAĆ SIĘ!
Chłopcy spojrzeli po siebie, wiedzieli, że lider ma idealne wyczucie czasu, ale żeby przerywać tak ważną rozmowę i to w takim momencie? Trzeba będzie mu osobiście podziękować.
- Dokończymy później - obiecał Key i ponownie narzucił na siebie kołdrę, która stała się czymś w rodzaju kamuflującej peleryny.
- A ty nie idziesz? - usłyszał nad sobą nieco zmartwiony głos młodszego.
- Powiedz im, że się źle czuję - tak naprawdę chciał przesiedzieć kolejne godziny na bezczynnym wpatrywaniu się w okno. Może uda mu się trochę przespać i odpocząć od wszystkiego. Marzenia ściętej głowy. Jeszcze przed wyjściem reszty grupy usłyszał strzępki rozmów:
- Jesteśmy na wakacjach! Nie ma chorowania!
- Onew, on naprawdę wygląda mizernie.
- Zaraz go postawię na nogi!
- Zamiast robić z siebie takiego bezlitosnego tyrana lepiej pomyśl gdzie jest Jonghyun.
- Żyjemy ze sobą już tyle czasu i każdy z nas wie, że blondyn ma tendencję do wychodzenia sobie kiedy mu się żywnie podoba. Zawsze wraca.
Zapewne w tym momencie zaczął nadymać się jak paw "Pan wszystko wiedzący", bo dało się usłyszeć w tle kilka chichotów, za które prawdopodobnie był odpowiedzialny Taemin.
- Chodźmy już. Napisz tylko kartkę, że niedługo wrócimy.
Po tej krótkiej wymianie zdań i odgłosu zamka w drzwiach w domu zapanowała względna cisza. Milczenie to działało kojąco na zszargane myśli Kibuma. Wiedział on, że już nie ma odwrotu. Nie może sam się okłamywać, bo prawda jest taka, że się zakochał. Uczucia te nie mogą wyjść na światło dzienne, przynajmniej na razie... Chyba, że chce stracić wszystko, co jest mu bliskie. Właściwie jasnowłosego przyjaciela, który swoją drogą już dawno powinien wrócić do domu. Bez głębszego zastanowienia wygramolił się ze swojej kryjówki i złapał za telefon, który bezczynnie leżał na nocnej szafce. Szybkie wybieranie, zielona słuchawka, sygnał dzwonienia, osobliwe uczucie w okolicach brzucha i strapienie po nieodebranym połączeniu.
- Nieodebranych połączeń to ja mu nie daruję! - rzucił telefon na łóżko, zdjął dzisiejsze ubranie i nałożył w pośpiechu krótkie czarne spodenki, a do tego turkusowy bezrękawnik. Przy okazji sięgnął po jakiś dopasowany ręcznik i gazetę plotkarską.
- Proszę bardzo, będę czekał na ciebie choćby cały dzień! - przydałaby się tylko szkocka spódnica i Kolorowy stałby się gwiazda Bravehearta. Nabrał w sobie dużą dozę waleczności, kilka litrów mleczka do opalania pod pachę i był gotowy na samotne leżenie plackiem w promieniach oceanicznego Słońca. "Jak wróci do domu to ma mówiąc lekko przerąbane" - pomyślał mściwie i zabrał się do studiowania najświeższych plotek. Zaabsorbowany najnowszymi kreacjami nawet nie zauważył jednej podejrzanej postaci, która przecisnęła się do wnętrza domu przez uchylone drzwi tarasowe. Pamiętajcie dzieci, nie zostawiajcie nigdy otwartych drzwi pod nieobecność osób dorosłych! Możecie przez swoje częste odlatywanie w krainę kucyków, jednorożców, niekończących się wężowych żelków doprowadzić do takiej sytuacji, która ma miejsce teraz. Na obronę Key był on zajęty myśleniem nie o dziecinnych marzeniach, lecz wszyscy dobrze wiedzą kto siedzi w jego głowie. Może to jest czas na wyswobodzenie się z marzeń i powrót czym prędzej na ziemię?
- Ja chcę takie spodnie! - wskazał palcem na ekstrawagancki ciuch, który kosztował majątek. Gust to miał dobry, ale zakupowego pohamowania brakowało mu i to dużo. Zaznaczył mazakiem wymyślny strój i rozejrzał się dookoła siebie. Wypatrując tylko jednej osoby po raz kolejny dał się przechytrzyć nieznajomej postaci, która w ekspresowym tempie opuściła budynek wynajmowany przez grupę lśniących celebrytów. Całkiem bezsensowne zagranie, nawet nie wyniósł niczego ze sobą. Niedoświadczony kryminalista.
Minęło kilka godzin. Wokalista nie dawał żadnego znaku życia. Nikt nie wiedział, co się z nim dzieje. Wiadomo jednak było tylko tyle, że miał przy sobie telefon, ale chęci odebrania połączeń przychodzących raczej ze sobą nie zabrał. Pozostała trójka zdążyła wrócić z miasta. Obładowani dziwnymi przedmiotami dołączyli do osamotnionego i coraz bardziej zasmuconego Kibuma.
- Kupiliśmy nawet kilka fajnych ciuchów, spodobają ci się - zaświergotał widocznie zmieniony lider. Wrócił z resztą zakupów do domu żeby przyszykować sytą kolację dla całej grupy. Skrycie liczył, że Jonghyun jednak pojawi się na wspólnym posiłku. Dla podtrzymania trochę weselszej atmosfery Minho i Taemin przynieśli butelki z jakimś dobrym piwem i kilka przekąsek. W trójkę siedzieli na kocu i wypatrywali blondyna w kojącej ciszy. Pierwszy odezwał się Choi:
- Coś mnie najwyraźniej ominęło - pociągnął łyk napoju - i naprawdę chciałbym wiedzieć dlaczego Jonghyun znowu robi z siebie obrażoną księżniczkę?
"To bardziej pasuje do mnie" - pomyślał Key i już otworzył buzię żeby odpowiedzieć, ale szybszy był Taemin:
- Jakbyś nie zauważył - tutaj nienaturalnie podniósł głos - to on zawsze tak robi jak musi sobie coś przemyśleć. I wcale nie wyglądał na obrażonego, ale jak go zobaczyłem t-to nazwałbym to raczej przerażeniem. Chyba czegoś się bał.
- Ale czego? - brunet podjął wątek. Każdy z nich prowadził w głowie własne hipotezy na ten temat, ale czy któraś z nich była trafna?
- Co ty mu Key zrobiłeś? - zapytał się z rozbawieniem Choi, bawiąc się piaskiem.
- Sam nie wiem... - odrzekł ponuro i dzięki niemu atmosfera znowuż stała się ciężka. Odgłos morskich fal przerywał chwilę oczekiwania. Ponadto do tych kojących nadmorskich dźwięków dołączył ojcowski głos lidera:
- Kochani, kolacja na stole!
Zaskakujące było to, że chłopak emanował dobrym humorem i pewnością siebie. Przecież jeszcze kilka godzin temu siedział zadumany przy stole. Wszyscy z nich mają takie zmienne zachowania jak kobiety.
- Idziesz z nami? - Taemin podniósł się ciężko z ziemi i ruszył za Minho.
- Później do was dojdę - obiecał i odwrócił głowę w innym kierunku. Oznaczało to zakończenie rozmowy.
- Zostawimy ci trochę kurczaka jak Onew nie zje wszystkiego - brunet krzyknął przy wejściu do domu. Wpuścił przed siebie Taemina i spotkał się z jego wzrokiem, który mówił "Przecież nie jestem dziewczyną, matole!". Trzeba znaleźć jakąś nić porozumienia pomiędzy nimi.
Nie minęło dziesięć minut gdy serce Kibuma przyspieszyło pompowanie krwi. W odległości kilku metrów chłopak zauważył lekko chwiejnie zbliżającą się ku niemu postać. Ma się rozumieć, że ją rozpoznał bez żadnej lornetki i innych szpiegowskich gadżetów. Rzucił wszystko co miał pod ręką i ruszył ku osobie znanej mu bardzo dobrze.
- Jjong? - zawołał z radością w głosie. Wyglądał jak rozradowany nastolatek, który po całym roku ciężkiej pracy przeżywa swój pierwszy dzień wakacji. Każda cząstka jego ciała krzyczała z radości, bo po długim oczekiwaniu poczuła zaspokojenie. Cierpliwość się opłacała. "Ty nawet nie zdajesz sobie sprawy jak na mnie działasz...". Byli coraz bliżej siebie. Powtórka z dzisiejszego dnia? Kibum odetchnął z ulgą jak rozpoznał twarz swojego przyjaciela.
- Nawet nie wiesz jak się ... - nie zdążył dokończyć, bo gdy byli już od siebie na odległość wyciągnięcia ręki wokalista z delikatnym uśmiechem na twarzy podszedł do niego i bez żadnych słów przywitania mocno do siebie przyciągnął.
- To bardzo miłe, ale z jakiej to okazji? - zaskoczony raper uśmiechnął się pod nosem.
- Musiałem coś sprawdzić - rzekł krótko i dodał - Idziemy do domu? Strasznie zgłodniałem.
Pozbierali rzeczy i ruszyli na wspólną kolację.
Jonghyun pierwszy raz był czegoś pewien. Pomijając fakt, że żył z przekonaniem o swoim talencie wokalnym. Był pewien, że dzisiaj poczuł coś nowego. Coś co go niezmiernie przestraszyło. Coś co nie powinno nigdy pojawić się w jego wnętrzu. Chciał to od siebie odepchnąć, lecz nie mógł. Głównym budulcem tego stały się spojrzenia, tęsknota i dotyk. Przyłożył rękę do miejsca gdzie spokojnie biło jego serce. Ktoś nieświadomie przyczynił się do rozbudzenia dawno nieużywanych uczuć. Bijemy pokłony i czekamy na dalszy rozwój sytuacji.
- He-he-chul?! - bez zastanowienia i z głęboką trwogą w głosie Kibum próbował wyrwać się z półznanego uścisku. Postać odpowiedzialna za jego wybuch usiłowała poskromić impulsywny temperament rapera.
- Bummie, to przecież ja! Spokojnie. Nic ci nie zrobię. - niespodziewający się takiego obrotu spraw blondyn widząc niezaprzeczalnie niecodzienne zachowanie swojego przyjaciela, odwrócił go w swoją stronę i przyjrzał się wnikliwie jego twarzy.
- Ja-ja m-myślałem, ż-ze too.. - Kibum nie mógł powiedzieć żadnego sensownego zdania. Opuścił głowę ze zrezygnowania i własnej głupoty. "Zmarnować taką okazję! Idiota ze mnie... Skąd mi on w ogóle przyszedł do głowy?" - skarcił siebie w myślach i nawet nie poczuł, że jest prowadzony przez swojego przyjaciela w stronę łóżka. Nie zdobył się na jakąkolwiek formę sprzeciwu, pójdzie za nim wszędzie. Czy to już wskazuje na zaślepienie? Raczej na niemożność pokazania swoich wewnętrznych uczuć.
- Chodź tutaj - wokalista przywołał gestem dłoni Kibuma, który z cieniem strachu obmyślał ciąg dalszy tego zdarzenia w swojej głowie. I jak tutaj nie skorzystać?
Wszystkie narządy ludzkie według opinii prestiżowych biologów niewątpliwie powinny ze sobą współpracować. Poczynając od tych najmniejszych komórek, które sprawiają, że cała reszta ciała funkcjonuje bez zarzutu, a kończąc na nas samych. W przypadku Kibuma to partnerstwo nie jest zachowane, bo jak rozum może współgrać z sercem? Brzmi to nadzwyczaj osobliwie.
- To ja może pójdę pomóc chłopakom w kuchni, b-bo pewnie.. - zaczął bez przekonania. Nigdy się tak nie zachowywał, wcześniej bez zastanowienia dołączyłby do przyjaciela z szerokim uśmiechem na twarzy. Obecnie wszystko uległo zmianie. Powoli całokształt nabiera barwniejszych kolorów. Nie chodzi tutaj o sprawy idące w dobrym kierunku, lecz o świadomość swoich uczuć, które wcześniej uśpione powoli ujawniają się w zachowaniu Key. Do czego to doprowadzi?
- No nie żartuj sobie. - blondyn uśmiechnął się i dodał - Oni na pewno sobie sami poradzą, a my mamy tutaj do pogadania. To jeszcze bardziej zaniepokoiło kolorowego rapera. "O czym on chce ze mną rozmawiać?" - zastanowił się na moment i niepewnie zbliżył się do przyjaciela. To nie było dobre zagranie dlatego, że Jonghyun czując własną przewagę złapał Kibuma za ręce i przyciągnął do siebie. Rozkręca się.
- Chyba się mnie nie boisz? - wokalista zapytał nader poważnie i usiadł po turecku vis-a-vis rapera żeby dokładnie widzieć jego reakcję. Najlepiej obrócić wszystko w żart lub odpowiedzieć pytaniem na pytanie, przecież wszyscy tak robią.
- Niczego się nie boję... - wziął głęboki wdech i dodał - A jest się czego bać?
- Oczywiście, że nie - Jonghyun nieco rozbawiony z lekkim zawahaniem sięgnął po rękę Key i ścisnął ją delikatnie - Zastanawiam się dlaczego tak dziwnie na mnie zareagowałeś.
Początkowo Key poczuł ciepło rozlewające się po całym ciele, najbardziej ogrzanym organem stała się jego ręką, która pod wpływem dotyku Jjonga zaczęła lekko się trząść. Blondyn nie od dziś zna Kim Kibuma. Wydawało mu się, że wie na jego temat wszystko, ale jego zachowanie, którego dopiero co był świadkiem trochę go zaniepokoiło. W oczach odnalazł smutek, w sercu lęk, a ciało wołało o niezwłoczną pomoc. Ograniczenie słów nie było przeszkodą w zrozumieniu bieżącej okoliczności.
- To nie chodzi o ciebie.
Nastała chwilowa cisza. Rozmowa zmierzała w niekoniecznie dobrym kierunku. Trzeba będzie zdobyć się na szczerość.
- O tego Heechula, tak? - wokalista starał się stłumić silny gniew na członka grupy SuJu. Nie mógł mu darować obu bójek, które wpłynęły w jakimś stopniu na stan jego zdrowia. Czekał tylko na moment żeby spotkać się sam na sam z wrogiem i wyrównać porachunki. Bądź cierpliwy Kim Jonghyunie. Przyjdzie na to czas.
- Tak - Kolorowy odparł krótko i poczuł, że przyjaciel puszcza jego rękę. Szybkie ukłucie w sercu.
- Jeżeli to o niego chodzi to nie mamy o czym rozmawiać - zazdrość bywa czasami nieokiełznana. Chłopak skierował się ku drzwiom, położył rękę na klamce, lecz w porę został zatrzymany przez niespodziewany wybuch przyjaciela:
- Czy naprawdę niczego nie rozumiesz?! - klatka piersiowa unosiła się w górę i w dół. Niemoc powiedzenia wszystkiego zniknęła gdzieś w tłumie.
- Wszystko bardzo dobrze rozumiem. Najwyraźniej jesteś bardzo blisko z Hee i tak to wszystko wygląda, a ja wam tylko przeszkadzam.
"On poważnie nie zdaje sobie z niczego sprawy. Przystojny niedorozwój" - Kolorowy uśmiechnął się pod nosem.
- Mam ci to napisać na czole, że nic nie czuję do Heechula?!
- Skoro tak.. - tutaj uśmiechnął się diabolicznie - mogę się do ciebie przytulić? Bo wcześniej jakoś nie byłeś zachwycony moją osobą.
- Nawet nie wiesz jak bardzo jestem zachwycony... - mruknął pod nosem i rozłożył ramiona w geście zgody.
Szkoda, że blond chłopak nie usłyszał tego zdania, bardziej był zadowolony z przebiegu rozmowy. Jedyne co go zastanawiało to jego położona wewnątrz zawiść, którą żywił do Heechula. Prawda była taka, że chciał mieć Kibuma zawsze przy sobie chociaż czasami tego nie okazywał. Stali tak wtuleni w siebie i oboje myśleli o różnych sprawach, które nękały ich myśli, wszystko i tak kończyło się na pytaniu - "Co się we mnie zmieniło?". Odpowiedź jest prosta i bardzo widoczna, nawet można powiedzieć, że jest na wyciągnięcie ręki.
- Wiesz, że też wyglądasz słodko jak się złościsz o Heechula? - Bling Bling poczuł przy swoim uchu ciepło głosu rapera, które przyprawiło go o dreszcze. Niby banalne zdanie, a jak potrafi podziałać na bratnia duszę. Teraz idealną zagrywką będzie obrócenie wszystkiego w żart.
Po pokoju rozległ się donośny śmiech wokalisty, który nadal pod wpływem zaskoczenia swoim zachowaniem oderwał się lekko od nie do końca przyjacielskiego uścisku i zapytał:
- To w takim razie... Do kogo coś czujesz?
Key nie odpowiedział. Speszony swoim niekontrolowanym zachowaniem spuścił wzrok i pomyślał - "Naprawdę skończony kretyn ze mnie... Kłamstwo nie pomoże, już za dużo niedopowiedzeń było pomiędzy nami". Sytuacja powoli zaczęła nabierać niezwykłego oblicza, ponieważ blondyn z własnym wewnętrznym zdziwieniem złapał drugą ręką podbródek Kibuma i spojrzał mu głęboko w oczy, które wyrażały zaskoczenie. Byli stanowczo za blisko siebie. Bariera została złamana, odległość przestała być nazywana odległością, dodatkowo przyspieszone oddechy nadawały tempa. Po raz pierwszy od ostatniego zauroczenia serce Jonghyuna zabiło szybciej. Zdumiony tym zjawiskiem wybiegł z pokoju, zostawiając samotnego Key z zaróżowionymi policzkami na twarzy. Chłopak zauważył kątem oka postać swojego przyjaciela, który oddalał się brzegiem morza w nieokreślonym kierunku. Wyjrzał dokładniej przez okno.
- Co mu się stało? C-czy on chciał mnie znowu... - tutaj ściszył głos - pocałować?
Zrezygnowany usiadł na łóżku. Dotknął wargi opuszkami palców. Tym zachowaniem przywołał wspomnienia z pamiętnej nocy. Gdyby nie rezultat, którym była grupowa wizyta w szpitalu to Kibum rozpamiętywałby ten dzień jako udany, mając tu przede wszystkim na myśli pocałunek. Gdyby nie stracenie przytomności przez Jonghyuna to kto wie jakby dalej potoczyłaby się ta sytuacja.
- Miałem poszukać moich turkusowych rurek! - no to nastał czas na udawanie, że nic się nie stało. Powiedzcie mi kto tak nie robi?
Kilkanaście minut wcześniej reszta grupy siedziała przy kuchennym stole. W milczeniu dopijali resztki wody, którą zaserwowali na niespodziewaną wizytę nieznajomej kobiety. Każdy z osobna zajęty był własnymi myślami. Najdziwniejsze było to, że najstarszy z nich od dobrych paru chwil nie nakrzyczał na nikogo, jedynym jego zachowaniem, które budziło przerażenie było gadanie pod nosem. Spośród wypowiedzianych zdań dało się najczęściej wyłapać słowa - cudowna, wspaniała, idealna, piękna. Na sam koniec dekorował te epitety przeciągłym wzdychnięciem. Taemin spojrzał na niego ze wzrokiem pod tytułem "Chyba oszalał". Opróżnił do końca szklankę, z zwinnością i szybkością antylopy odłożył ją do zlewu, jednak w drodze powrotnej spotkał tygrysa, którego dzisiaj grał Minho. Nic nie umknie wzrokowi drapieżnika.
- Tae, możesz mi powiedzieć o co ci chodzi? - usłyszał obok siebie zmartwiony głos przyjaciela. Nic nie odpowiedział, co więcej próbował żwawo go wyminąć. Okazało się, że Choi nie ma zamiaru na to pozwolić. Dalej drążył temat:
- Coś ci zrobiłem? - tym razem zmienił ton na nieco milszy. Dotknął ręką ramienia tancerza i cierpliwie czekał. "Przecież zawsze mówiliśmy sobie o wszystkim" - pocieszył się w duchu. Obserwował smukłą twarz młodszego, który bijąc się z własnymi myślami poczuł słone łzy na policzkach, jak w transie usłyszał własne słowa:
- Właśnie chodzi o t-to, że nic mi nie zrobiłeś! - rozpłakał się na dobre. Jego wątłe ciało zostało zamknięte w silnym uścisku Minho. Chłopak pogłaskał go po głowie i dodał:
- Powiedz mi. Razem coś poradzimy.
To nie był najlepszy pomysł. Maknae wyrwał się i odchodząc rzucił:
- Nic nie zrozumiesz...
Płakał jak dziecko. Na korytarzu wpadł przypadkiem na Jonghyuna, który zachowywał się jakby przed chwilą zobaczył ducha. Spojrzał tylko przelotnie na tancerza i wyszedł z domu, co więcej nikomu nawet nie wspomniał o swoim wyjściu. Musiał pobyć sam. Niech się martwią.
Maknae zaskoczony zachowaniem blondyna wytarł szybko łzy i poszedł do pokoju Key. Koniecznie chciał wiedzieć o co chodzi. Wszystko co pozwoli mu chociaż na chwilę zapomnieć o Minho było dla jego duszy zbawieniem. Otworzył bezszelestnie drzwi.
- K-key? - powiedział cicho jakby bojąc się własnego głosu.
- Tak? - usłyszał mocno zachrypnięty odgłos, który dochodził od strony łóżka. Młodszy chłopak dosłownie podskoczył do przyjaciela i zrzucił z niego kołdrę. Zadowolony ze swojego "żartu" uśmiechnął się jak dzieciak, który przed chwilą dostał wymarzoną zabawkę. Poczucie tryumfu nie trwało za długo, jego mina zrzedła gdy zobaczył napuchnięte oczy rapera. Płakał? Najwyraźniej coś mu nie wyszło udawanie bezuczuciowego i stalowego mężczyzny. Po prostu pękł, a razem z nim popłynęły gorzkie łzy, których nawet nowa bluza czy przeceny nie zdołałyby powstrzymać.
- Bummie, nie płacz. To przez Jjonga? - tancerz dopytywał się, szukając po całym pokoju zapasu chusteczek higienicznych. Popłynął potok łez. Nie czekając na odpowiedź dodał wzniośle:
- Jak ja go dorwę to jego ładna twarzyczka nie będzie już taka jak wcześniej! - podał przyjacielowi paczki chusteczek i poczekał aż cały się osuszy. Przez chwilę zapomniał o swoim paskudnym humorze, miał nową misję - polepszyć samopoczucie Kibuma i oczywiście przy okazji wyciągnąć od niego jak najwięcej informacji.
- Umiesz dochować tajemnicę? - zapytał się młodszego, pociągając lekko nosem. Musiał się wygadać.
- Jak najbardziej! - odrzekł pospiesznie Taemin i nachylił się ku Kolorowemu. Jednakże to co usłyszał wcale nie pasowało do jego własnych domysłów. Key nie widząc żadnej pozytywnej reakcji ze strony Maknae schował twarz w dłoniach i na nowo pozwolił łzą zawładnąć swoim ciałem. Tyle razy udawało mu się zahamować masę uczuć. Tym razem poczuł się bezsilny, potrzebował przyjaciela.
- N-naprawdę bardzo się cieszę i prędzej czy później na pewno do tego by doszło. Nie możecie przecież bez siebie żyć. Każdy to wie - młodszy rzekł pocieszająco i niezgrabnie objął zasmuconego towarzysza.
- Ja już nie wiem, co mam robić... - zaczął po czym nieco się przeraził - Ale obiecujesz, że nikomu nie powiesz?
- Możesz na mnie liczyć! - położył rękę na sercu i dodał - Ja pomogę tobie, a ty mnie. J-ja też muszę ci coś powiedzieć...
- Nie martw się, ja już o wszystkim wiem - puścił mu oczko.
- Skąd?! - rozszerzył oczy ze zdziwienia.
- Tae... - pokiwał głową z rozbawieniem - Wszystko po tobie widać i ja się szczerze dziwię, ze Minho się niczego nie domyślił. Własne uczucia dajesz jak na tacy, a takie posunięcie nie jest za dobre. "I kto to mówi?" - skarcił się w myślach.
Nie dane było im kontynuować szczerego dialogu, ponieważ usłyszeli w tle głos pełen grozy, a należał on do lidera. Przekrzyczałby on niejedną sprzedawczynię na straganie żywności.
- Taemin, Key idziemy do miasta trochę pozwiedzać, może kupić co nieco. RUSZAĆ SIĘ!
Chłopcy spojrzeli po siebie, wiedzieli, że lider ma idealne wyczucie czasu, ale żeby przerywać tak ważną rozmowę i to w takim momencie? Trzeba będzie mu osobiście podziękować.
- Dokończymy później - obiecał Key i ponownie narzucił na siebie kołdrę, która stała się czymś w rodzaju kamuflującej peleryny.
- A ty nie idziesz? - usłyszał nad sobą nieco zmartwiony głos młodszego.
- Powiedz im, że się źle czuję - tak naprawdę chciał przesiedzieć kolejne godziny na bezczynnym wpatrywaniu się w okno. Może uda mu się trochę przespać i odpocząć od wszystkiego. Marzenia ściętej głowy. Jeszcze przed wyjściem reszty grupy usłyszał strzępki rozmów:
- Jesteśmy na wakacjach! Nie ma chorowania!
- Onew, on naprawdę wygląda mizernie.
- Zaraz go postawię na nogi!
- Zamiast robić z siebie takiego bezlitosnego tyrana lepiej pomyśl gdzie jest Jonghyun.
- Żyjemy ze sobą już tyle czasu i każdy z nas wie, że blondyn ma tendencję do wychodzenia sobie kiedy mu się żywnie podoba. Zawsze wraca.
Zapewne w tym momencie zaczął nadymać się jak paw "Pan wszystko wiedzący", bo dało się usłyszeć w tle kilka chichotów, za które prawdopodobnie był odpowiedzialny Taemin.
- Chodźmy już. Napisz tylko kartkę, że niedługo wrócimy.
Po tej krótkiej wymianie zdań i odgłosu zamka w drzwiach w domu zapanowała względna cisza. Milczenie to działało kojąco na zszargane myśli Kibuma. Wiedział on, że już nie ma odwrotu. Nie może sam się okłamywać, bo prawda jest taka, że się zakochał. Uczucia te nie mogą wyjść na światło dzienne, przynajmniej na razie... Chyba, że chce stracić wszystko, co jest mu bliskie. Właściwie jasnowłosego przyjaciela, który swoją drogą już dawno powinien wrócić do domu. Bez głębszego zastanowienia wygramolił się ze swojej kryjówki i złapał za telefon, który bezczynnie leżał na nocnej szafce. Szybkie wybieranie, zielona słuchawka, sygnał dzwonienia, osobliwe uczucie w okolicach brzucha i strapienie po nieodebranym połączeniu.
- Nieodebranych połączeń to ja mu nie daruję! - rzucił telefon na łóżko, zdjął dzisiejsze ubranie i nałożył w pośpiechu krótkie czarne spodenki, a do tego turkusowy bezrękawnik. Przy okazji sięgnął po jakiś dopasowany ręcznik i gazetę plotkarską.
- Proszę bardzo, będę czekał na ciebie choćby cały dzień! - przydałaby się tylko szkocka spódnica i Kolorowy stałby się gwiazda Bravehearta. Nabrał w sobie dużą dozę waleczności, kilka litrów mleczka do opalania pod pachę i był gotowy na samotne leżenie plackiem w promieniach oceanicznego Słońca. "Jak wróci do domu to ma mówiąc lekko przerąbane" - pomyślał mściwie i zabrał się do studiowania najświeższych plotek. Zaabsorbowany najnowszymi kreacjami nawet nie zauważył jednej podejrzanej postaci, która przecisnęła się do wnętrza domu przez uchylone drzwi tarasowe. Pamiętajcie dzieci, nie zostawiajcie nigdy otwartych drzwi pod nieobecność osób dorosłych! Możecie przez swoje częste odlatywanie w krainę kucyków, jednorożców, niekończących się wężowych żelków doprowadzić do takiej sytuacji, która ma miejsce teraz. Na obronę Key był on zajęty myśleniem nie o dziecinnych marzeniach, lecz wszyscy dobrze wiedzą kto siedzi w jego głowie. Może to jest czas na wyswobodzenie się z marzeń i powrót czym prędzej na ziemię?
- Ja chcę takie spodnie! - wskazał palcem na ekstrawagancki ciuch, który kosztował majątek. Gust to miał dobry, ale zakupowego pohamowania brakowało mu i to dużo. Zaznaczył mazakiem wymyślny strój i rozejrzał się dookoła siebie. Wypatrując tylko jednej osoby po raz kolejny dał się przechytrzyć nieznajomej postaci, która w ekspresowym tempie opuściła budynek wynajmowany przez grupę lśniących celebrytów. Całkiem bezsensowne zagranie, nawet nie wyniósł niczego ze sobą. Niedoświadczony kryminalista.
Minęło kilka godzin. Wokalista nie dawał żadnego znaku życia. Nikt nie wiedział, co się z nim dzieje. Wiadomo jednak było tylko tyle, że miał przy sobie telefon, ale chęci odebrania połączeń przychodzących raczej ze sobą nie zabrał. Pozostała trójka zdążyła wrócić z miasta. Obładowani dziwnymi przedmiotami dołączyli do osamotnionego i coraz bardziej zasmuconego Kibuma.
- Kupiliśmy nawet kilka fajnych ciuchów, spodobają ci się - zaświergotał widocznie zmieniony lider. Wrócił z resztą zakupów do domu żeby przyszykować sytą kolację dla całej grupy. Skrycie liczył, że Jonghyun jednak pojawi się na wspólnym posiłku. Dla podtrzymania trochę weselszej atmosfery Minho i Taemin przynieśli butelki z jakimś dobrym piwem i kilka przekąsek. W trójkę siedzieli na kocu i wypatrywali blondyna w kojącej ciszy. Pierwszy odezwał się Choi:
- Coś mnie najwyraźniej ominęło - pociągnął łyk napoju - i naprawdę chciałbym wiedzieć dlaczego Jonghyun znowu robi z siebie obrażoną księżniczkę?
"To bardziej pasuje do mnie" - pomyślał Key i już otworzył buzię żeby odpowiedzieć, ale szybszy był Taemin:
- Jakbyś nie zauważył - tutaj nienaturalnie podniósł głos - to on zawsze tak robi jak musi sobie coś przemyśleć. I wcale nie wyglądał na obrażonego, ale jak go zobaczyłem t-to nazwałbym to raczej przerażeniem. Chyba czegoś się bał.
- Ale czego? - brunet podjął wątek. Każdy z nich prowadził w głowie własne hipotezy na ten temat, ale czy któraś z nich była trafna?
- Co ty mu Key zrobiłeś? - zapytał się z rozbawieniem Choi, bawiąc się piaskiem.
- Sam nie wiem... - odrzekł ponuro i dzięki niemu atmosfera znowuż stała się ciężka. Odgłos morskich fal przerywał chwilę oczekiwania. Ponadto do tych kojących nadmorskich dźwięków dołączył ojcowski głos lidera:
- Kochani, kolacja na stole!
Zaskakujące było to, że chłopak emanował dobrym humorem i pewnością siebie. Przecież jeszcze kilka godzin temu siedział zadumany przy stole. Wszyscy z nich mają takie zmienne zachowania jak kobiety.
- Idziesz z nami? - Taemin podniósł się ciężko z ziemi i ruszył za Minho.
- Później do was dojdę - obiecał i odwrócił głowę w innym kierunku. Oznaczało to zakończenie rozmowy.
- Zostawimy ci trochę kurczaka jak Onew nie zje wszystkiego - brunet krzyknął przy wejściu do domu. Wpuścił przed siebie Taemina i spotkał się z jego wzrokiem, który mówił "Przecież nie jestem dziewczyną, matole!". Trzeba znaleźć jakąś nić porozumienia pomiędzy nimi.
Nie minęło dziesięć minut gdy serce Kibuma przyspieszyło pompowanie krwi. W odległości kilku metrów chłopak zauważył lekko chwiejnie zbliżającą się ku niemu postać. Ma się rozumieć, że ją rozpoznał bez żadnej lornetki i innych szpiegowskich gadżetów. Rzucił wszystko co miał pod ręką i ruszył ku osobie znanej mu bardzo dobrze.
- Jjong? - zawołał z radością w głosie. Wyglądał jak rozradowany nastolatek, który po całym roku ciężkiej pracy przeżywa swój pierwszy dzień wakacji. Każda cząstka jego ciała krzyczała z radości, bo po długim oczekiwaniu poczuła zaspokojenie. Cierpliwość się opłacała. "Ty nawet nie zdajesz sobie sprawy jak na mnie działasz...". Byli coraz bliżej siebie. Powtórka z dzisiejszego dnia? Kibum odetchnął z ulgą jak rozpoznał twarz swojego przyjaciela.
- Nawet nie wiesz jak się ... - nie zdążył dokończyć, bo gdy byli już od siebie na odległość wyciągnięcia ręki wokalista z delikatnym uśmiechem na twarzy podszedł do niego i bez żadnych słów przywitania mocno do siebie przyciągnął.
- To bardzo miłe, ale z jakiej to okazji? - zaskoczony raper uśmiechnął się pod nosem.
- Musiałem coś sprawdzić - rzekł krótko i dodał - Idziemy do domu? Strasznie zgłodniałem.
Pozbierali rzeczy i ruszyli na wspólną kolację.
Jonghyun pierwszy raz był czegoś pewien. Pomijając fakt, że żył z przekonaniem o swoim talencie wokalnym. Był pewien, że dzisiaj poczuł coś nowego. Coś co go niezmiernie przestraszyło. Coś co nie powinno nigdy pojawić się w jego wnętrzu. Chciał to od siebie odepchnąć, lecz nie mógł. Głównym budulcem tego stały się spojrzenia, tęsknota i dotyk. Przyłożył rękę do miejsca gdzie spokojnie biło jego serce. Ktoś nieświadomie przyczynił się do rozbudzenia dawno nieużywanych uczuć. Bijemy pokłony i czekamy na dalszy rozwój sytuacji.
-,,- Właśnie chodzi o t-to, że nic mi nie zrobiłeś! - rozpłakał się jak dobre." - zamiast ,,jak" miało chyba być ,,na"
OdpowiedzUsuńGdzie ten Jjong był? Czyżby w końcu zrozumiał...? Biedactwo, Kibum się tak martwił :( No cóż, może zacznie się dziać coś w bardziej przyjemnym (radosnym) kierunku.
P.S. Jeśli znajdziesz chwilkę, to zapraszam także do mnie. Niedawno opublikowałam one shot JongKey :)
Pozdrawiam ;3
Dobra, nie bede sie opie***lać... Mam ostatnio braki, potrzebna miłość! Aż ciesze sie jak głupia, że to wszystko rozkwita. Pisz dalej myszko.
OdpowiedzUsuńNo nareszcie! Myślałam, że Jjong już nigdy nie zrozumie co czuje Bummie, na szczęście się doczekałam.
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę dużo weny.:)
+Jeśli masz chęć to zajrzyj do mnie, bowiem zaczęłam właśnie pisać opowiadanie o Shinee. :3
Zapomniałam dodać adresu bloga :
Usuńhttp://shineebright.blogspot.com/
Gratuluję Jonghyun, nareszcie doszedłeś do tego, ze kochasz Kibuma! Wreszcie =^="
OdpowiedzUsuńŻyczymy dalszego, pomyślnego rozwoju spraw ;D
A gdzie gwałt, ja się pytam?!DX
Pozdrawiam i życzę weny <3
Omo, głupi Minho! ;__;
OdpowiedzUsuńJestem dumna z JJonga, w końcu ogarnął mózg :D Poza tym wciąż nie mogę wyobrazić sobie Heechul'a jako tego złego. Nie dość, że wygląda tak uroczo, to z Key stanowiliby dobrą parę >D
O mój spaczony umyśle...
Taemin jest słodki i takiego najbardziej go lubię. Poza tym motyw kurczaków Onew jest nieśmiertelny i najlepszy.
Mam taką małą sugestię. Może mam już jakąś wadę wzroku przez to gapienie się w ekran, ale mogłabyś robić jakieś odstępy albo akapity w tekście. Byłoby chyba bardziej czytelnie ^^
Życzę weny i pozdrawiam!
A ja właśnie idealnie sobie Heechula wyobrażam jako tego złego, ale nie mam zielonego pojęcia czemu. XDD
OdpowiedzUsuńJa w ogóle jestem głupia, bo czekałam i czekałam na ten rozdział, aż wreszcie nie zauważyłam, że wyszedł już 4 lutego. -,- Pomijając jednak mój idiotyzm... part świetny, jak wszystkie zresztą. Czekam z niecierpliwością na następny. :3
Przeczytałam wszystko jednego dnia, jako, że leżę chora w łóżku i tonę w chusteczkach, więc zupełnym przypadkiem natknęłam się na tego bloga i nie żałuję, z niecierpliwością oczekuję nowego rozdziału :3
OdpowiedzUsuńBożebożeboże. *-* Nawet nie wiesz ile emocji we mnie wyzwalasz. Mam ogromną nadzieję, że niedługo pojawi się kolejny rozdział. Pisz dalej i duuuużo weny Ci życzę. Powodzenia. ;] ;*
OdpowiedzUsuńJeszcze nie dodałam komentarza ? Co za niedopatrzenie z mojej strony ! ;)
OdpowiedzUsuńA teraz będziesz miała idealnie 10 ;D
Moje serducho nie wytrzymuje takich emocji i musiałam mieć dwa podejścia aby to przeczytać ale udało się ;D Nie krępuj się pisz dalej ! Pozdrawiam i serdecznie zapraszam ---> http://2min-fantasy.blogspot.com/
Nominowałam cię :)
OdpowiedzUsuńhttp://sham-vs-love.blogspot.com/2013/02/the-versatile-blogger.html
Nominowałam Cię ^^
OdpowiedzUsuńhttp://opowiadania-kuroshitsuji.blogspot.com/2013/02/the-versatile-blogger.html
Nominowałam cię: http://come-and-fill-my-heart.blogspot.com/2013/02/the-versatile-blogger.html :)
OdpowiedzUsuńNyaaa, przeczytałam Twoje opo już jakiś czas temu w JEDEN dzień, bo byłam akurat chora =.=' Kochana, ten blog jest NIEZIEMSKI ! *.* Zdesperowana szukałam jakiegokolwiek opowiadania o JongKey i wreszcie go znalazłam ! <3
OdpowiedzUsuńBłagam Cię, PISZ następny, nie każ czekać mojemu spragnionemu tej pięknej miłości sercu czekać TT^TT
KOCHAM CIĘ ZA TO OPO ! <3333 *////* Hwaiting ! :3
PS Jakbyś mogła, poinformujesz mnie na gg o kolejnym rozdzialiku ? 15639291 ^ ^ Byłabym bardzo wdzięczna *^*
Nominowałam Cię. Więcej info na http://www.yaoishinee4ever.blogspot.com
OdpowiedzUsuńOOO, w koncu Jong przejrzal na oczy ale pytanie zostaje czy zdobedzie sie na wyznanie swoich uczuc, bo Key-owi ciezko to przychodzi. Moze w koncy cos ruszy miedzy nimi. Minho to tez slepota, a Tae taki uroczy w swoim zakochaniu
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do The Versatile Blogger. Szczegóły na http://kpop-fanficki-pl.blogspot.com/ :3
OdpowiedzUsuńCo poradzić, ja też cię cię nominuję do The Versatile Bogger :D http://shininigff.blogspot.com/ <-- tu więcej na ten temat xd
OdpowiedzUsuńswoją drogą byłam pewna, że skomentowałam ten rozdział ;c
Super rozdział czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńmamo, w takim momencie zakończyć, no wiesz co?! umarłam!
OdpowiedzUsuńcodziennie wchodzę po kilka razy, żeby zobaczyć czy czegoś nowego nie dodałaś... no weź nas nie męcz dłużeeeej! my czekamyyyy!
zapraszam do czytania i komentowania : }
http://wiezirodzinne.blogspot.com/
Jeszcze raz ja ^ ^' Otóż zaczęłam pisać swoje ff o Jongkey i byłabym baardzo wdzięczna, gdybyś rzuciła na nie okiem =3=
OdpowiedzUsuńhttp://feel-my-heartbeat-jongkey.blogspot.com/
Z góry dziękuję ^3^
Nominowałam Cię do "The Versatile Blogger" ^^
OdpowiedzUsuńszczegóły na : http://shineeyaoilove.blogspot.com/2013/03/the-versatile-blogger.html
Rajuu cudowne~! Kiedy kolejna część? Już po prostu wytrzymać nie mogę ^^
OdpowiedzUsuńJa również Cię nominowałam --> http://www.japonskieoczko.blogspot.com/2013/03/the-versatile-blogger-dziekuje-za.html
gratuluję :)
<3. Nich dodać nic ująć.<3
OdpowiedzUsuń________________________________
Hejka, sory za spam, ale :
Lubisz K-Pop, J-Rock lub inną muzykę azjatycką ? Chcesz żeby w Bravo były plakaty ? Podpisz się, skopiuj tę wiadomość i poślij dalej !
http://www.petycjeonline.com/plakaty_zespoow_azjatyckich_w_bravo
W końcu Dinożarł zrozumiał co czuje do Divy! *w* Ile na to czekałam >w<
OdpowiedzUsuńOnew taki w skowronkach XD