No i wygrało Love Pain. Jedziemy z tym koksem!
Komentarze mile widziane ;) Jak zobaczę ich dużo to z przyjemnością zabiorę się za następny rozdział. Dziękuję za poprzednie opinie, przydały się bardzo mocno, bo nabrałam chęci na pisanie. <3 Pozdrawiam i miłej lektury ;>
W pokoju obok na łóżku siedziała postać. Wyglądała na lekko
przerażoną, a właściwie to zszokowaną. Był to Kim Jonghyun, który miał okazję,
szukając odpowiednich ciuchów na dzisiejsze wyjście znaleźć coś ciekawego na
swoim łóżku. Była to mała koperta. Rozradowany bez wahania sięgnął po nią, bo z
czym mogą kojarzyć się koperty? Przede wszystkim z rachunkami, wezwaniami do
sądu, ale także listami miłosnymi. Łudził się i to bardzo, że w środku znajdzie
coś, co pocieszy jego rozgoryczone serce. Na początku natrafił na małą
karteczkę ze znanym mu pismem, przeczytał ją i z mocno bijącym sercem wyciągnął
pozostały dodatek koperty. "Co to ma kurna być?!" -
pomyślał i wybiegł z pokoju. Została po nim tylko mała karteczka, która
znalazła swoje miejsce na dywanie.
Będę czekał przed domem. Lepiej się pospiesz, jeśli chcesz
to jeszcze naprawić.
- Chłopie, gdzie ty leziesz?
Morze na nas czeka! - blondyn wymijając każdego z przyjaciół, pędził ze
zwinnością ku drzwiom. Spotkał się ze zdziwionymi spojrzeniami i
niewypowiedzianymi pytaniami. W tym momencie nic nie było w stanie go
zatrzymać. Nie mógł się spóźnić, bo konsekwencje mogą stać się miażdżące. Czy
właśnie teraz wszystko od niego zależy? To słowo "wszystko"
podziałało na niego jak spotkanie ciała z rozżarzonym węglem. Nie miał czasu na
głębsze refleksje. Buty na nogi, ostatni spokojny wdech i odgłos świadczący o
pracującym zamku od drzwi.
- Zaraz
wrócę - zdążył krzyknąć i zniknął za potężnymi drzwiami.
Reszta grupy spojrzała na
siebie, nikt nie potrafił wytłumaczyć dziwnego zachowania Jonghyuna, ale jednak
mieli tą wiedzę, że ich wspólny przyjaciel lubił znikać i pojawiać się
znienacka. Przywykli do tego jak do innych własnych przyzwyczajeń, bo bycie wyjątkową
rodziną wcale nie jest łatwe, ale pewne jest to, że dobro drugiej osoby jest
ważniejsze od własnego dobra - właśnie taka myśl pojawiła się w głowie
starszego Kima. Była ona jego jedyną towarzyszką w drodze ku ciężkim
wyborom.
- Na
pewno zaraz wróci - lider uśmiechnął się ciepło do swoich towarzyszy i ukazując
rządek białych zębów jako pierwszy skierował się ku wyjściu na plażę. Tego
chłopaka wszystkie niewidoczne siły ciągnęły ku ciepłemu morzu. Nawet nie
musiał nic mówić żeby pozostali podążyli za jego śladami. Minho i Taemin
złapali za sprzęty do nurkowania i przepychając się w drzwiach narobili dużo
hałasu, ściągając na siebie uwagę.
-
Minho, możesz ruszyć ten swój tyłek, bo nie mam jak przejść? - tancerz popchnął
z całej siły rapera, dzięki czemu jego przestrzeń nie była już tak ograniczona.
- Tae,
co ty robisz?! - Minho nieco zdezorientowany wylądował dwa metry dalej od
swojego kolegi. "Co w niego wstąpiło? Ja mu zaraz dam!" -
pomyślał gniewnie i szybko wcielił swój plan w życie. Powędrował nie tylko
wzrokiem ku Taeminowi, bo kilka wdechów późnej był tuż obok niego, a to co miał
za chwilę zrobić było komiczne w jego wykonaniu. Można było nazwać to prawdziwą
kłótnią małżeńską. Maknae krzyczał wniebogłosy, a brunet, który trzymał go w
swoich objęciach wydawał dźwięki przypominające śmiech dwulatka.
-
Minho-o, postaw mnie natychmiast na ziemię! Rozumiesz?! - wyrywał się, ale jego
starania szły na marne. Byli coraz bliżej wody, oboje wiedzieli jak to się
skończy.
-
Choi Minho, jeżeli zaraz mnie nie puścisz to... - młodszy nie do kończył swojej
groźby, bo poczuł jak jego ciało ląduje w wodzie. W tym momencie nawet
ona nie potrafiła ostudzić jego gniewu.
-
Za późno! - swoją wypowiedź przyozdobił szyderczym uśmieszkiem. Postanowił
zagrać poważnego, ale duszenie w sobie śmiechu nie wychodziło mu za dobrze, a
szczególnie gdy odnalazł wzrok Taemina i jego wymalowaną wściekłość na
twarzy.
-
Może pomożesz mi wstać? - chłopak uśmiechnął się ujmująco, wiedział, że to
zadziała na bruneta. Gdy ten podał mu swoją rękę z całej siły pociągnął za nią
i usłyszał głośny plusk wody. Teraz już leżeli wspólnie w wodzie i wspólnie
naśmiewali się z własnych poczynań. Wspaniale się dopełniali i znali na wylot,
każde ich zagranie było zaplanowane z myślą o tym, że drugi niczego się nie
spodziewa. Gdyby nie przyjacielskie sprzeczki ich wspólne życie byłoby
prostolinijne - bez żadnych dodatków, które miały moc jednoczenia.
Dwójce
kłótliwych przyjaciół przyglądali się Onew i Key. Stali na tarasie i nie
odzywali się do siebie. Może chcieli, ale nie potrafili przerwać łagodnej
ciszy, którą barwiły odgłosy morskich fal i śmiechów. Kolorowy trzymając się
barierki, w myślach łapczywie sięgał wspomnień, które wywoływały uśmiech na
jego twarzy. Wszystkie te obrazy przedstawiały najśmieszniejsze sceny w jego
życiu. Wzrok miał nieobecny, ale małe ogniki, które świeciły mocnym blaskiem,
dawały wrażenie, że wspomnienia te były ciepłe i pełne emocji. Chwilę dumania
przerwał lider:
-
Dołączysz do nich? - uśmiechnął się delikatnie i położył koledze rękę na
ramieniu. "Biedny Key. Przecież to widać gołym okiem, że ten chłopak
jest kompletnie nieobecny. Trzeba go ściągnąć na ziemię!" - pomyślał
i poczekał na reakcję rapera. Chłopak pokręcił głową jakby został rozbudzony z
ciężkiego snu.
-
Już idę, idę - odpowiedział szybko i zabrał od starszego sprzęt do
nurkowania.
- Naprawdę nie
musisz się o niego martwić. - usłyszał cichy głos niedaleko swojego ucha.
-
Przecież nie martwię! - energicznie skierował się ku schodkom na plażę.
-
Key, poczekaj chwilę! - zatrzymał go ten sam głos należący do Jinkiego.
- Wiesz, że
się wszyscy martwią o ciebie? Naprawdę od kilku dni zachowujesz się dziwnie.
-
Taemin i Minho na nas czekają - prosta zmiana tematu jest idealna w momencie
gdy nie chcemy otwierać się przed kimś, ale niestety, moi drodzy takie sztuczki
nie działają na naszego lidera. Jedzenie, piękne kobiety, ale na pewno nie
ucieczka przed ważną rozmową.
-
Oni są zajęci sobą, nie będziemy im przeszkadzać, - zawahał się przez chwilę i
dodał - a oni nam.
"Czyli
jednak coś zauważył! Czy tak bardzo widać po mnie, że ja...?" - niesforne
myśli nie dawały spokoju Kibumowi. Spojrzał na przyjaciela i wiedział, że musi
mu się poddać. Musi osobiście się obronić przed dociekliwością starszego. Kto
nie jak on potrafi uniknąć ciekawskich pytań? Tylko Taemin umie wyciągnąć z
niego wszystko, nie dziwmy się miał do tego talent. Wziął głęboki oddech i żeby
dodać sobie otuchy pomyślał, że to przyjacielska rozmowa - "To tylko
i wyłącznie przyjacielska rozmowa, Onew nic nie wie... I się nie dowie".
-
O czym tak ciągle myślisz? - padło pierwsze i o dziwo bardzo trudne
pytanie.
-
O niczym - uśmiechnął się sztucznie. Nie brzmiało to w żadnym stopniu
przekonująco. Żeby nie zachwiać swojej i tak niestabilnej pozycji po chwili
dodał:
-
Jestem po prostu trochę z-zmęczony - spuścił wzrok i intensywnie wpatrywał się
w swoje dłonie.
-
Czym jesteś tak zmęczony? - głos starszego zrobił się łagodny i ciepły. Nie
było nic w nim groźnego. Taki ruch był idealny, ponieważ Kim poczuł przez
chwilę, że mógłby powiedzieć wszystko. Mógłby zrobić z Onew swojego powiernika.
Niestety strach sparaliżował jego całe ciało.
-
Chodzi o Jonghyuna?
Nie
musiał odpowiadać. Na dźwięk jego imienia głowa sam powędrowała ku górze,
spojrzenie stało się bardziej wyraźne, a mięśnie twarzy napięły się delikatnie.
Onew spojrzał się na młodszego przyjaciela i próbował wybadać, co tak naprawdę
leży mu na duszy. Musi to być coś ciężkiego, z czym nie potrafi sobie poradzić.
Przez pewien czas było to zadanie bardzo proste dla Kibuma, dopóki nie zdał
sobie sprawy kto tak naprawdę jest jego "ciężarem".
Gdyby
nie kolejne wydarzenia najprawdopodobniej rozmowa weszłaby na wyższy poziom i
stałaby się jedną z najważniejszych w tym opowiadaniu, lecz nie wszystko jest i
będzie takie proste.
Żeby zyskać na czasie Kolorowy odwrócił głowę w lewą stronę
i przez przypadek zobaczył jakąś postać w oknie.
- To
jest okno od mojego pokoju? - zapytał się sam siebie. Zerwał się na równe nogi
i pozostawiając lidera w głębokim zdumieniu, machinalne wbiegł do domku. Z
bijącym sercem i szerokim uśmiechem na twarzy otworzył drzwi. "To na
pewno on!" - z tą nadzieją, która okazała się być prawdą oparł się o
ścianę. Nie mógł przestać się uśmiechać. Co się z nim działo?
- W końcu
wróciłeś! - barwa jego głosu była niezaprzeczalnie czysto udekorowana tęsknotą.
Została ona zaspokojona, więc reszta negatywnych uczuć ulotniła się.
-
Gdzie byłeś? - nie poczekał na odpowiedź i zadawał kolejne pytania - Czemu
jeszcze się nie przebrałeś? Taemin i Minho już dawno w wodzie, Onew też zaraz
wchodzi, a ja czekałem na ciebie. Mam taki pomysł! Moglibyśmy pójść później na
spacer? Dawno nigdzie sami nie chodziliśmy, a dzisiaj podobno ma być ładny
zachód słońca. Co ty na to? Tylko nie daruję ci tego jak nie wejdziesz do wody!
Obiecałeś mi, że nauczysz mnie nurkować. Co prawda było to... Kilka miesięcy
temu, ale ja pamiętam.
Kibum
mówił jak mała trajkocząca dziewczynka, która opowiadała swojej mamie pierwszy
dzień w szkole. Chłopak nie mógł się opamiętać. Szczęście biło od niego na
wszystkie strony. Pierwszy raz od krótkiej rozmowy z Onew wyglądał
prześlicznie. Rumieńce zagościły na jego policzkach, a spojrzenie było tak
urzekające, że nie można było oderwać od niego wzroku. Jonghyun odwrócił się
twarzą do swojego przyjaciela. Oczarowany wpatrywał się w niego i powtarzał
sobie w myślach "Muszę.". Gdy młodszy Kim zauważył, że coś jest
nie tak cała euforia w mgnieniu oka zniknęła, a zamiast niej pojawiło się
zwątpienie.
-
C-coś się stało? - zadał pytanie bardzo delikatnie. Po wyrazie twarzy Jonghyuna
można było domyśleć się, że scena to wcale nie będzie obfitowała w serduszka,
kucyki i inne fantastyczne dodatki. Chłopak nie odpowiedział, usilnie starał
się nie dać ponieść się emocją. Tak naprawdę był w szoku jak twarz Kibuma
zmieniała się ze szczęśliwej w wyraźnie bijącą bólem i skrzywdzeniem. "Jeżeli
tego teraz nie zrobię to będzie tak jak powiedział Heechul. Nikt z nas tego nie
chce." - pomyślał i wrócił do przerwanej czynności.
-
Jjong! - Kibum nie wytrzymał, cały dygotał z nadmiaru emocji - Możesz mi
wytłumaczyć co ty robisz? Podszedł do niego i z całej siły uderzył go w ramię.
Nic to nie dało. Blondyn pozostawał głuchy na pytania Kolorowego, który dopiero
teraz zauważył, co tak naprawdę robi jego przyjaciel.
-
C-czy ty się pakujesz?! - otworzył oczy ze zdumienia i oddalił się nieco ku
drzwiom. Nie mógł uwierzyć, naprawdę nie potrafił zrozumieć zachowania
starszego. Zakrył usta dłonią i bez żadnego słowa czekał na dalszy rozwój
wydarzeń. Nie był w stanie niczego zrobić, a bardzo chciał w tym momencie
zarzucić mu się na szyję i powiedzieć coś, co mogłoby go zatrzymać. Ale
wydawało się, że to już koniec. Jak przez mgłę usłyszał kilka słów blondyna,
których nie był w stanie zarejestrować. Stał jakby cały jego świat na chwilę
przestał istnieć. Poczuł tylko dotyk dłoni na ramieniu i wraz z jego odejściem
kompletną pustkę.
Minęła
krótka chwila nim zdążył powrócić emocjami na swoje miejsce. Postanowił
zadziałać i zatrzymać go. "Powiem mu!" - obiecał sobie i
pognał ile sił w nogach przed dom. Widział odjeżdżającą taksówkę i zarys twarzy
blondyna na tylnym siedzeniu.
-
Jonghyun! - krzyknął i dodał trochę ciszej - Nie odjeżdżaj.
Pustka.
Głęboka i niekończąca się pustka pojawiła się w jego wnętrzu. Czy ktokolwiek
potrafił mu wytłumaczyć, co tak naprawdę przed chwilą się stało? Czy właśnie
stracił przyjaciela - najlepszego kumpla, który mógł stać się kimś więcej gdyby
nie przeciwności losu? Tak właśnie się stało. I nie doszłoby do tej sytuacji
gdyby nie jedna mała intryga. Czego ludzie nie potrafią zrobić, gdy chcą zdobyć
czyjeś serce. Niestety pożądane serce jest w tym momencie zranione i należy już
do kogoś innego.
Kolorowy
nawet nie wiedział jak i kiedy ponownie znalazł się w swoim pokoju. Siedział na
łóżku Jonghyuna i trzymał w ręku telefon. Miał zamiar dzwonić do niego dopóki
nie da znaku życia.
-
Musi mi wszystko wyjaśnić - rzekł do siebie i zanim zadzwonił przyuważył
bystrym okiem wystający materiał spod poduszki. Zaintrygowany sięgnął po obiekt
i spostrzegł, że trzyma w rękach koszulkę Jonghyuna. Była to jego ulubiona,
zawsze ją ze sobą zabierał i nazywał swoją szczęśliwą, bo dostał ją od Kibuma
rok temu w prezencie. To wspomnienie wystarczyło żeby Kolorowy wpadł we własną
sieć przygnębienia. Nawet nie wiedział ile minut czy może godzin minęło od
odejścia blondyna. Położył się wraz ze znalezioną koszulką i czekał na
cokolwiek. Na jakiś znak od niego. Małą wiadomość z przeprosinami czy może
wyjaśnieniem. Zamiast tego w jego pokoju pojawił się Onew.
-
Bummie - rzekł wchodząc - idę do sklepu, kupić ci coś?
Na
widok chłopaka przestraszył się niezmiernie i podbiegł do niego. Położył rękę
na czole i zapytał się:
-
Źle się czujesz? - powiedział, badając temperaturę - Wyglądasz strasznie blado.
Czy coś się stało?
-
Jonghyun wyjechał.
-
Jak to wyjechał?!
-
Nie ma go. Zniknął.
-
On chyba sobie z nas żartuje! Bez słowa wyjechać. Idiota! - rozejrzał się po
pokoju i w duchu przyznał rację Kolorowemu. Wszystkie jego ciuchy zniknęły.
Poczuł chwilową bezradność i wewnętrzny gniew. "Co on sobie do
cholery wyobraża?!". Zwrócił sie do Kibuma, który był w gorszym
stanie:
-
Dzwoń do niego, ja idę zawołać chłopaków.
Po
wydaniu prostego rozkazu skierował się ku wyjściu, lecz jego zainteresowanie
przykuła mała karteczka, która leżała koło szafki nocnej. Niby w miejscu mało
widocznym, ale jednak została znaleziona przez lidera. Jemu nic ważnego nie
umknie. "Co to jest?" - pomyślał badawczo i szybko wziął zgubę do ręki.
Nie chciał ściągnąć uwagi na siebie, więc wykonywał precyzyjne ruchy. Kartka była naderwana, a słowa
brzmiały kompletnie bezsensownie.
... jeśli chcesz to jeszcze naprawić.
-
Co naprawić? - to pytanie nurtowało go przez całe popołudnie. Wiedział, że nie
była to zwykła wiadomość i być może dotyczyła Jonghyuna, którego swoją drogą
miał ochotę zabić. Poszedł po resztę drużyny i zaczął wspólną burzę
mózgów.
Późnym
wieczorem poszukiwany chłopak siedział w samolocie i zastanawiał się nad
wszystkim, co przed chwilą miało miejsce. Czy dobrze zrobił, że zostawił
Kibuma? Tak strasznie tego żałował, ale nie złośćmy się na niego, bo nie miał
wyboru. Dowodzi na to scena, która miała miejsce tego popołudnia.
*****
-
No i gdzie on jest? - skrzyżował ręce na klatce piersiowej i postanowił kawałek
przejść się wzdłuż ulicy. Zanim pozwolił swoim myślą skupić się na jednej
osobie usłyszał podejrzany głos, który dochodził z krzaków. Lekko wystraszony
podszedł bliżej żeby zbadać tożsamość osoby, który wołała go po imieniu.
-
Jonghyun! - usłyszał ponownie i odnalazł wzrokiem Siwona.
-
Co ty tu robisz?! - chłopak zacisnął pięści ze złości. Przed oczyma stanęły mu
obrazy z poprzedniej imprezy.
-
Nie czas na zadawanie pytań - był wyraźnie wystraszony i zdeterminowany - Muszę
cię przed czymś ostrzec.
- Ty mnie?
Nie żartuj sobie. Spieszę się - machnął na niego ręką i szybko zostawił.
-
Zatrzymaj się! Chodzi o Heechula.
Zadziałało. Blondyn zatrzymał się i czekał na dalsze słowa
wokalisty SuJu.
-
On coś kombinuje. Lepiej na niego uważaj, bo nawet ja nie potrafię go już
zatrzymać. Dokładnie wiesz o co mi chodzi. Myślę, że on chce zdobyć twojego
przyjaciela. Wynajął kobietę żeby mu w tym pomogła. Uwierz mi, że nie robię
tego żeby namieszać ci w głowie, albo po to żeby skłócić nasze zespoły.
Naprawdę tego nie chcę! Ale wiem jaki potrafi być Heechul gdy czegoś pragnie.
To musi być jego. A właściwie on musi być jego.
-
To niech wybije sobie Kibuma z głowy! - rzekł hardo i zniknął, bo usłyszał
nieopodal pisk opon.
-
To na pewno on. Mnie tu nie było. - po Siwonie nie było śladu. Jak szybko
przyszedł tak szybko zniknął. "Niech tylko spróbuje znowu zakręcić w
głowie Bummiemu to tym razem nie ja, ale on będzie grzał łóżko szpitalne! Zaraz
zobaczymy, co on chce ode mnie" - pomyślał, włożył ręce do kieszeni i
udał się ku pojazdowi. Rozpoznał samochód, bo podobnym Hee przyjechał pod ich
dom kiedy pierwszy raz umówił się z Key. Pod wpływem tego wspomnienia fala
gniewu rozlała się po całym ciele, a adrenalina sprawiła, że w tym momencie był
w stanie zrobić wszystko żeby chronić przyjaciela.
Gdy
był blisko pojazdu szyba przy pierwszych drzwiach uchyliła się ukazując na
miejscu kierowcy zakapturzoną postać.
- Jednak
przyszedłeś - przemówiła pogardliwie. Zapraszam do auta, Jonghyun.
Słowa te były prawdziwym odzwierciedleniem tego, co Heechul
czuł względem Jjonga. Była to ociekająca jadem niechęć i poczucie wyższości nad
swoim wrogiem. Blondyn postarał się opanować i żeby przypadkiem nie rozpętać
bójki bez słowa skierował się ku drugim drzwiom i zajął miejsce obok
ciemnowłosego, który bez uprzedzenia rozpoczął monolog.
-
Bardzo długo czekałem na tą rozmowę i mam nadzieję, że zrozumiesz o co mi
chodzi. Pewnie się spodziewasz czego od ciebie wymagam, ale i tak ci wszystko
wyjaśnię.
Jonghyun
chciał mu przerwać, ale został przygnieciony gniewnym spojrzeniem Heechula.
Przez chwilę on miał prawo głosu.
-
Najprościej mówiąc... Masz zostawić Kibuma. Naprawdę nie podoba mi się to jak
ty go traktujesz, ciągle sprawiasz mu ból, a ja pojawiając się zamiast ciebie
będę mógł dać mu szczęście. I zrobię to, ale bez twojej obecności.
Na
krótką chwilę zapanowała cisza. Blond wokalista musiał poukładać sobie
wszystkie fakty, które przed momentem usłyszał. Po samochodzie rozległo się
ciche westchnienie Heechula.
-
Wyobraź sobie, że wszystko, co było pomiędzy wami jest jedną wielką pomyłką.
Zniknij jak najszybciej, a ja i on będziemy szczęśliwi. Chyba tego nie chcesz
żeby on cierpiał, prawda?
Serce biło mu coraz mocniej, a ręce niebezpiecznie dygotały.
-
Nie.
-
Też tak myślę - poprawił ciemny kosmyk, który nonszalancko opadał na prawe oko.
-
Ładnie wyszliście na tym zdjęciu.
"Zdjęcie!" -
pomyślał krytycznie i wyjął fotografię z kieszeni. Przedstawiała ona dwie
postacie, które klęcząc przy sobie wymieniały delikatny pocałunek. Wszystko
działo się na plaży dwa dni temu.
-
Skąd to masz?!
-
To już nieważne. Zapomnij o tym i o całej reszcie, bo gdy ty zabawiałeś się w
klubie z panienkami ja spędzałem wyjątkowe chwile z Kibumem. - tutaj Jonghyun
podniósł brwi ze zdziwienia - Nawet o niczym nie wiesz.
Blondyn
schował fotografię do kieszeni. Nie potrafił nic powiedzieć. W tym, co mówił
ciemnowłosy było trochę prawdy. Musi zniknąć.
-
On cię nie kocha. Przestań go zwodzić i w końcu zniknij, bo jak nie to wiesz,
co się stanie z tymi zdjęciami. To by zniszczyło wszystko.
-
On będzie z tobą szczęśliwy? - usłyszał jak wyrazy same wychodziły z jego
wnętrza.
-
Będzie.
-
Tyle mi wystarczy. - wyszedł z samochodu. Nie chciał już go więcej widzieć, po
całej rozmowie już wie dokładnie, co ma ze sobą zrobić. Zanim zamknął drzwi
usłyszał ostatnie ostrzeżenie.
-
Przystojniaku, jeszcze jedno. Uważaj na siebie i na to, co robisz, bo ja będę
cię obserwował i sprawdzał. Masz godzinę żeby zniknąć, bo sam wiesz, co się
stanie - pomachał mu zdjęciem przed twarzą i uśmiechnął szyderczo. Plan się
udał.
*****
Było
to zaledwie kilka godzin temu, a nadal miał przed sobą ten złośliwy wyraz
twarzy Heechula. "Musiałem to zrobić" - powtarzał sobie w
myślach. Przykleił nos do szyby i próbował z całej siły odepchnąć od siebie
poczucie winy. Jak na złość nie potrafił uspokoić rozszalałego serca, a w tym
nie pomagał mu wibrujący telefon, który co krótką chwilę przypominał o swojej
obecności. Wyjął go z kieszeni i włączył wyświetlacz, na którym brzmiała
informacja:
29 nieodebranych połączeń od Bummie
8 nowych wiadomości od Bummie
2 nowe wiadomości od Chicken
Nie
potrafił odczytać wiadomości od Key, otworzył tylko te, które wysłał mu lider.
Nie brzmiały one wcale gniewnie tak jak się spodziewał. Jedna z nich
najbardziej uderzyła jego wnętrze.
Odezwij się. Wszyscy się denerwujemy. Co mam powiedzieć
Key?
Onew
Napisał krótką odpowiedź:
Wytwórnia mnie wezwała. Nie martwcie się
J
Pomyślał,
że będzie to najlepsze wyjście. Gdy schował telefon do kieszeni natrafił na
zdjęcie, które dostał od Heechula. Gdy dokładniej przyjrzał się fotografii
zaczynał bardzo powoli wszystko sobie przypominać, a wtedy usłyszał w głowie
beznamiętny głos ciemnowłosego - "On cię nie kocha".
Uch... Joooong głupku, czemu uwierzyłeś temu palantowi?! Jeju -.- Key cie kocha, ogarnij to wreszcie -.- a tak Hee miał rację i rzeczuwiście krzywdzisz Bumka -.-
OdpowiedzUsuńJakie słodkie 2min *.* rozpływam się, takie pocieszne i kochane~
Cieszę się, że znów pojawiają się wpisy *.* nie mogłam się doczekać kontynuacji JongKey *.*
zgadzam sie z Maknae :) Rozdział świetny !! weny życzę i z niecierpliwościa wyczekuję na nowy wpis z love pain ;p
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jak się ciszę na nowy rozdział! *__*
OdpowiedzUsuńUderza mnie mocno fakt, ze Jong musiał paść ofiarom intrygi Heechula. Podnosisz adrenalinę dziewczyno i to baaardzo! XD
Fajnie byłoby, jakby wreszcie się odnaleźli w tej całej sytuacji, bo jak na razie, to coś marnie im idzie a los im wcale nie pomaga =_="
Czekam na kolejny rozdział, no i na Trendy Love! Pozdrawiam i weny <3
Jak to "On cię nie kocha"?! O.o
OdpowiedzUsuńJongi, Key cię kocha, nie wierz w to!
HeeChul, pomimo mojej słabości do twojej skromnej osoby, nienawidzę cię ;-;
Rozdział wspaniały, jak każdy inny ;D
Czekam niecierpliwie na dalszy ciąg! xDDD
Niech wena cię nie opuszcza ;)
Nie wierz temu palantowi! Key cię kocha, Jjongi...
OdpowiedzUsuńTo się zaplątało w tym rozdziale xD Świetny jest i tyle. 2Min się układa, ale JongKey ma problem... Super-Junior-owy problem :P
Pozdrawiam ;3
Rozdział genialny! Tak na niego czekałam XDDD Nawet się nie zastanawiaj, tylko od razu bierz się za pisanie następnego! Boże, Love Pain to najlepsze ever jakie kiedykolwiek czytałam ^^ uwielbiam jak piszesz xD
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny rozdział? Już nie mogę się doczekać!
JongKey boooooooooooże jakie to cudowne, ja wiem że niedługo wszystko będzie u nich w porządku, a takie dramaty i kłótnie dodają pikanterii, genialne po prostu xD daaaaaj kolejny rozdział xD / shitsu
super!! czekam na ciąg dalszy~
OdpowiedzUsuńShin~
Świetny rozdział . ! ; D Naprawdę mi się podobał ten wyjazd Jjong'a .. eh .. no kurde czemu słuchasz tego Heechula .. Key cię kocha bardzo . ! Eh .. Nie mogę sie doczekac na nowy rozdział . Mam nadzieje że bedzesz miała czas go napisać szybciutko . ; > Weny ! Hawaiting . ! ; > SangKyo
OdpowiedzUsuńWciągnęło mnie to! Przeczytałam wszystko w jedna noc....a teraz chyba nie zasnę....kobieto dlaczego ty mnie tak dręczysz!?
OdpowiedzUsuńTyle przegrać...
Czekam na dalszy ciąg! Nie mogę się doczekać co będzie dalej! Życzę weny. HWAITING! :D
ZXCVB świetny rozdział! Doprowadziłaś mnie do płaczu ;D
OdpowiedzUsuńAaahh.. kopnęłabym Heechula :/
Wkurza mnie Heechul,ale ma racje krzywdzisz Kibum więc ogarnij się i bądź z Divą.Jak mogłeś mu uwierzyć? Przecież Key Cie kocha,mocniej niż ktokolwiek! -.-
OdpowiedzUsuń