niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 22 "Zniknij jak najszybciej"

No i wygrało Love Pain. Jedziemy z tym koksem!
Komentarze mile widziane ;) Jak zobaczę ich dużo to z przyjemnością zabiorę się za następny rozdział. Dziękuję za poprzednie opinie, przydały się bardzo mocno, bo nabrałam chęci na pisanie. <3 Pozdrawiam i miłej lektury ;>


W pokoju obok na łóżku siedziała postać. Wyglądała na lekko przerażoną, a właściwie to zszokowaną. Był to Kim Jonghyun, który miał okazję, szukając odpowiednich ciuchów na dzisiejsze wyjście znaleźć coś ciekawego na swoim łóżku. Była to mała koperta. Rozradowany bez wahania sięgnął po nią, bo z czym mogą kojarzyć się koperty? Przede wszystkim z rachunkami, wezwaniami do sądu, ale także listami miłosnymi. Łudził się i to bardzo, że w środku znajdzie coś, co pocieszy jego rozgoryczone serce. Na początku natrafił na małą karteczkę ze znanym mu pismem, przeczytał ją i z mocno bijącym sercem wyciągnął pozostały dodatek koperty. "Co to ma kurna być?!" - pomyślał i wybiegł z pokoju. Została po nim tylko mała karteczka, która znalazła swoje miejsce na dywanie.

Będę czekał przed domem. Lepiej się pospiesz, jeśli chcesz to jeszcze naprawić.  

             - Chłopie, gdzie ty leziesz? Morze na nas czeka! - blondyn wymijając każdego z przyjaciół, pędził ze zwinnością ku drzwiom. Spotkał się ze zdziwionymi spojrzeniami i niewypowiedzianymi pytaniami. W tym momencie nic nie było w stanie go zatrzymać. Nie mógł się spóźnić, bo konsekwencje mogą stać się miażdżące. Czy właśnie teraz wszystko od niego zależy? To słowo "wszystko" podziałało na niego jak spotkanie ciała z rozżarzonym węglem. Nie miał czasu na głębsze refleksje. Buty na nogi, ostatni spokojny wdech i odgłos świadczący o pracującym zamku od drzwi.

             - Zaraz wrócę - zdążył krzyknąć i zniknął za potężnymi drzwiami. 
         Reszta grupy spojrzała na siebie, nikt nie potrafił wytłumaczyć dziwnego zachowania Jonghyuna, ale jednak mieli tą wiedzę, że ich wspólny przyjaciel lubił znikać i pojawiać się znienacka. Przywykli do tego jak do innych własnych przyzwyczajeń, bo bycie wyjątkową rodziną wcale nie jest łatwe, ale pewne jest to, że dobro drugiej osoby jest ważniejsze od własnego dobra - właśnie taka myśl pojawiła się w głowie starszego Kima. Była ona jego jedyną towarzyszką w drodze ku ciężkim wyborom. 
         - Na pewno zaraz wróci - lider uśmiechnął się ciepło do swoich towarzyszy i ukazując rządek białych zębów jako pierwszy skierował się ku wyjściu na plażę. Tego chłopaka wszystkie niewidoczne siły ciągnęły ku ciepłemu morzu. Nawet nie musiał nic mówić żeby pozostali podążyli za jego śladami. Minho i Taemin złapali za sprzęty do nurkowania i przepychając się w drzwiach narobili dużo hałasu, ściągając na siebie uwagę.
         - Minho, możesz ruszyć ten swój tyłek, bo nie mam jak przejść? - tancerz popchnął z całej siły rapera, dzięki czemu jego przestrzeń nie była już tak ograniczona.
         - Tae, co ty robisz?! - Minho nieco zdezorientowany wylądował dwa metry dalej od swojego kolegi. "Co w niego wstąpiło? Ja mu zaraz dam!" - pomyślał gniewnie i szybko wcielił swój plan w życie. Powędrował nie tylko wzrokiem ku Taeminowi, bo kilka wdechów późnej był tuż obok niego, a to co miał za chwilę zrobić było komiczne w jego wykonaniu. Można było nazwać to prawdziwą kłótnią małżeńską. Maknae krzyczał wniebogłosy, a brunet, który trzymał go w swoich objęciach wydawał dźwięki przypominające śmiech dwulatka.
            - Minho-o, postaw mnie natychmiast na ziemię! Rozumiesz?! - wyrywał się, ale jego starania szły na marne. Byli coraz bliżej wody, oboje wiedzieli jak to się skończy.
            - Choi Minho, jeżeli zaraz mnie nie puścisz to... - młodszy nie do kończył swojej groźby, bo poczuł jak jego ciało ląduje w wodzie.  W tym momencie nawet ona nie potrafiła ostudzić jego gniewu.
            - Za późno! - swoją wypowiedź przyozdobił szyderczym uśmieszkiem. Postanowił zagrać poważnego, ale duszenie w sobie śmiechu nie wychodziło mu za dobrze, a szczególnie gdy odnalazł wzrok Taemina i jego wymalowaną wściekłość na twarzy. 
            - Może pomożesz mi wstać? - chłopak uśmiechnął się ujmująco, wiedział, że to zadziała na bruneta. Gdy ten podał mu swoją rękę z całej siły pociągnął za nią i usłyszał głośny plusk wody. Teraz już leżeli wspólnie w wodzie i wspólnie naśmiewali się z własnych poczynań. Wspaniale się dopełniali i znali na wylot, każde ich zagranie było zaplanowane z myślą o tym, że drugi niczego się nie spodziewa. Gdyby nie przyjacielskie sprzeczki ich wspólne życie byłoby prostolinijne - bez żadnych dodatków, które miały moc jednoczenia. 
            Dwójce kłótliwych przyjaciół przyglądali się Onew i Key. Stali na tarasie i nie odzywali się do siebie. Może chcieli, ale nie potrafili przerwać łagodnej ciszy, którą barwiły odgłosy morskich fal i śmiechów. Kolorowy trzymając się barierki, w myślach łapczywie sięgał wspomnień, które wywoływały uśmiech na jego twarzy. Wszystkie te obrazy przedstawiały najśmieszniejsze sceny w jego życiu. Wzrok miał nieobecny, ale małe ogniki, które świeciły mocnym blaskiem, dawały wrażenie, że wspomnienia te były ciepłe i pełne emocji. Chwilę dumania przerwał lider:
            - Dołączysz do nich? - uśmiechnął się delikatnie i położył koledze rękę na ramieniu. "Biedny Key. Przecież to widać gołym okiem, że ten chłopak jest kompletnie nieobecny. Trzeba go ściągnąć na ziemię!" - pomyślał i poczekał na reakcję rapera. Chłopak pokręcił głową jakby został rozbudzony z ciężkiego snu.
            - Już idę, idę - odpowiedział szybko i zabrał od starszego sprzęt do nurkowania. 
            - Naprawdę nie musisz się o niego martwić. - usłyszał cichy głos niedaleko swojego ucha.
            - Przecież nie martwię! - energicznie skierował się ku schodkom na plażę.
            - Key, poczekaj chwilę! - zatrzymał go ten sam głos należący do Jinkiego.
            - Wiesz, że się wszyscy martwią o ciebie? Naprawdę od kilku dni zachowujesz się dziwnie.
            - Taemin i Minho na nas czekają - prosta zmiana tematu jest idealna w momencie gdy nie chcemy otwierać się przed kimś, ale niestety, moi drodzy takie sztuczki nie działają na naszego lidera. Jedzenie, piękne kobiety, ale na pewno nie ucieczka przed ważną rozmową.
            - Oni są zajęci sobą, nie będziemy im przeszkadzać, - zawahał się przez chwilę i dodał - a oni nam.
            "Czyli jednak coś zauważył! Czy tak bardzo widać po mnie, że ja...?" - niesforne myśli nie dawały spokoju Kibumowi. Spojrzał na przyjaciela i wiedział, że musi mu się poddać. Musi osobiście się obronić przed dociekliwością starszego. Kto nie jak on potrafi uniknąć ciekawskich pytań? Tylko Taemin umie wyciągnąć z niego wszystko, nie dziwmy się miał do tego talent. Wziął głęboki oddech i żeby dodać sobie otuchy pomyślał, że to przyjacielska rozmowa - "To tylko i wyłącznie przyjacielska rozmowa, Onew nic nie wie... I się nie dowie".
            - O czym tak ciągle myślisz? - padło pierwsze i o dziwo bardzo trudne pytanie. 
            - O niczym - uśmiechnął się sztucznie. Nie brzmiało to w żadnym stopniu przekonująco. Żeby nie zachwiać swojej i tak niestabilnej pozycji po chwili dodał:
            - Jestem po prostu trochę z-zmęczony - spuścił wzrok i intensywnie wpatrywał się w swoje dłonie.
            - Czym jesteś tak zmęczony? - głos starszego zrobił się łagodny i ciepły. Nie było nic w nim groźnego. Taki ruch był idealny, ponieważ Kim poczuł przez chwilę, że mógłby powiedzieć wszystko. Mógłby zrobić z Onew swojego powiernika. Niestety strach sparaliżował jego całe ciało. 
            - Chodzi o Jonghyuna? 
            Nie musiał odpowiadać. Na dźwięk jego imienia głowa sam powędrowała ku górze, spojrzenie stało się bardziej wyraźne, a mięśnie twarzy napięły się delikatnie. Onew spojrzał się na młodszego przyjaciela i próbował wybadać, co tak naprawdę leży mu na duszy. Musi to być coś ciężkiego, z czym nie potrafi sobie poradzić. Przez pewien czas było to zadanie bardzo proste dla Kibuma, dopóki nie zdał sobie sprawy kto tak naprawdę jest jego "ciężarem". 
            Gdyby nie kolejne wydarzenia najprawdopodobniej rozmowa weszłaby na wyższy poziom i stałaby się jedną z najważniejszych w tym opowiadaniu, lecz nie wszystko jest i będzie takie proste.
            Żeby zyskać na czasie Kolorowy odwrócił głowę w lewą stronę i przez przypadek zobaczył jakąś postać w oknie.
         - To jest okno od mojego pokoju? - zapytał się sam siebie. Zerwał się na równe nogi i pozostawiając lidera w głębokim zdumieniu, machinalne wbiegł do domku. Z bijącym sercem i szerokim uśmiechem na twarzy otworzył drzwi. "To na pewno on!" - z tą nadzieją, która okazała się być prawdą oparł się o ścianę. Nie mógł przestać się uśmiechać. Co się z nim działo?
          - W końcu wróciłeś! - barwa jego głosu była niezaprzeczalnie czysto udekorowana tęsknotą. Została ona zaspokojona, więc reszta negatywnych uczuć ulotniła się.
          - Gdzie byłeś? - nie poczekał na odpowiedź i zadawał kolejne pytania - Czemu jeszcze się nie przebrałeś? Taemin i Minho już dawno w wodzie, Onew też zaraz wchodzi, a ja czekałem na ciebie. Mam taki pomysł! Moglibyśmy pójść później na spacer? Dawno nigdzie sami nie chodziliśmy, a dzisiaj podobno ma być ładny zachód słońca. Co ty na to? Tylko nie daruję ci tego jak nie wejdziesz do wody! Obiecałeś mi, że nauczysz mnie nurkować. Co prawda było to... Kilka miesięcy temu, ale ja pamiętam. 
            Kibum mówił jak mała trajkocząca dziewczynka, która opowiadała swojej mamie pierwszy dzień w szkole. Chłopak nie mógł się opamiętać. Szczęście biło od niego na wszystkie strony. Pierwszy raz od krótkiej rozmowy z Onew wyglądał prześlicznie. Rumieńce zagościły na jego policzkach, a spojrzenie było tak urzekające, że nie można było oderwać od niego wzroku. Jonghyun odwrócił się twarzą do swojego przyjaciela. Oczarowany wpatrywał się w niego i powtarzał sobie w myślach "Muszę.". Gdy młodszy Kim zauważył, że coś jest nie tak cała euforia w mgnieniu oka zniknęła, a zamiast niej pojawiło się zwątpienie. 
            - C-coś się stało? - zadał pytanie bardzo delikatnie. Po wyrazie twarzy Jonghyuna można było domyśleć się, że scena to wcale nie będzie obfitowała w serduszka, kucyki i inne fantastyczne dodatki. Chłopak nie odpowiedział, usilnie starał się nie dać ponieść się emocją. Tak naprawdę był w szoku jak twarz Kibuma zmieniała się ze szczęśliwej w wyraźnie bijącą bólem i skrzywdzeniem. "Jeżeli tego teraz nie zrobię to będzie tak jak powiedział Heechul. Nikt z nas tego nie chce." - pomyślał i wrócił do przerwanej czynności.
            - Jjong! - Kibum nie wytrzymał, cały dygotał z nadmiaru emocji - Możesz mi wytłumaczyć co ty robisz? Podszedł do niego i z całej siły uderzył go w ramię. Nic to nie dało. Blondyn pozostawał głuchy na pytania Kolorowego, który dopiero teraz zauważył, co tak naprawdę robi jego przyjaciel. 
            - C-czy ty się pakujesz?! - otworzył oczy ze zdumienia i oddalił się nieco ku drzwiom. Nie mógł uwierzyć, naprawdę nie potrafił zrozumieć zachowania starszego. Zakrył usta dłonią i bez żadnego słowa czekał na dalszy rozwój wydarzeń. Nie był w stanie niczego zrobić, a bardzo chciał w tym momencie zarzucić mu się na szyję i powiedzieć coś, co mogłoby go zatrzymać. Ale wydawało się, że to już koniec. Jak przez mgłę usłyszał kilka słów blondyna, których nie był w stanie zarejestrować. Stał jakby cały jego świat na chwilę przestał istnieć. Poczuł tylko dotyk dłoni na ramieniu i wraz z jego odejściem kompletną pustkę. 
            Minęła krótka chwila nim zdążył powrócić emocjami na swoje miejsce. Postanowił zadziałać i zatrzymać go. "Powiem mu!" - obiecał sobie i pognał ile sił w nogach przed dom. Widział odjeżdżającą taksówkę i zarys twarzy blondyna na tylnym siedzeniu.
            - Jonghyun! - krzyknął i dodał trochę ciszej - Nie odjeżdżaj.
            Pustka. Głęboka i niekończąca się pustka pojawiła się w jego wnętrzu. Czy ktokolwiek potrafił mu wytłumaczyć, co tak naprawdę przed chwilą się stało? Czy właśnie stracił przyjaciela - najlepszego kumpla, który mógł stać się kimś więcej gdyby nie przeciwności losu? Tak właśnie się stało. I nie doszłoby do tej sytuacji gdyby nie jedna mała intryga. Czego ludzie nie potrafią zrobić, gdy chcą zdobyć czyjeś serce. Niestety pożądane serce jest w tym momencie zranione i należy już do kogoś innego.
            Kolorowy nawet nie wiedział jak i kiedy ponownie znalazł się w swoim pokoju. Siedział na łóżku Jonghyuna i trzymał w ręku telefon. Miał zamiar dzwonić do niego dopóki nie da znaku życia.
            - Musi mi wszystko wyjaśnić - rzekł do siebie i zanim zadzwonił przyuważył bystrym okiem wystający materiał spod poduszki. Zaintrygowany sięgnął po obiekt i spostrzegł, że trzyma w rękach koszulkę Jonghyuna. Była to jego ulubiona, zawsze ją ze sobą zabierał i nazywał swoją szczęśliwą, bo dostał ją od Kibuma rok temu w prezencie. To wspomnienie wystarczyło żeby Kolorowy wpadł we własną sieć przygnębienia. Nawet nie wiedział ile minut czy może godzin minęło od odejścia blondyna. Położył się wraz ze znalezioną koszulką i czekał na cokolwiek. Na jakiś znak od niego. Małą wiadomość z przeprosinami czy może wyjaśnieniem. Zamiast tego w jego pokoju pojawił się Onew.
            - Bummie - rzekł wchodząc - idę do sklepu, kupić ci coś?
            Na widok chłopaka przestraszył się niezmiernie i podbiegł do niego. Położył rękę na czole i zapytał się:
            - Źle się czujesz? - powiedział, badając temperaturę - Wyglądasz strasznie blado. Czy coś się stało?
            - Jonghyun wyjechał.
            - Jak to wyjechał?! 
            - Nie ma go. Zniknął.
            - On chyba sobie z nas żartuje! Bez słowa wyjechać. Idiota! - rozejrzał się po pokoju i w duchu przyznał rację Kolorowemu. Wszystkie jego ciuchy zniknęły. Poczuł chwilową bezradność i wewnętrzny gniew. "Co on sobie do cholery wyobraża?!". Zwrócił sie do Kibuma, który był w gorszym stanie:
            - Dzwoń do niego, ja idę zawołać chłopaków.
            Po wydaniu prostego rozkazu skierował się ku wyjściu, lecz jego zainteresowanie przykuła mała karteczka, która leżała koło szafki nocnej. Niby w miejscu mało widocznym, ale jednak została znaleziona przez lidera. Jemu nic ważnego nie umknie. "Co to jest?" - pomyślał badawczo i szybko wziął zgubę do ręki. Nie chciał ściągnąć uwagi na siebie, więc wykonywał precyzyjne ruchy. Kartka była naderwana, a słowa brzmiały kompletnie bezsensownie. 

... jeśli chcesz to jeszcze naprawić. 

            - Co naprawić? - to pytanie nurtowało go przez całe popołudnie. Wiedział, że nie była to zwykła wiadomość i być może dotyczyła Jonghyuna, którego swoją drogą miał ochotę zabić. Poszedł po resztę drużyny i zaczął wspólną burzę mózgów.   

            Późnym wieczorem poszukiwany chłopak siedział w samolocie i zastanawiał się nad wszystkim, co przed chwilą miało miejsce. Czy dobrze zrobił, że zostawił Kibuma? Tak strasznie tego żałował, ale nie złośćmy się na niego, bo nie miał wyboru. Dowodzi na to scena, która miała miejsce tego popołudnia.

*****
            - No i gdzie on jest? - skrzyżował ręce na klatce piersiowej i postanowił kawałek przejść się wzdłuż ulicy. Zanim pozwolił swoim myślą skupić się na jednej osobie usłyszał podejrzany głos, który dochodził z krzaków. Lekko wystraszony podszedł bliżej żeby zbadać tożsamość osoby, który wołała go po imieniu.
            - Jonghyun! - usłyszał ponownie i odnalazł wzrokiem Siwona.
            - Co ty tu robisz?! - chłopak zacisnął pięści ze złości. Przed oczyma stanęły mu obrazy z poprzedniej imprezy.
            - Nie czas na zadawanie pytań - był wyraźnie wystraszony i zdeterminowany - Muszę cię przed czymś ostrzec.
            - Ty mnie? Nie żartuj sobie. Spieszę się - machnął na niego ręką i szybko zostawił.
            - Zatrzymaj się! Chodzi o Heechula.
Zadziałało. Blondyn zatrzymał się i czekał na dalsze słowa wokalisty SuJu.
            - On coś kombinuje. Lepiej na niego uważaj, bo nawet ja nie potrafię go już zatrzymać. Dokładnie wiesz o co mi chodzi. Myślę, że on chce zdobyć twojego przyjaciela. Wynajął kobietę żeby mu w tym pomogła. Uwierz mi, że nie robię tego żeby namieszać ci w głowie, albo po to żeby skłócić nasze zespoły. Naprawdę tego nie chcę! Ale wiem jaki potrafi być Heechul gdy czegoś pragnie. To musi być jego. A właściwie on musi być jego.
            - To niech wybije sobie Kibuma z głowy! - rzekł hardo i zniknął, bo usłyszał nieopodal pisk opon. 
            - To na pewno on. Mnie tu nie było. - po Siwonie nie było śladu. Jak szybko przyszedł tak szybko zniknął. "Niech tylko spróbuje znowu zakręcić w głowie Bummiemu to tym razem nie ja, ale on będzie grzał łóżko szpitalne! Zaraz zobaczymy, co on chce ode mnie" - pomyślał, włożył ręce do kieszeni i udał się ku pojazdowi. Rozpoznał samochód, bo podobnym Hee przyjechał pod ich dom kiedy pierwszy raz umówił się z Key. Pod wpływem tego wspomnienia fala gniewu rozlała się po całym ciele, a adrenalina sprawiła, że w tym momencie był w stanie zrobić wszystko żeby chronić przyjaciela.
            Gdy był blisko pojazdu szyba przy pierwszych drzwiach uchyliła się ukazując na miejscu kierowcy zakapturzoną postać.
            - Jednak przyszedłeś - przemówiła pogardliwie. Zapraszam do auta, Jonghyun.
Słowa te były prawdziwym odzwierciedleniem tego, co Heechul czuł względem Jjonga. Była to ociekająca jadem niechęć i poczucie wyższości nad swoim wrogiem. Blondyn postarał się opanować i żeby przypadkiem nie rozpętać bójki bez słowa skierował się ku drugim drzwiom i zajął miejsce obok ciemnowłosego, który bez uprzedzenia rozpoczął monolog.
            - Bardzo długo czekałem na tą rozmowę i mam nadzieję, że zrozumiesz o co mi chodzi. Pewnie się spodziewasz czego od ciebie wymagam, ale i tak ci wszystko wyjaśnię.
            Jonghyun chciał mu przerwać, ale został przygnieciony gniewnym spojrzeniem Heechula. Przez chwilę on miał prawo głosu.
            - Najprościej mówiąc... Masz zostawić Kibuma. Naprawdę nie podoba mi się to jak ty go traktujesz, ciągle sprawiasz mu ból, a ja pojawiając się zamiast ciebie będę mógł dać mu szczęście. I zrobię to, ale bez twojej obecności.
            Na krótką chwilę zapanowała cisza. Blond wokalista musiał poukładać sobie wszystkie fakty, które przed momentem usłyszał. Po samochodzie rozległo się ciche westchnienie Heechula.
            - Wyobraź sobie, że wszystko, co było pomiędzy wami jest jedną wielką pomyłką. Zniknij jak najszybciej, a ja i on będziemy szczęśliwi. Chyba tego nie chcesz żeby on cierpiał, prawda?
Serce biło mu coraz mocniej, a ręce niebezpiecznie dygotały.
             - Nie.
            - Też tak myślę - poprawił ciemny kosmyk, który nonszalancko opadał na prawe oko.
            - Ładnie wyszliście na tym zdjęciu.
            "Zdjęcie!" - pomyślał krytycznie i wyjął fotografię z kieszeni. Przedstawiała ona  dwie postacie, które klęcząc przy sobie wymieniały delikatny pocałunek. Wszystko działo się na plaży dwa dni temu.
            - Skąd to masz?!
            - To już nieważne. Zapomnij o tym i o całej reszcie, bo gdy ty zabawiałeś się w klubie z panienkami ja spędzałem wyjątkowe chwile z Kibumem. - tutaj Jonghyun podniósł brwi ze zdziwienia - Nawet o niczym nie wiesz.
            Blondyn schował fotografię do kieszeni. Nie potrafił nic powiedzieć. W tym, co mówił ciemnowłosy było trochę prawdy. Musi zniknąć.
            - On cię nie kocha. Przestań go zwodzić i w końcu zniknij, bo jak nie to wiesz, co się stanie z tymi zdjęciami. To by zniszczyło wszystko.
            - On będzie z tobą szczęśliwy? - usłyszał jak wyrazy same wychodziły z jego wnętrza.
            - Będzie.
            - Tyle mi wystarczy. - wyszedł z samochodu. Nie chciał już go więcej widzieć, po całej rozmowie już wie dokładnie, co ma ze sobą zrobić. Zanim zamknął drzwi usłyszał ostatnie ostrzeżenie. 
            - Przystojniaku, jeszcze jedno. Uważaj na siebie i na to, co robisz, bo ja będę cię obserwował i sprawdzał. Masz godzinę żeby zniknąć, bo sam wiesz, co się stanie - pomachał mu zdjęciem przed twarzą i uśmiechnął szyderczo. Plan się udał.
*****

            Było to zaledwie kilka godzin temu, a nadal miał przed sobą ten złośliwy wyraz twarzy Heechula. "Musiałem to zrobić" - powtarzał sobie w myślach. Przykleił nos do szyby i próbował z całej siły odepchnąć od siebie poczucie winy. Jak na złość nie potrafił uspokoić rozszalałego serca, a w tym nie pomagał mu wibrujący telefon, który co krótką chwilę przypominał o swojej obecności. Wyjął go z kieszeni i włączył wyświetlacz, na którym brzmiała informacja:

29 nieodebranych połączeń od Bummie
8 nowych wiadomości od Bummie
2 nowe wiadomości od Chicken

            Nie potrafił odczytać wiadomości od Key, otworzył tylko te, które wysłał mu lider. Nie brzmiały one wcale gniewnie tak jak się spodziewał. Jedna z nich najbardziej uderzyła jego wnętrze. 

Odezwij się. Wszyscy się denerwujemy. Co mam powiedzieć Key? 
Onew

Napisał krótką odpowiedź:
Wytwórnia mnie wezwała. Nie martwcie się
J

            Pomyślał, że będzie to najlepsze wyjście. Gdy schował telefon do kieszeni natrafił na zdjęcie, które dostał od Heechula. Gdy dokładniej przyjrzał się fotografii zaczynał bardzo powoli wszystko sobie przypominać, a wtedy usłyszał w głowie beznamiętny głos ciemnowłosego - "On cię nie kocha". 


11 komentarzy:

  1. Uch... Joooong głupku, czemu uwierzyłeś temu palantowi?! Jeju -.- Key cie kocha, ogarnij to wreszcie -.- a tak Hee miał rację i rzeczuwiście krzywdzisz Bumka -.-
    Jakie słodkie 2min *.* rozpływam się, takie pocieszne i kochane~
    Cieszę się, że znów pojawiają się wpisy *.* nie mogłam się doczekać kontynuacji JongKey *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. zgadzam sie z Maknae :) Rozdział świetny !! weny życzę i z niecierpliwościa wyczekuję na nowy wpis z love pain ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet nie wiesz, jak się ciszę na nowy rozdział! *__*
    Uderza mnie mocno fakt, ze Jong musiał paść ofiarom intrygi Heechula. Podnosisz adrenalinę dziewczyno i to baaardzo! XD
    Fajnie byłoby, jakby wreszcie się odnaleźli w tej całej sytuacji, bo jak na razie, to coś marnie im idzie a los im wcale nie pomaga =_="
    Czekam na kolejny rozdział, no i na Trendy Love! Pozdrawiam i weny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak to "On cię nie kocha"?! O.o
    Jongi, Key cię kocha, nie wierz w to!

    HeeChul, pomimo mojej słabości do twojej skromnej osoby, nienawidzę cię ;-;

    Rozdział wspaniały, jak każdy inny ;D
    Czekam niecierpliwie na dalszy ciąg! xDDD

    Niech wena cię nie opuszcza ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wierz temu palantowi! Key cię kocha, Jjongi...
    To się zaplątało w tym rozdziale xD Świetny jest i tyle. 2Min się układa, ale JongKey ma problem... Super-Junior-owy problem :P
    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział genialny! Tak na niego czekałam XDDD Nawet się nie zastanawiaj, tylko od razu bierz się za pisanie następnego! Boże, Love Pain to najlepsze ever jakie kiedykolwiek czytałam ^^ uwielbiam jak piszesz xD
    Kiedy kolejny rozdział? Już nie mogę się doczekać!
    JongKey boooooooooooże jakie to cudowne, ja wiem że niedługo wszystko będzie u nich w porządku, a takie dramaty i kłótnie dodają pikanterii, genialne po prostu xD daaaaaj kolejny rozdział xD / shitsu

    OdpowiedzUsuń
  7. super!! czekam na ciąg dalszy~
    Shin~

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział . ! ; D Naprawdę mi się podobał ten wyjazd Jjong'a .. eh .. no kurde czemu słuchasz tego Heechula .. Key cię kocha bardzo . ! Eh .. Nie mogę sie doczekac na nowy rozdział . Mam nadzieje że bedzesz miała czas go napisać szybciutko . ; > Weny ! Hawaiting . ! ; > SangKyo

    OdpowiedzUsuń
  9. Wciągnęło mnie to! Przeczytałam wszystko w jedna noc....a teraz chyba nie zasnę....kobieto dlaczego ty mnie tak dręczysz!?
    Tyle przegrać...
    Czekam na dalszy ciąg! Nie mogę się doczekać co będzie dalej! Życzę weny. HWAITING! :D

    OdpowiedzUsuń
  10. ZXCVB świetny rozdział! Doprowadziłaś mnie do płaczu ;D
    Aaahh.. kopnęłabym Heechula :/

    OdpowiedzUsuń
  11. Wkurza mnie Heechul,ale ma racje krzywdzisz Kibum więc ogarnij się i bądź z Divą.Jak mogłeś mu uwierzyć? Przecież Key Cie kocha,mocniej niż ktokolwiek! -.-

    OdpowiedzUsuń